Kristoff104 Kristoff104
582
BLOG

Jakoś mnie to nie wkurza

Kristoff104 Kristoff104 Polityka Obserwuj notkę 29

A wiecie co? Mnie to naprawdę nie wkurza, że PiS chciał te pensje podwyższyć.

I nie, nie chodzi mi o to, że to nie wypada zaglądać do cudzego portfela, bo to sprawa pomiędzy pracownikiem a pracodawcą, na ile się umówią. Bo tak się akurat składa, że to my jesteśmy tym pracodawcą, a portfel, do którego chcemy zaglądać, to nasz wspólny portfel, gdzie zaglądać powinniśmy regularnie, żeby sprawdzać na co kasa idzie. Więc tak, zaglądajmy. Ale akurat w tym przypadku nie powinno się dziadować. A w naszym państwie nie raz się właśnie dziaduje.

Na przykład pierwsza dama. Pamiętam że piisał o tym kiedyś Łukasz Warzecha — podobno nawet nie bardzo ma jak odkładać składek na emeryturę.

Zresztą, to nawet niezupełnie o to chodzi jak się ma pierwsza dama.

Chodzi głównie o to, żeby taki np. szef rządu czy ważny minister zarabiał na tyle dużo, żeby po pierwsze, nie wstydzić się wobec swojego odpowiednika zza granicy, i po drugie, ważniejsze, żeby nie w głowie było mu jakieś przekupstwo czy inne „organizowanie” kasy na boku. Minister ma się skupić na rządzeniu! A jak się zacznie skupiać na tym, jak tu się urządzić, to ucierpi państwo. Pół biedy jeśli to będą jakieś głupie kilometrówki. Ale wiemy z doświadczenia, że niektórzy politycy na takich drobiazgach nie poprzestają. Jasna rzecz, w idealnym świecie do polityki powinni dostawać się ludzie na tyle bogaci, żeby to w ogóle nie był problem. No ale świat idealny jest gdzieś obok, tymczasem mamy to, co mamy. Jakiego majątku mogła dorobić się osoba zarządzająca gminą (zakładamy przy tym, że rządziła tam w miarę uczciwie, i np. nie ustawiała przetargów pod firmę szwagra)? Albo czego się mógł dorobić latami represjonowany opozycjonista albo pracownik naukowy uniwersytetu? Nie każdy jest Korwinem-Mikke, który posiada jakieś wielkie nieruchomości czy coś i jest ustawiony do końća życia. Lepiej więc niech już ten minister uczciwie dostaje na tyle solidną forsę, niż żeby miał myśleć jakie tutaj fikcyjne stanowiska utworzyć, jak poustawiać swoich ludzi w spółkach, na jaką unijną synekurę polować, no, w ogóle jak popsuć działkę, którą zarządza, w taki sposób by skapnęło jak najwięcej.

Oczywiście, to nie dotyczy wszystkich. Ministrów mamy całe mrowie, wiceministrów podobnie, i powiedzmy sobie szczerze, nie każdy zajmuje się sprawami istotnymi. Myślę nawet, że niektóre z tych stanowisk można by bez szkody (a nawet z pożytkiem!) zlikwidować. No ale to też w idealnym świecie, a póki co, lepiej niech minister byle czego zarabia byle co.

Jednak co do zasady nie mam nic przeciwko temu by ktoś, kto decyduje o poważnych sprawach, zarabiał poważne pieniądze. Za mniejsze rzeczy firmy nagradzają swoich managerów lepiej, więc to chyba oczywiste.

Ale kto ma o tym zdecydować? Ano, muszą to zrobić aktualnie rządzący politycy, więc zawsze takie propozycje będą dla nich propagandowym strzałem w stopę. Jest chyba tylko jedna metoda aby zrobić to z klasą. I to nie jest dobra wiadomość dla ekipy pani Szydło. Albowiem należy taką zmianę wprowadzać jako jedno z ostatnich zarządzeń przed swoim odejściem, np. tuż przed kolejnymi wyborami. Prezydent takie inicjatywy powinien wnosić lub akceptować przed przekazaniem władzy swojemu następcy. Ewentualnie można nowe, wyższe stawki uchwalić od razu (w końcu taki plan może się nie udać później), tyle że z datą wejścia w życie w dość odległej przyszłości, np. w czasie kolejnej kadencji Sejmu.

To chyba jedyny sposób żeby nie narażać się na zarzuty o prywatę. Przyznać podwyżki tak naprawdę komu innemu niż sobie.

Kristoff104
O mnie Kristoff104

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka