http://www.radiopodlasie.pl/wiadomosci/diec.-siedlecka/69-rocznica-meczenskiej-smierci-bl.-ks.-zygmunta-sajny-157e.html
http://www.radiopodlasie.pl/wiadomosci/diec.-siedlecka/69-rocznica-meczenskiej-smierci-bl.-ks.-zygmunta-sajny-157e.html
Momotoro Momotoro
530
BLOG

bł. Zygmunt Sajna

Momotoro Momotoro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Urodził się 20.i.1897 r. w Żurawlówce na Podlasiu, w parafii pw. św. Antoniego Padewskiego w Huszlewie, w diecezji siedleckiej. Jego rodzicami byli Franciszek (1859-1941) i Franciszka, z domu Jarosz (1860-1954). Rodzice, gospodarujący na roli – oboje przeżyli Zygmunta - wychowywali sześcioro dzieci w atmosferze religijnej… Ok. 1909 r. rodzina przeniosła się do podlaskiej wsi Mielnik. Maturę zdał w gimnazjum w Siedlcach w 1918 r. i zaraz potem wstąpił do Seminarium Duchownego w Warszawie. W czasie wakacje i świąt wyjeżdżał często z grupą najbiedniejszych kleryków, którym jego rodzina pomagała materialnie, m.in. otrzymywali odzież, swetry wykonywane przez młodsze siostry Zygmunta… W 1924 r. przyjął święcenia kapłańskie. Mszę św. Prymicyjną odprawił w rodzinnym kościele w Huszlewie. Krzyż i posługa stały się głównym mottem rozdawanych tego dnia obrazków prymicyjnych. Umieścił na nich m.in. następujące cytaty: „Boże mój, wolę raczej umrzeć, aniżeli zgrzeszyć. „Kto nie nosi krzyża swego i nie idzie za mną, nie może być moim uczniem”Łk 14, 26 „Oto idę, abym czynił, o Boże, wolę Twoją. por. Hbr 10, 9  prostocie i szczerości serca oddaje się dziś Tobie na sługę Wiecznego.” Krótko pracował jako wikariusz, najpierw w parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Jadowie, a potem w parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Pannie w Starych Babicach, wszelako jeszcze w 1924 r., władze duchowne skierowały go na studia uzupełniające do Rzymu. Studiował prawo na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim (wł. Pontificia Università Gregoriana). Mieszkał w Kolegium Polskim. Studiów, w związku z chorobą płuc i serca, nie ukończył i w 1926 r. wrócił do kraju ze stopniem licencjata prawa kanonicznego. Leczył się i wypoczywał, pełniąc jednocześnie funkcję kapelana, u Sióstr Niepokalanek w Szymanowie. Żył skromnie. W jednym z listów do rodziny pisał: „Bardzo mi przykro, że muszę Wam odmówić pieniędzy na wycieczkę do Gdyni. Teraz mam tylko tyle, że mi wystarcza na życie i nie wiem, czy będę mógł sam gdzieśkolwiek wyjechać na wypoczynek. A wypoczynek jest mi potrzebny, bo ze zdrowiem czuję się coraz to gorzej”… Stan zdrowia poprawił się dopiero po wyjeździe w 1931 r. do Zakopanego. Po powrocie podjął pracę jako wikariusz w parafiach warszawskich: pw. św. Antoniego Padewskiego na ul. Senatorskiej (lata 1931-32), pw. św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży (lata 1932-35) i archikatedralnej pw. św. Jana Chrzciciela (lata 1935-38). Wyróżniała go umiejętność nawiązywania i utrzymywania kontaktów z ludźmi. Docierał z pomocą materialną i duchową do najbiedniejszych. Kiedy dowiedział się, że pod dawnym mostem Kierbedzia żyją bezdomne rodziny, pospieszył im z pomocą. Przygotowywał dzieci do Pierwszej Komunii Świętej oraz doprowadził 40 młodych, ubogich par do Sakramentu Małżeństwa, obdarzając obrączkami ślubnymi