Krzysztof Leski Krzysztof Leski
2942
BLOG

Niepokorni i szpinak

Krzysztof Leski Krzysztof Leski Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Trudno o bardziej irytujący zbieg okoliczności. Dokształcałem się właśnie przed dyskusją z okazji wznowienia “Rodowodów Niepokornych”, gdy przed północą Janek Pospieszalski sprawił, że zwątpiłem w znaczenie tego słowa dzisiaj, a zatem i w sens dyskusji wokół tego pojęcia się koncentrującej. Kim bowiem jest niepokorny, czyli “pozbawiony pokory”? Czy pokora sama w sobie jest zła, a zatem jej brak – dobry? Czy równie chwalebnym przejawem braku pokory są odmowa współpracy z okupantem i wykrzyczenie mamusi: “Nie zjem tego cholernego szpinaku”?

Bohdan Cywiński pisał “Rodowody” jako młodzieniec. Ukazały się na jego 32. urodziny. Obecne, V wydanie od tego sprzed 39 lat dzieli epoka, a może dwie. A może więcej? Nie sposób jednak uciec od pytania o odniesienia do współczesności. Ani wtedy, ani dzisiaj.

We wstępie do nowego wydania Cywiński napisał, że i w 1971 czytelnicy nie mogli wątpić, co rządząca wtedy PZPR ma wspólnego z opisywaną w książce lewicą pod zaborem rosyjskim. Nic. To oczywiście nie znaczy, że autor nie chciał wywołać współczesnych skojarzeń. Przeciwnie: średnio nawet lotny odbiorca musiał zauważyć niezliczone analogie w postępowaniu caratu i rządców PRL wobec niezależnej myśli.

Czy zatem były “Rodowody” książką opozycyjną? U progu lat 70. - tak. Ale też sprawiły, że zdołałem się pogodzić z moją ówczesną lewicowością. Socjalistą czułem się przez całą podstawówkę, bo ponoć niemal każdy musi przejść w dzieciństwie taki etap. Zrazu nie wiedziałem, co to dokładnie znaczy. Cywiński mi pomógł, choć niewiele wtedy z jego książki zrozumiałem. Socjalizm wybił mi z głowy dopiero w liceum kumpel, którego zdroworozsądkowe i rynkowe poglądy wydaje się dziś niezbyt udolnie naśladować Janusz Korwin-Mikke.

Cywiński zauważa, że wewnętrzne waśnie to cecha każdej konspiracji. Nic dziwnego, że wkrótce mógł sam paść ofiarą takowych. Może padnie i dzisiaj, gdy ktoś zechce powierzchownie analizować zawarty we wstępie do pierwszego wydania swoisty apel o ideowe pojednanie lewicy z chrześcijaństwem. Już to hasło uchodzi dziś w wielu kręgach za niemal synomim zdrady. A przecież chodzi nie o kompromisy z komunistami, lecz o dostrzeżenie braku sprzeczności dzisięciu przykazań ze społecznym aspektem rozważań socjalistów takich, jak Edward Abramowski ze swą wizją rewolucji przede wszystkim etycznej.

Otóż to: etyka. Czy każda rewolucja, od Francuskiej po polską Solidarność, musi prędzej czy później zapomnieć o etyce, o godności człowieka? Czy “Ethos ludzi podziemnych” istnieje z definicji? Czy i jakie ma mieć znaczenie, gdy “podziemni” zwyciężają i przejmują władzę? Albo z innej beczki: czy “Polak-katolik”, o którego modelu w literaturze niepodległościowej Cywiński pisze tak szeroko, to postawa z definicji pozbawiona wad, czy też można ją krytykować? Czy o poglądach Romana Dmowskiego można dyskutować, czy też dozwolone jest wyłącznie samookreślenie: “Za” lub “Przeciw”?

Wielu z tych pytań nikt by nawet nie zadał przed stu laty. Niektórych – także u progu dekady Gierka, gdy ukazały się “Rodowody”. Dziś te pytania wydają się krzyczeć zewsząd. Z mównicy sejmowej, z mediów, z każdego zakątka Internetu. Stawiane są zaś wcale nie jako pytania retoryczne. Albowiem im więcej wolności, tym trudniej być niepokornym. Tym większa pokusa, by się takim mianować odmawiając zjedzenia maminego szpinaku.

Na spotkanie dziś o 18.00 zaprasza Fundacja “Stocznia”, Warszawa, Bracka 20a, I piętro.

Salonowa lista prezentów Bawcie się dobrze ChęP: -3/6   ChęK: -3/6   ChęS: -3/6 . Półbojkotuję "lubczasopisma" Baby od chłopa nie odróżniacie! Protestuję przeciwko brakowi Freemana

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo