Wielu w Polsce uważa, że droga euroatlantycka wybrana w 1989 roku przez Polskę to droga prowadzacąca na manowce. Upatrują ci ludzie w Moskwie nowej jakości i nieograniczonych możliwości biznesowych. Kierują się też wątpliwej jakości sentymentem o słowiańskim braterstwie i więzach krwi z Rosjanami. Oczywiście pod względem genetycznym dużo w tym prawdy, jednak z punktu widzenia polityki i historii, nie było między nami czuć "mięty".
Miało być o Erdoganie. I będzie. Otóż przykład tureckiej polityki zagranicznej dobitnie udowadnia, że przyjaźń między państwami mającymi odmienne cele na określonych terytoriach czy w sferze gospodarczej będzie szorstka, a uśmiechy kwaśne i nieszczere.
Kilka lat temu Erdogan aspirujący do pozycji regionalnego mocarza, a nawet Europejskiego dokonał głębokiej korekty kursu politycznego, zbaczając mocno z drogi euroatlantyckiej na rzecz porozumienia z odwieczną antagonistką - Rosją. Cena była wysoka, ale i korzyść miała być duża. Spełnienie aspiracji do bycia regionalnym mocarzem, co Putin sugerował że stanie się po ochlodzeniu relacji z USA i UE.
Erdogan kordialnie poparł rosyjskie działania na Ukrainie, w polityce zagranicznej szedł po linii usprawiedliwień działań Kremla oraz ich legitymizowania. Początkowo odpuścił Rosjanom w Syrii, zwalczał działania Amerykanów. Zakup rosyjskiej broni przeciwlotniczej i rezygnacja z amerykańskich F35 był apogeum ocieplenia, wspólnych spotkań i defilad na placu czerwonym.
Turcja traciła atuty na zachodzie, brnęła w powabne objęcia Putina. Nawet zestrzelenie i zabicie rosyjskiego pilota przez Turków zostało w Rosji przyjęte ze spokojem.
Dziś jednak w Syrii zaczyna nam się przedstawiać sytuacja konfliktu turecko - rosyjskiego, przy czym to Turcy będą na straconej pozycji, bo bez wsparcia USA i UE. Tak więc Władimir Putin ubił kolejny polityczny interes, tureckie narzędzie okazało się bardzo przydatne w pewnym czasie. Dziś Turcja z zepsutą reputacją próbuje grać zalewem uchodźców na Europę, by wymusić na zachodzie pomoc w wyjściu z patowej sytuacji i wobec groźby konfliktu zbrojnego z Rosją.
Komentarze