W życiu trzeba dokonywać wyborów. Ten nie wydawał się zbyt trudny, bo można było ufać, że dotrwawszy do końca obrad Blog Forum w Gdańsku zdążymy na pikietę na Ikara. Dla mnie to rzeczy w tym roku mniej istotna - wybieram się pod willę generała raczej jako fotoreporter. Dla kilku z nas jednak to sprawa ważna. Wygląda na to, że łączenie optymizmu z korzystaniem z usług PKP jest równie głupie, jak dawniej. Albo i głupsze. Aczkolwiek i tak jest nieźle...
Gdy bowiem za Działdowem nasz Express InterCity ostro zahamował, mogliśmy oczekiwać noclegu w zaspie. Gdzieś padło słowo "uszczelka", a próba uzyskania bliższych informacji wywoływała furię obsługi. Wysiadłem, ugrzęzłem w zaspie i chciałem zapalić, gdy oddalony o długość wagonu i także stojący w śniegu konduktor rozdarł się: "Gdzie? Gzie, ku*.*? Wsiadaj!"
Dialogu ciąg dalszy streszczę - konduktor dowodził, że pociąg może "w każdej chwili ruszyć" a ja sugerowałem nikłe prawdopodobieństwo takiej opcji, gdy inny pracownik obsługi pociągu leży pod wagonami próbując przywrócić ciśnienie w sprzęgu, który sprawia, że wagony trzymają się w kupie. Z czasem okazało się, że o sytuacji da się porozmawiać. Problem został ponoć wyeliminowany, ruszyliśmy, a z głośników popłynęło grzeczne wyjaśnienie: "mieliśmy awarię sprzęgu powietrznego, przepraszamy, mamy 25 minut opóźnienia, do Warszawy zmniejszymy je do 15". Teraz ruszamy z Ciechanowa, mamy 40 minut w plecy...
Niby niedaleko, mróż neiwielki, śnieg umirakowany, ale atmosfera nieco syberyjska. Napięcia w gniazdkach 230 V w przedziałach nie było bowiem od początku. Większość laptopów padła dawno, tylko mój sześcioletni Lenovo X40 się trzyma. Kolejki się ustawiają. Chyba zacznę pobierać opłaty.
Inne tematy w dziale Gospodarka