i upominkami. W 1938 r. został proboszczem parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i dziekanem w Górze Kalwarii. W krótkim czasie, jaki Opatrzność dała mu na pracę z powierzoną sobie trzodą zasłynął jako dobry kaznodzieja i spowiednik. Szczególną troską otaczał młodzież, w której widział przyszłość Kościoła i Polski. Dbał o świątynię parafialną, interesował się i animował pracę grup i zespołów parafialnych. Na stanowisku proboszcza i dziekana w Górze Kalwarii zastała go II wojna światowa i okupacja niemiecka. Niemcy Górę Kalwarię zajęli już 8.ix.1939 r. W mieście zapanował terror. Niemcy aresztowali wiele osób. Zdarzały się niczym nie prowokowane zabójstwa. Jedynie z ambony mógł płynąć wolny, polski głos… I płynął. W grudniu 1939 r. Zygmunt wygłosił parę patriotycznych kazań. Mówił: „Zapewniam Was, w imię Boga Wszechmogącego, w imię Maryi Królowej Polski Niepokalanie Poczętej, iż przyjdzie czas, że smutek Wasz w radość się obróci. Najświętsza Dziewica Maryja ma Was w swej opiece, nie upadajcie na duchu, zaufajcie Jej”8.xii.1939 r.. Odwoływał się bezpośrednio do otaczającej rzeczywistości, potępiał zbrodnie dokonywane na niewinnych ludziach, głosił słowa o godności człowieka i miłości do Ojczyzny. W i.1940 r., po wygłoszeniu kazania potępiającego niemiecką zbrodnię z 26/27.xii.1939 r. na bezbronnych mieszkańcach Wawra, Niemcy nałożyli na niego areszt domowy. Nie mógł opuszczać mieszkania, nie wolno mu było chodzić do kościoła…. Proponowano mu ucieczkę, ale odmówił. Wszak głosił prawdę o godności człowieka, o walce z ludobójstwem, o miłości do ojczyzny. Uznał, że jako kapłan nie może opuścić swej owczarni… Przebaczył też tym z najbliższego otoczenia, którzy na niego donosili. A byli i tacy, wielokrotnie bowiem denuncjowano go do władz niemieckich. Z aresztu domowego przeniesiono go do koszar wojskowych, a następnie do Przytułku dla Starców i Kalek (dziś Dom Pomocy Społecznej) w Górze Kalwarii. Cały czas zachowywał postawę wierności prawdzie Ewangelii, nie rozstawał się ze strojem kapłańskim, brewiarzem i różańcem… W iv.1940 r. przewieziono go do Warszawy, do piwnic więzienia w siedzibie okupacyjnej niemieckiej tajnej policji państwowej (niem. Geheime Staatspolizei), czyli Gestapo, Gestapo na Alei Szucha (dziś Mauzoleum Walki i Męczeństwa), a następnie 30.iv.1940 r. do osławionego jeszcze w czasach carskich więzienia-twierdzy Pawiak. Za to, że był kapłanem, że chodził w sutannie i odważnie głosił Ewangelię był bity, kopany, torturowany… Jak straszliwie, dowiedziano się dopiero po ekshumacji jego zwłok… W więzieniu na Pawiaku, mimo zakazu i brutalnego tępienia praktyk religijnych przez strażników, pocieszał więzionych, spowiadał, zachęcał do modlitwy i nadziei. Udzielał też, jak wspominali świadkowie, Komunii św., wykorzystując do tego przemycane hostie. Kielich, z którego udzielał Najświętszego Sakramentu, dziś przechowywany jest w skarbcu w Częstochowie… Rankiem 17.ix.1940 r. został, z grupą ok. 200 osób, w tym 20 kobiet, wywieziony z Pawiaka. Gdy opuszczał celę, udzielił współwięźniom błogosławieństwa i wypowiedział słowa pociechy, za co otrzymał od gestapowca kilka mocnych uderzeń pejczem… Skazańców przewieniono do lasów w Palmirach, gdzie wszystkich rozstrzelano. Świadkowie (niejacy Józef Pamiętała i Piotr Fijoł z ukrycia obserwowali egzekucję, trzeci świadek, gajowy Piotr Herbański, ukryty w krzakach, obserwował ją przez lornetkę), widzieli wyróżniającego się wzrostem kapłana, w sutannie, który przemawiał i czynił znak krzyża, uspakajając lamentujące kobiety i rozpoczających mężczyzn. Już po zakończeniu działań wojennych w 1945 r. wojnie jeden z nich, Herbański, rozpoznał w nim ks. Zygmunta Szajnę. Wszystkich rozstrzelanych zakopano we wcześniej przygotowanych dołach. Już następnego dnia były zamaskowane igliwiem, jałowcem - gdyby ktoś o nich nie wiedział nie byłby w stanie ich rozpozać… Działo się to - jakże symbolicznie – dokładnie w rok po sowieckiej inwazji na Rzeczpospolitą, jako następstwo niemieckiej tzw. akcji AB, mającej na celu eksterminację polskiej inteligencji – formalnie wszelako rozstrzelanie więźniów w Palmirach Niemcy publicznie uzasadniali odwetem za zastrzelenie w Warszawie na ul. Lwowskiej gestapowca Bereutera, choć żadna z ofiar nie była związana z tym wydarzeniem. W tym samym czasie w Katyniu, Miednoje, Charkowie i tylu innych miejscach na Kresach trwały rozstrzeliwania polskiej elity przez drugiego zaborcę – Rosję… W 1946 r. w Palmirach dokonano ekshumacji mogił ofiar Puszczy Kampinoskiej. Zwłoki ks. Zygmunta Sajny rozpoznała jego siostra, Maria Zyta Sajna, loretanka. W protokole zapisano: „Znaki szczególne: Ksiądz. Włosy czarne. W górnej szczęce wszystkie ładne zęby. Czarne palto, kieszenie skośne, czarny sweter na drutach, z rękawami, pojedynczy ryż, sutanna, czarne spodnie na pasek, za kolanami spięte sprzączkami, czarne długie pończochy, czarne trzewiki nie żelowane, płócienna koszula i kalesony. Pektorał brązowy. Przyczyna zgonu: Rozstrzelany przez Niemców. Depozyty: Kawałek sutanny, palto, sweter, spodnie, pektorał, medaliki, papierki. Uwagi: Opaska na oczach. Rozbita dolna szczęka.” Przed śmiercią wybito mu wszystkie dolne zęby… Rozpoznano też chusteczkę z wyszytym monogramem kapłana… Po ekshumacji ciało Zygmunta złożono we wspólnej mogile. Każdy z rozstrzelanych otrzymał odrębny krzyż. Dziś w Palmirach jest ich 2115… 13.vi.1999 r. w Warszawie Zygmunt Sajna został, wraz z 108 polskimi męczennikami II wojny światowej, zaliczony przez Jana Pawła II w poczet błogosławionych. Wołał wtedy: „‘łac. Munire digneris me, Domine Jesu Christe […], signo sanctissimae Crucis tuae: ac concedere digneris mihi […] ut, sicut hanc Crucem, Sanctorum tuorum reliquiis refertam, ante pectus meum teneo, sic semper mente retineam et memoriam passionis, et sanctorum victorias Martyrum’ — oto modlitwa, jaką odmawia biskup zakładając krzyż pektoralny: ‘Racz mnie umocnić, Panie, znakiem Twego krzyża, i spraw, abym tak, jak ten krzyż z relikwiami świętych noszę na swojej piersi, tak zawsze miał w myśli i pamięć męki Twojej i zwycięstwo, jakie odnieśli Twoi męczennicy’. Dziś czynię to wezwanie modlitwą całego Kościoła w Polsce, który niosąc od tysiąca lat znak męki Chrystusa wciąż odradza się z posiewu krwi męczenników i żyje pamięcią zwycięstwa, jakie oni odnieśli na tej ziemi.”

za:http://www.swzygmunt.knc.pl/SAINTs/HTMs/0917blZYGMUNTSAJNAmartyr01.htm

Momotoro
O mnie Momotoro

Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo