„Doprawdy tak trudno przyjąć do wiadomości, że facet jest po prostu zły? Co za czasy, w których na siłę szukamy usprawiedliwień nawet dla największych zbrodniarzy” – powiedział mocno poirytowany jeden z moich znajomych, słysząc w telewizji informację o tym, że w kwestii pewnego mordercy, który ma na sumieniu życiu kilkudziesięciu ludzi, biegli są podzieleni. Według jednych człowiek ten jest chory i absolutnie nie może ponosić odpowiedzialności za swoje czyny. Dlatego powinien trafić do szpitala, a nie do więzienia. Według innych, jest w pełni poczytalny, i zarówno wtedy, jak i teraz, dziwacznie zachowując się w sądzie, znakomicie wie, co robi.
„Doprowadza mnie do wściekłości to uciekanie przed złem w niepoczytalność” – denerwował się dalej mój znajomy. „Jak tylko jakiś łotr narobi wielkiego zła, zaraz wydaje się ogromne sumy z pieniędzy podatników, aby tylko udowodnić, że on wcale nie chciał. A skoro nie chciał, to nie może zostać ukarany. Może mu jeszcze medal dadzą, że nie zabił pięciu tysięcy osób, a tylko kilkadziesiąt? To jakiś obłęd”.
„Może to wynika z przekonania, że człowiek jest z natury dobry?” – próbowałem jakoś załagodzić nastrój znajomego. „Karol Wojtyłą już dawno temu napisał, że człowiek, jako wyjątkowa istota obdarzona życiem wewnętrznym, pragnie prawdy i dobra”.
„Ty mnie tu papieżem nie bajeruj” – emocjonował się coraz bardziej znajomy. „Równie dobrze mogę ci rzucić argument, że Artur Schopenhauer napisał, iż człowiek jest z natury zły. I co?”.
Nie widziałem sensu w dalszym prowadzeniu rozmowy na tym poziomie rozemocjonowania. I na przerzucaniu się cytatami. Przecież nad ludzką naturą filozofowie zastanawiają się już ładne kilka tysięcy lat. Mógłbym, na przykład, przytaczać Leibniza, który nie mógł pogodzić się z myślą, że Bóg, doskonały, wszechdobry Stwórca, mógł stworzyć coś mniej dobrego od siebie, a nawet przeciwieństwo dobra.
„Powiem ci, jak ja to widzę” – odezwał się mój znajomy, gdy już zamierzałem się żegnać. „Może nawet człowiek jest dobry z natury. Może pragnie miłości, piękna i dobra. Ale to nie znaczy, że nie jest w stanie z jakiegoś powodu tego pragnienia w sobie zdusić, a nawet zabić. Człowiek ma wolną wolę i świadomie wybiera. Jestem przekonany, że są tacy, którzy w pełni władz umysłowych, opowiadają się po stronie zła, tak samo, jak są tacy, którzy zdrowi na ciele i umyśle, decydują się być po stronie dobra”.
Pokiwałem ze zrozumieniem głową. „Ale dopuszczasz możliwość, że ktoś z powodu choroby ma ograniczoną zdolność rozróżniania dobra i zła?” – zapytałem. „Nie denerwuj mnie!” – znajomy poderwał się z fotela. „Nie denerwuj mnie, bo cię kopnę. Świadomie, dobrowolnie i w pełni władz umysłowych” – zagroził.
„Teraz rozumiem, o co ci chodziło” – powiedziałem z powagą i na wszelki wypadek zwiększyłem dystans do znajomego o dwa metry. stukam.pl
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM
Inne tematy w dziale Polityka