Kultura Liberalna Kultura Liberalna
131
BLOG

KASIA: Kompromis, czyli kompromitacja [IN VITRO]

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 0

 Bezpłodność nie jest problemem moralnym ani światopoglądowym, lecz zdrowotnym. Nie rozumiem, dlaczego metodami jej leczenia zajmuje się parlament. Może każdy z nas ma prawo do dokonywania takich wyborów, które nie kłócą się z jego religią lub brakiem tejże? Tym bardziej, jeśli chodzi tu o kwestie czysto politycznych rozgrywek.

Empatia wymaga ćwiczeń – jak wszystko. Podobno z natury jesteśmy egoistami, skoncentrowanymi na własnych potrzebach, planach, dążeniach i sprawach. Czasem udaje się nam umieścić w spektrum naszych zainteresowań najbliższych: rodzinę i przyjaciół. Naprawdę wielkim altruistom (takim, którzy przechodzą do historii jako święci kościelni lub świeccy) udaje się objąć miłością większe grupy ludzi. Ale taka postawa jest bardzo wyjątkowa, co samo w sobie stanowi paradoks, bo przecież naczelną zasadą chrześcijaństwa jest caritas, czyli nakaz miłowania bliźniego. Miłość ta ma być wszechogarniająca, niedopuszczająca żadnych wyjątków. Kochaj bliźniego najmocniej, jak się da, czyli jak samego siebie. Skąd ten wywód? Co mnie – ateistkę – skłoniło do ewangelicznych rozważań? Jak to co – trwająca od pewnego czasu debata o wyższości światopoglądu religijnego (konkretnie zaś firmowanego przez Kościół katolicki) nad światopoglądem świeckim (występującym w różnych wersjach, między innymi jako tzw. zdrowy rozsądek) i vice versa. Po uchwaleniu kuriozalnej regulacji prawnej, nazywanej przez niektórych największym osiągnięciem młodej polskiej demokracji, czyli po „kompromisie aborcyjnym”, nadszedł czas na ostateczne ustawowe rozstrzygnięcie kwestii zapłodnienia in vitro.

Przetacza się nad naszymi głowami kolejna dyskusja wiedziona przez dyletantów z tymi, którzy nie mają pojęcia. Głos zabierają przede wszystkim parlamentarzyści, prezentując imponujący wybór rozwiązań: od penalizacji, poprzez ograniczenie dostępności, aż po ogólną dostępność finansowaną z budżetu państwa. Pierwsza koncepcja wywołuje wiele pytań: nie wiem, czy mielibyśmy karać i lekarzy, i osoby „nielegalnie” starające się o dziecko, ani na jakim etapie to karanie miałoby następować – czy kobieta, która zaszła w ciążę dzięki in vitro, podlegałaby karze pozbawienia wolności przed czy po porodzie? Czy dziecko również miałoby trafiać do jakiegoś zakładu, aby jak najszybciej uwolnić je od wpływu pozbawionych zasad moralnych rodziców? Może udałoby się wreszcie wykorzystać specjalne oddziały szpitalne przygotowane w zakładach karnych dla pedofili, ratując tym samym przynajmniej część pieniędzy podatników, co w czasach kryzysu ma niebagatelne znaczenie? No i co miałoby się dziać z pokątnie zamrożonymi zarodkami – czy byłyby przekazywane do adopcji rodzinom o nieposzlakowanej opinii?

Rozwiązanie drugie, proponowane przez ministra Gowina oraz jego zwolenników, również wywołuje liczne pytania. Przede wszystkim pojawia się tutaj, wielokrotnie wałkowana wcześniej w kontekście aborcji, kwestia zarodka, który, co ciekawe, zastąpił wykorzystywane wcześniej pojęcie „dziecka poczętego”. Nie jest jasne, czy mamy do czynienia z synonimami, choć moje intuicje każą mi myśleć, że tak właśnie jest – różnica polega wyłącznie na tym, że „dziecko poczęte” znajduje się w macicy, natomiast „zarodek” (pojęcie bardziej wpisujące się w dziedzinę naukowej biologii) powstaje wskutek zapłodnienia zewnątrzustrojowego i może być do tejże macicy zaimplementowany. Tutaj pojawia się pytanie zasadnicze, dotyczące samej procedury in vitro: czy wolno zamrażać niewykorzystane zarodki? Minister Gowin zdecydowanie uważa, że nie wolno, ponieważ mogłoby to być jednoznaczne z ich zabijaniem (niektóre zarodki mogą obumrzeć). Tutaj pojawiają się dwa problemy: po pierwsze, dobrze nam znana dyskusja z eschatologią w tle, po drugie zaś, równie dobrze niestety znana, kwestia zdrowia kobiety i prawa do własnego ciała. O ile pierwszą pozwolę sobie odłożyć, ponieważ nie wiem ani ile diabłów mieści się na łebku od szpilki, ani od ilu komórek można mówić o człowieku, o tyle drugą odważę się skomentować. Zarodków nie zamraża się bez powodu, ale dlatego, żeby ograniczyć szkodliwość stymulacji hormonalnej, której poddawana jest chcąca zajść w ciążę kobieta. Mamy więc do czynienia ze znanym dobrze konfliktem między zdrowiem i życiem matki a niebezpieczeństwem, iż wskutek zamrożenia obumrze niezaimplementowany zarodek. Doświadczenie związane z „kompromisem aborcyjnym” każe mi podejrzewać, że znowu liczba obrońców zdrowia kobiet nie dorówna liczbie osób troszczących się o zarodki. Ale jeśli zredukujemy ich liczbę do minimum, minister Gowin jest za dopuszczeniem in vitro pod jeszcze jednym malutkim warunkiem: byłoby ono dostępne wyłącznie dla małżeństw. Odbiera się tu tym samym możliwość posiadania własnego dziecka tym wszystkim, którzy z rozmaitych powodów nie zdecydowali się, bądź, jak w wypadku par jednopłciowych, nie mogli swojego związku zalegalizować (sakrament nie jest warunkiem sine qua non).

