Francuska giełda straciła wczoraj 4 punkty. To najgorszy wynik od 30 miesiecy. Cztery największe banki tego kraju odnotowały spadki ponad 10 procent. Nie lepiej było wczoraj na giełdach w Azji i Stanach Zjednoczonych.
Niemiecki Der Spiegel obwieścił wczoraj, że bankructwo Grecji jest nieuchronne. Niepokój gazety nadal budzi sytuacja w Hiszpanii, Italii i Portugalii. Analitycy twierdzą, że gdyby w tych krajach miało dojść do podobnych problemów jak w Atenach, to banki we Francji i Niemczech mogłyby znaleźć się w dramatycznej sytuacji. Instytucje te pożyczały bowiem bez umiaru zadłużonym krajom, wykupując ich obligacje i licząc na spore zyski. A dziś okazuje się, że zamiast zysku będzie klapa.
Na razie nikt jednak nie jest w stanie przewidzieć w Europie, jaki los czeka Grecję. Specjaliści twierdzą, że bankructwo Aten jest przesądzone. Wspólnota europejska musi jednak zmierzyć się z procedurą, którą należy zastosować w stosunku do członka unii, który nie jest w stanie spłacić swoich zobowiązań. Wiadomo bowiem, że na Grecji się nie skończy.
Niewiadomych jest wiele. Nikt nie jest przecież w stanie przewidzieć reakcji banków, które ponosząc gigantyczne koszty, będą próbowały wprowadzić limity wypłat dla klientów indywidualnych i podniosą ceny za swoje usługi. A to może oznaczać wybuch społecznego niezadowolenia. Czy Paryż i Berlin mogą sobie na to pozwolić w trakcie czekających te stolice wyborów? Dlatego jest raczej pewne, że administracje rządowe będą starały się pomóc bankom. W jaki sposób? Najprostszy: zmuszając banki do obniżenia benefisów, a gdy to nie pomoże, drukując pieniądze. W zamian za taką pomoc rządy Francji i Niemiec będą chciały przejąć najbardziej zadłużone prywatne banki.
Nacjonalizacja w wolnym świecie? Dlaczego nie. Scenariusz taki był ju stosowany w niedalekiej przeszłości wobec rozwijającego się kryzysu w Anglii i Islandii.
Takie są fakty, które dotarły nawet do świadomości rządzących, vide wystąpienie Tuska na konwencji PO.
Europejski kryzys jest już u bram.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
