Kilku zupaków w mundurach Wojska Polskiego zasiadło w samo południe w telewizji, aby opowiadać banialuki o przyjacielskiej współpracy pomiędzy prokuraturą Polski i Rosji. A wszytko pod patronatem niezależnego prokuratora generalnego RP. Skromnego sędziego SEREMETĘ przedstawia się jako wybór nieboszczyka Kaczyńskiego. A to przecież nieprawda, że ten nieśmiały, nie nadający się na to stanowisko człowiek jest wymysłem Lecha Kaczyńskiego. Oddzielenie funkcji ministra sprawiedliwości od funkcji prokuratora generalnego, to był wymysł PO. Sprzeciwiało się temu PiS spodziewając się, że gdy reforma zostanie wprowadzona w życie, to państwo (czytaj rząd Tuska), umyje ręce od działań, które w każdym państwie praworządnym jest domeną państwa. Otóż prokuratura winna stać na straży praworządności, a więc dbać o przestrzeganie prawa w interesie każdego obywatela RP oraz w interesie samej RP.
Organa wymiaru sprawiedliwości w Polsce, pod reżimem kolejnych, przedziwnych reform od dawna tracą swój charakter. Sądy RP, przy całkowitej niezależności sędziów wydają wyroki, które kłócą się ze zdrowym rozsądkiem. Prokuratorzy RP od czasu oddzielenia funkcji prokuratora RP od ministra sprawiedliwości podążać będą także w kierunku korporatystycznych dewiacji.
Przykładem jest prokurator Seremet. Na konferencji o godzinie 12 nie chciał on odnieść się do wczorajszej konferencji rosyjskiej agencji prasowej transmitowanej przez PAP w Polsce na temat przyczyn smoleńskiej katastrofy. Seremet uznał, że oficjalna rosyjska agencja prasowa transmitująca na Polskę informację o szympansach na wieży kontrolnej smoleńskiego lotniska, to domena prywatna.
Groteskowe jest zachowanie podwładnych sędziego Seremety, tych strażników praworządności w polskich mundurach, którzy przez dwa tygodnie przebywali w Moskwie, aby przesłuchać cztery osoby odpowiedzialne za sprowadzanie polskiego TU-154 na ziemię. Tych kilku facetów w mundurach z dystynkcjami generałów, pułkowników i majorów przypominała pogwarki zupaków w jednostce wojskowej Ludowego wojska Polskiego.
- Panie redaktorze – mówił w odpowiedzi na pytanie dziennikarza człowiek w polskim mundurze, który spędził w Moskwie 2 tygodnie – przesłuchaliśmy w tym czasie 3 albo 4 osoby. Nie mogę jednak podać nazwisk tych osób.
- A ich funkcje – docieka dziennikarz
- Nie udzielę na tak postawione pytanie odpowiedzi panie redaktorze – mówi polski oficer.
- Wyjeżdżając do Moskwy – mówi inny oficer – nastawieni na czynności istotne. Ale te ostatnie zamierzenia zeszły jednak na plan dalszy.
- O godzinie 14 zapowiadana jest konferencja strony rosyjskiej – indaguje inny dziennikarz. Czy polska strona została o tym uprzedzona ?
- Nie miałem informacji w tej sprawie – z rozbrajającą szczerością mówi polski prokurator generalny.
Polscy prokuratorzy pojechali do Moskwy również po to, aby przywieść 32 tomy akt.Czy materiały te znajdują się już w Polsce ?
- Myślę, że dokumenty te fizycznie istnieją – odpowiada Prokurator Generalny RP. Ale nie podejmuję się podać daty ich transferu do Polski. My nie mamy na to żadnego wpływu.
- A co z generałem Błasikiem? – czy był on w chwili katastrofy w kokpicie – pyta dziennikarz?
- Rosyjskie dokumenty uprawniają taką tezę – odpowiada prokurator.
- Czy polska strona dysponuje tymi materiałami – docieka dziennikarz
- N razie brak nam oryginalnego nośnika na poparcie tej tezy.
Inne tematy w dziale Polityka