Dziwny był tłum rozchodzący się wczoraj po meczu królewskich z Bilbao. Real wygrał 5:1, ale ludzie szli w zupełnej ciszy, jak po klęsce. Efekt wieści z Sewilli, gdzie Barca dowiozła do końca 3:2. Nagle gdzieś zniknęła wiara, że w ostatniej kolejce katalończycy się potkną.
Dziś niedziela, dzień leniwy. Nie udało się nam jeszcze ustalić, o której ruszamy w miasto. Kot naszego gospodarza zapewnia atrakcje na miejscu. Tak już jakoś się dzieje, że najczęściej trafiają się nam gospodarze z kotami. Bo gdy kot w domu, to wiadomo - ludzie porządni. Ten zwie się... Rona, bo nasz gospodarz był kiedyś przekonany, że mała kulka jest kotką. I tak zostało.

Inne tematy w dziale Rozmaitości