Niedawno rozpaczałem, że antykandydaci w antykampanii ignorowali najważniejsze wyzwania stojące przed Polską. Dziś rozpaczam, że "eKurjer Warszawski" nie ignoruje problemów Warszawy i Mazowsza. Jeśli ma się nimi tak zajmować, jak w zlinkowanym poście, to lepiej, by nie zajmował się w ogóle.
Autor myli wszelkie możliwe pojęcia. Wymiennie używa nazw "Warszawa" i "Mazowsze", zdaje się sądzić, że płacą one jedno, wspólne janosikowe, w efekcie pisze głupstwa o kwotach stąd wynikających. Wreszcie powiela absurdalny mit, jakoby Warszawa zyskiwała na tym, iż mają tu siedziby centrale wielkich firm - co oczywiście ochoczo podchwytują komentatorzy.
Jak jest naprawdę, napisałem przed laty. Post pozostaje aktualny - nie zmieniło się prawie nic. Dziś tylko krótko: Warszawa płaci janosikowe jako gmina i powiat, Mazowsze - jako województwo. W tym roku mają oddać po miliardzie, co dla Warszawy jest dotkliwe, ale dla Mazowsza jest katastrofą, bo oznacza obcięcie budżetu o 1/4 i... konieczność zaciągnięcia kredytu, by zapłacić haracz "biedniejszym" województwom.
Warszawa ponadto drastycznie ucierpiała po wprowadzeniu ulgi w PIT na dzieci i obniżki stawek PIT - tylko z tego drugiego tytułu straciła miliard zł rocznie. CIT jest dla Warszawy bez znaczenia (w mieście zostaje 8%, a 92% CITu trafia "wyżej"), dla Mazowsza znaczenie ma małe (województwo zachowuje 16% CITu). Zresztą CIT płacony jest nie w siedzibie centrali, lecz w każdej siedzibie oddziału, proporcjonalnie do liczby zatrudnionych.
Warto rozmawiać w abstrakcji od rzeczywistości?
Inne tematy w dziale Polityka