Trzeci projekt, czyli refundacja dla wszystkich chętnych, budzi najmniej moich wątpliwości, chociaż zastanawiając się nad wypowiedziami tych wszystkich zaangażowanych osób, mam jednak pewien problem. Sądzę, iż bierze się on z mojej niechęci do zajmowania się rzeczami, o których nie mam pojęcia i z nie mniejszej niechęci do patrzenia na to, jak robią to inni. Słuchając posłów lewicy, prawicy oraz centrum, odnoszę wrażenie dziwnej niekompatybilności sali sejmowej i tematu dyskusji. Można przecież, bez wywoływania kontrowersji, uznać zapłodnienie in vitro za kwestię czysto medyczną. Bezpłodność nie jest problemem moralnym ani światopoglądowym, lecz zdrowotnym. Może być wrodzona lub nabyta. Nie rozumiem, dlaczego metodami jej leczenia zajmuje się parlament. Oczywiście, w grę wchodzi kwestia zarodków, ale przecież Rzeczpospolita Polska w Konstytucji gwarantuje swoim obywatelom wolność sumienia. Więc może nie tylko posłom wolno kwestionować dyscyplinę partyjną podczas głosowania nad sprawami ocierającymi się o światopogląd i przekonania religijne? Może każdy z nas ma prawo do dokonywania takich wyborów, które nie kłócą się z jego religią lub brakiem tejże? Sprawa refundacji procedur medycznych powinna leżeć w gestii Ministerstwa Zdrowia, nie zaś parlamentu. Tym bardziej, jeśli chodzi tu o kwestie czysto politycznych rozgrywek.

I co w tym wszystkim z miłością bliźniego? Co ze zrozumieniem innego człowieka, pragnącego mieć dziecko? Przecież nikt nie podda się ryzykownej procedurze in vitro ot tak, dla przyjemności, nie zdając sobie sprawy z jej konsekwencji. Przecież bez wielkiej determinacji nikt nie podejmie tak ważnej decyzji. Co muszą czuć ludzie, którzy przeszli całą drogę leczenia, mają wreszcie swoje ukochane, długo wyczekiwane dziecko i nagle dowiadują się, że to wszystko jest moralnie podejrzane, bo nie wzięli pod uwagę praw zarodków? Oczywiście zwolennicy streszczonych powyżej (na pewno stronniczo i bez należytego zrozumienia) koncepcji, powiedzą mi, że caritas powinna obejmować również i je. Ale to do mnie nie trafia. Tym bardziej że uważam najważniejsze życiowe decyzje za osobiste. Nikt nie dokonuje aborcji dla przyjemności. Przypomina mi się tutaj biblijny Abraham w ujęciu Kierkegaarda. Ile lat oboje z Sarą czekali na swojego Izaaka! A kiedy wreszcie ten cud nad cudami się urodził, ojcu przyśnił się anioł i przekazał mu, że Jahwe żąda, aby syna zabił. Abraham wziął dziecko na pustynię, uniósł nóż, ale Bóg w ostatniej chwili objawił mu, iż to była tylko próba. Izaak cały i zdrowy mógł wrócić do domu. Kierkegaard mówi: żeby tak wierzyć, trzeba być rycerzem wiary. Ale mało kto to potrafi. Z całą pewnością można tego nikomu nakazać. Dlatego polityka powinna trzymać się z dala zarówno od aniołów, jak i od sumień Polaków.

* Katarzyna Kasia, doktor filozofii, członkini zespołu „Kultury Liberalnej”.

**Tekst ukazał się w dziale "Temat tygodnia", w tygodniku "Kultura Liberalna", nr 185 (30/2012) z 24 lipca 2012 r.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka