Są rzeczy, których nie pojmę, z którymi się nie pogodzę. Należy do nich owacja na pogrzebie. Owacja, ktora w Łodzi wybuchała dziś kilkakrotnie. Nie wtedy, gdy mowa była o zamordowanym przed tygodniem Marku Rosiaku. O Nim zresztą mowy było na tym pogrzebie niewiele.
Owacja nagradzała słowa prezesa PiS i europosła PiS. Słowa, które w intencji mówców miały być chyba apelem o pokój, ale zawierały wyraźnie zaadresowane żądanie skruchy, a zatem oskarżenie. Słowa o "socjotechnice władzy", słowa o "tych, którzy powinni przeprosić". Słowa, które padły zaraz po deklaracji, że msza żałobna to nie miejsce do wygłaszania politycznych przemówień.
Niemała część żałobników oklaskiwała te słowa rękoma wzniesionymi ponad głowy. Najwyraźniej czas odejść, zamknąć się w domu, ustąpić pola ludziom o nowej, zupełnie dla mnie niepojętej wrażliwości. Tej, która każe im za chwilę napisać pod tym postem, że to ja "sieję nienawiść".
Inne tematy w dziale Polityka