Marek Darmas Marek Darmas
405
BLOG

TA ZIELONA WYSPA JEST,

Marek Darmas Marek Darmas Polityka Obserwuj notkę 2

Świętego Hieronima zostawiłem gdzieś na Morzu Śródziemnym, (ale wrócę do niego, na pewno wrócę...) w drodze z Italii do Syrii, a sam wybrałem się dalej, w poszukiwaniu zielonej wyspy...

Madera leży jakieś pięć tysięcy kilometrów od Polski (blisko 5 godzin lotu z Warszawy). Odkryli ją pośrodku Atlantyku Portugalczycy i tak już zostało, choć ten oceaniczny archipelag kilku wysp z których największa Madera ma 741 km 2 powierzchni, leży w odległości 1000 kilometrów od Lizbony. Lekarze rekomendują to miejsce wszystkim, niezależnie od wieku. Wiosna trwa tu okrągły rok z temperaturą około 20 stopni. Zimą 1930 roku gościł tu Piłsudski (popiersie obok kościoła w stolicy wyspy Funchal), bywał także Churchill.

Przewodniczka mówi, że zaraz po otwarciu w 1964 roku, lotnisko w Machico należało do niezwykle niebezpiecznych. Dziś także skóra cierpnie, gdy samolot zniża się nad tą wulkaniczną wyspą i zbliża się do pasa. Ten pas to osiągnięcie techniki najwyższej klasy. Spina go z oceanem ponad 150 wysokich na 50 metrów gigantycznych, betonowych pali, przypominających egipskie kolumny w Karnak (tam tylko 134 kolumny, i niższe). Pas ma długość 2781 metrów. Zbudowano go w 2000 roku pomiędzy dwupasmową drogą ekspresową i oceanem. Lądując ma sie wrażenie, że to pas lotniskowca.

Madera dysponuje siecią dróg, której można pozazdrościć. Wzdłuż wybrzeża są to ekspresowe, a właściwie autostradowe drogi. Skały nie były dla nich przeszkodą. Oceniam, (chyba jednak z pewną przesadą...), że na 1000 metrów maderskiej drogi przypada 300 metrów tunelu. Są to konstrukcje   drążone w bazalcie. Wyżej, siec dróg lokalnych pnących się łagodnie niemal do wysokości polskich Tatr.

 Lotniska, drogi, stadiony...Ktoś mógłby pomyśleć, że Madera szykuje się do przyjęcia przyszłorocznych mistrzostw Europy w piłce nożnej. Ich finał mógłby się odbyć w Funchal, na wysokości 800 metrów nad poziomem morza, na górze otoczonej lasem, wśród ogrodów i zieleni. Z wybrzeża Atlantyku można tutaj dojechać do wysokości 560 metrów kolejką linową zdolną transportować 800 pasażerów na godzinę.

Ciekawostką Madery są levadas – kanały irygacyjne rozprowadzające wodę z wysokości niemal 2000 metrów. Ich budowę rozpoczęto niemal 500 lat temu. Dziś ich długość wynosi 2.500 km. Wzdłuż tych budowli powstałą specyficzna fauna i flora tak że levadas stanowią atrakcyjne miejsca turystycznych spacerów.

Atlantyk walczy z tym skrawkiem lądu z cała swoją potęgą. Wody oceanu gwałtownie wdzierają się do miasta. Stanowi to turystyczną atrakcję, ale i poważny problem dla mieszkańców. Plaże nie są tu zachęcające, choć Portugalczycy robią wszystko, aby nadać im atrakcyjności. Każdego roku z Sahary transportuje się tutaj setki tysięcy ton piasku.

Madera nie jest oczywiście miejscem wszelkiej szczęśliwości. Ocean drąży skałę od wybrzeża, a deszcze zmywają żyzne ziemie tarasowych upraw, które sięgają tu do wysokości 800 metrów. W ubiegłym roku, po katastrofalnych opadach, lawiny błota spływały w doliny niszcząc uprawy, dobytek, drogi i mosty. Tylko mądrzy, uparci i systematyczni Portugalczycy zostali.

Pamiętam, że gdy jeszcze mieszkałem we Francji, Portugalczycy byli tu traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Mężczyźni byli tanią, fachową siłą roboczą w budownictwie, a portugalskie panie były nie do zastąpienia jako sprzątaczki w domach francuskiej burżuazji. Dziś sytuacja się zmieniła. Na Maderę przyjeżdża francuski, niemiecki lub angielski mieszczczuch z pokorą europejskiego partnera. Choć skonstruowanie bazy hotelowej na Maderze też nie było łatwe. Bo ląd najczęściej pionowo schodzi tutaj i zatapia się w oceanie. Więc na maderze hotele wkute są niemal dosłownie w wulkaniczne zbocza. Wyrąbane w bazalcie stopnie schodzą znów pionowo w dół. Dla luksusu gości kolejna skalna półka to basen w którym słodka woda miesza się z falą z Atlantyku. Tak było w moim hotelu Roca mar

Tymczasem głupi mówi nam w Polsce, że Portugalia jest na skraju bankructwa a stolicą zielonej wyspy jest Warszawa. Tego rodzaju bajki o światowej potędze prawił kiedyś towarzysz Gierek, gdy nasz kraj faktycznie był wyspą, odizolowaną od reszty świata. A kiedy ten sam Gierek ułatwił rodakom wyjazdy za granicę i dokonywanie samodzielnych porównań, to w ciągu paru lat ludzie stwierdzili, że towarzysz Gierek plecie bzdury.

Tusk i jego gentelmani zasłuchali się chyba w te dawne niedorzeczności. Dawno nie byli też na zwykłej wycieczce turystycznej bez dyplomatycznej oprawy. A polskim tubylcom wmawiają, że zielona wyspa to tu, to gdzieś blisko.    

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka