Urodził się 20.iv.1903 r. we wsi Dąbrowice koło Kutna, w wielodzietnej, pobożnej rodzinie. Miał jedenaścioro rodzeństwa: 7 sióstr i 4 braci. Jeden z braci zmarł w niemowlęctwie, dwóch innych, podobnie jako on, zostało kapłanami… W kościele parafialnym w Dąbrowicach, pw. św. Stanisława i św. Wojciecha, przyjął też zapewne Sakrament Chrztu św.… Latem 1923 r., po zaledwie 6 latach szkoły powszechnej, poczuł powołanie i na początku żniw pożegnał się z rodziną i udał się na pielgrzymkę do Częstochowy. Tam usłyszał o Zgromadzeniu Świętego Michała Archanioła (łac. Congregatio Sancti Michaelis Archangeli – CSMA), czyli michalitach, zakonie założonym przez bł. Bronisława Markiewicza w celu szerzenia edukacji, głównie najmłodszych, i wyruszył do Pawlikowic k. Wieliczki, gdzie znajdował się dom tego Zgromadzenia. Został przyjęty, wstąpił do klasztoru i rozpoczął nowicjat. Rodzice o miejscu pobytu syna dowiedzieli się z listu… 15.x.1924 r. złożył śluby czasowe, na okres trzech lat, po czym został wysłany do Miejsca Piastowego, domu macierzystego Zgromadzenia, gdzie ukończył nauki gimnazjalne. 8.xii.1927 r. w Miejscu Piastowym złożył śluby wieczyste. Następnie rozpoczął studia filozofii i teologii na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po ich ukończeniu 20.vii.1932 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk bp Stanisława Rosponda (1877, Liszki – 1958, Kraków). Mszę świętą prymicyjną odprawił 15.viii.1932 r. w rodzinnych Dąbrowicach. Początkowo przebywał w domu zakonnym w Krakowie, pomagając także w Wyższym Seminarium Duchownym. Rok później, w 1933 r., został prefektem w zakładzie wychowawczym w Miejscu Piastowym. Wychowankowie zapamiętali go jako pogodnego, uśmiechniętego nauczyciela, zawsze podkreślającego, jak ważną rolę pełni poczucie radości. Jednocześnie bardzo dbał o dyscyplinę… Prefektem w Miejscu Piastowym był do 1937 r., gdy powrócił, na pół roku, do Pawlikowic. Pod koniec 1937 r. został skierowany do Krakowa, na stanowisko kierownika drukarni wydawnictwa księży michalitów, „Powściągliwości i Pracy”… Jakby przeczuwając los, który miał stać się jego udziałem, na kilka lat przed wybuchem wojny, w rozmowie o którymś z męczenników wyznał, że on też chciałby tak umrzeć - za wiarę, z miłości i wdzięczności dla Chrystusa Ukrzyżowanego… Po agresji niemieckiej i rosyjskiej w 1939 r. i czwartym rozbiorze Polski na okupowanych terenach Niemcy w zasadzie zakazali nauczania katolickiego. Zeszło ono do podziemia. Podobnie ograniczono pracę drukarni michalickiej, poddając ją nieustannym kontrolom, a pracujące w niej osoby rozmaitym szykanom. Pod koniec vi.1941 r. aresztowano kierownika technicznego drukarni, niejakiego Michała Pasławskiego. Wojciech uniknął zatrzymania. Gdy dowiedziawszy się o losie swego kierownika przyszedł do drukarni, pozostali pracownicy zaczęli nań nalegać, by się ukrył. Odpowiedzieć miał „Nie, nie ucieknę, wolę sam cierpieć, niż narazić innych lub zakon na prześladowanie”… Pół godziny później w drukarni pojawiła się niemiecka tajna policja polityczna, Gestapo (niem. Geheime Staatspolizei). Przeprowadzono rewizję. Wojciech zdążył jeszcze przekazać najbliższym współpracownikom najważniejsze rzeczy, takie jak klucze, pieniądze, dokumenty. Zatrzymał przy sobie brewiarz, różaniec i koronkę do św. Michała Archanioła… Wobec Niemców wziął na siebie całą odpowiedzialność. Dyskutował z nimi i argumentował: „Zostawcie kierownika technicznego drukarni w spokoju! Pozwólcie mu odejść do żony i dzieci! Oto jestem do waszej dyspozycji! To wasza godzina ciemności i pozornego tryumfu…” I, niespodziewanie, udało mu się i Niemcy ulegli: Michała Pasławskiego – ojca rodziny – zwolniono… Wojciecha natomiast Niemcy zabrali ze sobą i osadzili w osławionym więzieniu przy ul. Montelupich Więzienie podlegało Gestapo. Ciężkie przesłuchania, bicie, tortury, nieludzkie zatłoczenie w celach – stanowiły dzień powszedni uwięzionych. Dodatkowo niepewność losu, pogłębiona odgłosami co jakiś czas przeprowadzanych na terenie więzienia masowych egzekucji, dopełniały atmosfery beznadziejności… Wojciecha przetrzymywano w więzieniu na Montelupich przez ponad pół roku. Dopiero na początku 1942 r. został przewieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager - KL) Auschwitz. Osłabiony więzieniem i torturami na Montelupich długo warunków obozowych nie wytrzymał i już 7.ii.1942 r. odszedł do Pana. Tego dnia, po ciężkiej pracy, zmuszono go mianowicie do tzw. „kąpieli”: oblano zimną wodą, po czym przegoniono nago po śniegu. Następnie zagoniono pod gorący prysznic i znów polano lodowatą wodą… I jeszcze raz… I jeszcze raz… A zima tego roku była mroźną… Niektóre źródła podają natomiast, nie kwestionując daty, że go zastrzelono. Obie relacje nie muszą być niespójne – być może nieprzytomnego po prostu dobito, dla „ulżenia cierpień”… Oficjalnie Niemcy powiadomili rodzinę listem z 9.ii.1942 r., że więzień „zmarł na zapalenie płuc”… Beatyfikował go 13.vi.1999 r. w Warszawie Jan Paweł II w grupie 108 błogosławionych męczenników II wojny światowej. W liście apostolskim „Tertio Millennio Adveniente” z 1994 r. Jan Paweł II pisał: „Kościół pierwszego tysiąclecia zrodził się z krwi męczenników: ‘Sanguis martyrum — semen c hristianorum’Tertulian, Apokl. 50, 13: CCL I, 171. Historyczne wydarzenia związane z postacią Konstantyna Wielkiego nigdy nie potrafiłyby zapewnić takiego rozwoju Kościoła, jakiego byliśmy świadkami w pierwszym tysiącleciu, gdyby nie ów posiew męczeński oraz wielkie dziedzictwo świętości pierwszych pokoleń chrześcijan. U kresu drugiego tysiąclecia Kościół znowu stał się Kościołem męczenników. Prześladowania ludzi wierzących — kapłanów, zakonników i świeckich — zaowocowały wielkim posiewem męczenników […] To świadectwo nie może zostać zapomniane. Kościół pierwszych wieków, chociaż natrafiał na tyle trudności organizacyjnych, bardzo zabiegał o to, ażeby utrwalić świadectwo męczenników w specjalnych martyrologiach. Poprzez wieki martyrologie te stale były uzupełniane […] W naszym stuleciu wrócili męczennicy. A są to często męczennicy nieznani, jak gdyby ‘nieznani żołnierze’ wielkiej sprawy Bożej. Jeśli to możliwe ich świadectwa nie powinny zostać zapomniane w Kościele […] Martyrologium pierwszych wieków stanowiło podstawę kultu świętych. Głosząc i wielbiąc świętość swoich synów i córek, Kościół oddawał najwyższą cześć Bogu samemu. Czcił w męczennikach Chrystusa, który obdarzył ich łaską męczeństwa i świętości. […] Największym hołdem dla Chrystusa […] na progu trzeciego tysiąclecia będzie ukazanie przemożnej obecności Odkupiciela w owocach wiary, nadziei i miłości złożonych poprzez […tych…], którzy poszli za Chrystusem […]”. Takim ’nieznanym żołnierzem’ wielkiej sprawy Bożej” był i prosty zakonnik michalicki, drukarz Wojciech Nierychlewski…
za:http://www.swzygmunt.knc.pl/SAINTs/HTMs/0207blWOJCIECHNIERYCHLEWSKImartyr01.htm
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo