W 1983 roku PRL dała mi paszport w jedną stronę i wybrałem Francję jako kraj wygnania. Wyniesiona z zawodu obsesja czytania, notowania i pisania pozostała. Dziś sięgam więc po swoje francuskie notatki, aby spojrzeć nieco innym okiem na te zarzuty wobec Polski i na tych Polaków, którzy zdaniem Jana Tomasza GROSSA jako naród w latach wojny i tuż po pożodze nnie zdali egzaminu.
Jan Tomasz GROSS, to autor „Sąsiadów”. To kawaler Orderu Zasługi RP przyznanego mu przez Aleksandra KWAŚNIEWSKIEGO. To wreszcie pupil „Wyborczej”, która z mającej się ukazać w marcu nowej książki GROSSA „Złote żniwa” juz od paru tygodni robi kolejną, antypolską sensację. GROSS to mój rówieśnik, socjolog. Powinien więc przeczytać (znać?) pracę JOSY EISENBERGA, rabina, pisarza i scenarzysty zatytułowaną HISTORIA NARODU ŻYDOWSKIEGO (chyba dostępna w wydawnictwie FAYARD). Autor twierdzi, że w okresie 1500 – 1650 populacja Żydów na terenie Rzeczpospolitej Polski zwiększyła się z 50.000 do 500.000 dusz, a według niektórych źródeł liczyła nawet 1.000.000 osób. To była jak na tamte czasy liczba olbrzymia. Można dziś śmiało powiedzieć, że osiedliła się wówczas w Polsce większość żyjących na świecie Żydów. Była wówczas Polska prawdziwym rajem światowego judaizmu, a i do dzisiaj, polscy Żydzi są przodkami większości światowego żydostwa. W czasach nam odległych Żydzi byli uważani przez królewską władzę za przedstawicieli odrębnego narodu i z tej przyczyny tworzyli w wielonarodowej Polsce prawdziwe państwo w państwie. W związku z osłabieniem w naszym kraju władzy monarszej, uzyskali Żydzi całkowitą autonomię. Każda grupa społeczna posiadała swojego rabina i rządziła się własnymi prawami. W niektórych miastach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej wspólnoty żydowskie stanowić mogły zdecydowaną większość. Dzięki taksom i podatkom dysponowały one znacznymi zasobami finansowymi. Jednakże sąsiedzka niechęć sprawiała, że owe zasoby budżetowe używane były w dość swoisty sposób. Aby zjednać sobie lokalną społeczność Żydzi rozpowszechnili system łapówek. Kiedy dokładnie bada się budżety wspólnot żydowskich, to okazuje się, iż w niektórych przypadkach 70 procent dochodów przeznaczonych było na – powiedzmy to delikatnie – subwencjonowanie dobrych relacji z miejscową społecznością. We wspólnotach żydowskich funkcjonowały społeczności i gildie, które rządziły się swoimi niezwykle surowymi regułami wyzwalającymi korporacyjnego ducha. Przywódcy wspólnot spotykali sie między sobą, co w połowie XVI wieku doprowadziło do powstania Rady Najwyższej. Każda rada składała się z parlamentu, który stanowił władzę ustawodawczą oraz z trybunału, który sprawował władzę wykonawczą. Wśród ludności Polski, która zajmowała się w głównej mierze rolnictwem, Żydzi stanowili klasę wyjątkową. Byli oni głównie urzędnikami, intendentami i handlarzami. Służyli królowi jako agenci do spraw finansowych, otrzymywali przywileje pobierania podatków lub myta na granicach. Ale w głównej mierze służyli ugruntowaniu władzy szlacheckiej w Polsce. Wkrótce też, niemal każdy szlachcic miał na swoich usługach Żyda – intendenta, który dbał o ziemski majątek swojego protektora. Był to tak zwany system arendarski. Intendent, za ustaloną kwotę otrzymywał prawo użytkowania i czerpania zysków z domeny należącej do szlachcica. Domeną mogła być ziemia, lasy, stawy, kopalnie, czy młyny. I aby zapewnić sobie wpływy, intendenci wprowadzali do miast swoich przyjaciół i pociotków do oberży, do pobierania podatków.
Polscy Żydzi nie żyli w gettach. Ale ich liczba i zwartość sprawiały, że tworzyli oni sami prawdziwe duchowe getta. Stąd nie odczuwali oni w żadnym razie potrzeby „polonizowania” się. Tworzyli więc sami swoją własną, specyficzną cywilizację, z własnym folklorem, sposobem ubierania się, a w szczególności, ze swoim własnym językiem. Aby mówić o tej swojej ojczyźnie, polscy rabini używali często gry słów. W tej grze POLOGNE była określana w języku hebrajskim jako POLANIA, co znaczy: to tutaj mieszka Bóg (PO=tu; LAN=mieszka, śpi; YA= Bóg).
Od początku XVI i aż do końca XVII wieku Polska była kuźnią dla rabinów, a jej szkoła rabiniczna szkoliła duchowych przywódców dla całej populacji Żydów w Europie. Kaznodzieja NATHAN HANOVER napisał w 1653 roku: „Nigdzie nie istnieje tak powszechna znajomość Tory jak w Polsce. /.../W całym Królestwie Polski trudno znaleźć choćby jeden dom, w którym nie studiuje się Tory.
A jak było gdzie indziej, w oświeconej Europie ?
W tym czasie GOETHE, HERDER, KANT, czy FICHTE obrzucali Żydów najgorszymi obelgami. Sławne jest zdanie Joanna Gottliba FICHTE, (tego od słynnego aforyzmu: być wolnym to nic, ale odzyskać wolność – to niebo) który twierdził: „dać im prawa ludzkie można tylko pod jednym warunkiem: pewnej nocy uciąć im wszystkim łby i zastąpić ją inną, która pozbawioną będzie jakiejkolwiek żydowskiej myśli”.(patrz Leon POLIAKOV, „Histoire de l’antisemitisme: de Voltaire a Wagner” wydawnictwo Calmann – Levy)
Francuska Konstytuanta pozbawia Żydów w swojej pierwszej wersji atrybutu równości praw (408 głosów przeciw, 403 za) stwierdzając: Zgromadzenie Narodowe uznaje, iż nie – katolicy zdolni są wypełniać swoje obowiązki cywilne i militarne. Nie dotyczy to Żydów, co do których Zgromadzenie zastrzega sobie jeszcze głos odrębny.
Historia francuskiego antysemityzmu to i czasy nam bliższe. Czy pan GROSS zna może dzieła Alexis Carrel – filozofa i chirurga, laureata Nobla z 1912 roku, autora rozprawki „Człowiek istota nieznana” ?
- Jaki jest sens walki o ograniczenie śmiertelności dzieci i niemowląt ? – zastanawiał się doktor Carrel. W wyniku takiej akcji utrzymujemy przy życiu organizmy z natury słabe i hamujemy działanie selekcji naturalnej.
Współczesny biograf noblisty, Hilaire Cuny twierdzi, że Carrel był zagorzałym zwolennikiem wyższości rasy białych (Hilaire Cuny, „Alexis Carrel i przeszczepy organów – książka biały kruk na rynku księgarskim we Francji). Carrel nie mógł pogodzić się z faktem, że przyszło mu żyć w czasach, gdy damy z urodzenia powołane do wydawania na świat rasowo czystych potomków są tak mało płodne i ustępują miejsca prymitywnym ludom Europy, które tu, we Francji płodzą jednostki bez żadnej identyfikacji narodowej, społecznej, zawodowej, bez znajomości miejsca wyznaczonego im przez Boga.
Stąd już tylko krok do tezy Jean Giraudoux, francuskiego dramaturga i pisarza, sierżanta w czasie I wojny światowej, który w latach 40-ych XX wieku ubolewał, że...”nasza ziemia stała się terenem inwazji w wyniku ciągłej infiltracji barbarzyńców, tych...”setek tysięcy europejskich Żydów – głównie z Polski i Rumunii, którzy są bardzo podatni na wszelką anarchię i korupcję”.
Ambasador Otto Abetz był dumny z takiej postawy przedstawicieli kraju w którym urzędował.
– Klimat antysemityzmu w łonie ludu francuskiego jest tak silny, że nie trzeba z naszej strony czynić dosłownie nic, aby go wzmocnić – raportował do Berlina.
Z pracy Andre Halami „Donosicielstwo w czasie okupacji” dowiadujemy się, że w okresie wojny denuncjacja oznaczała śmierć. Po tym wstępie autor stwierdza, że w latach 1940 – 1944 Francuzi napisali od 3 do 5 milionów donosów. Pisali wszyscy: sekretarz stanu, deputowany, adwokat, lekarz, ksiądz…
- Uważam za swój obowiązek – pisze osoba duchowna – zasygnalizować postępowanie Żydów w mojej dzielnicy. Nie znając wcześniej tej rasy, nie zdawałem sobie sprawy z tego, do czego jest ona zdolna. Ale od pewnego czasu zrozumiałem celowość środków jakie przeciwko nim podjęto. Bo gdy nam przychodzi marznąć w czasie srogich styczniowych dni, oni palą w piecach na całego i nie przestają zaopatrywać się w węgiel. Podobnie jest z żywnością. Nocą otrzymują oni wszelkie produkty trudno dostępne i gromadzą je w garażach. Oczywiście proszę nie traktować tego jako donos. Będąc księdzem nie śmiałbym zrobić czegoś podobnego, ale sadzę, że zbyt wielu prawdziwych Francuzów cierpi i jest rzeczą niesprawiedliwą, aby Żydzi byli panami sytuacji.
Prałat Stolicy Świętej, książę Jean de Mayol de Lupe paraduje w niemieckim mundurze z żelaznym krzyżem najdzielniejszych. Trudno więc nie zgodzić się z tezą niedawno zmarłego kardynała Jean – Marie Lustigier, (Polski Żyd, ochrzczony, aby uniknąć śmierci, cóż za cudowna postać warta kiedyś osobnego omówienia) który w wywiadzie – rzece zatytułowanym „Wybór Boży” (Jean – Louis Misik i Dominique Woltan) mówi:
- Francja jest krajem chorym z powodu swojej historii. Stwierdzenie to odnosi się również do odpowiedzialności Kościoła w obliczu niemieckiej okupacji.
24 biskupów, czyli jedna trzecia episkopatu Francji zachowywała się w okupowanym kraju skrajnie nieodpowiedzialnie.
Ostrzej formułuje ten sąd Rebatel w swojej książce „Zgliszcza”. Pisze on, że francuska hierarchia kościelna tworzyła w czasie wojny …”jedną z najznakomitszych kolekcji służalców i płaszczących się przed władzą psów, jaką kiedykolwiek zafundowała sobie historia ludzkiego tchórzostwa”.
A francuska opinia publiczna ? Hasłem czołówek takich tygodników jak np. Au pilori (Pod pręgierzem) było: „Śmierć Żydom”.
- Śmierć niegodziwości, dwulicowości i żydowskiej podstępności. Wszystko co fałszywe, brzydkie, brudne, wstrętne, niegodziwe, negroidalne, rasowo wymieszane, to Żyd. Żyd to nie człowiek. To śmierdzące bydle. Tepi się wszy, walczy z epidemią i inwazją mikrobów. Broni się przeciw bólowi i śmierci, a więc i przeciw Żydom.
Ręka mi drży i ciarki przechodzą po plecach, gdy ośmielam się pisać te słowa zapisane kiedyś tylko na własny użytek, bo nigdy nie przypuszczałem, że posłużę się nimi kiedyś publicznie. I nie będzie mi z tego lepiej, gdy w konfrontacji z oskarżycielskimi tezami GROSSA, powtarzanymi przez „Wyborczą” będę mógł z całą odpowiedzialnością powiedzieć: nie tylko Polacy jako naród nie zdali kiedyś egzaminu.
GROSS i „Wyborcza” znają zapewne podobne zachowania innych podbitych nacji w okresie II wojny światowej. Czemu autor i gazeta zawężają swoje sądy do przytaczania przykładów Polski i Polaków. Przecież Polska to Europa.
Inne tematy w dziale Polityka