Kultura Liberalna Kultura Liberalna
714
BLOG

Żołnierze wyklęci (transportu zbiorowego)

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Transport Obserwuj temat Obserwuj notkę 9
Każda epoka ma swoich żołnierzy wyklętych. Współczesnymi są busiarze. Terroryzują polskie miasta, walczą o utrzymanie archaicznych, promujących elity zasad w transporcie, a najlepiej mają się tam, gdzie państwo się wycofało.

Kontynuowanie obecnej polityki transportowej w Polsce sprzyja utrwalaniu ubóstwa cywilizacyjnego i podnosi poziomy zanieczyszczeń. Ulice polskich aglomeracji zalewają mikrobusy, ale niemal żadne z miast nie reguluje statusu tego transportu, pozwalając na kompletną samowolę przewoźników. Rząd(y) od siedmiu lat zwlekają z odpowiednią ustawą, która zmusiłaby do uporządkowania sytuacji. Busy rządzą – a na obszarach, gdzie państwo wycofało się w imię rachunku finansowego, są panami życia.

W Krakowie będzie więc zapewne awantura, bo władze miasta po dekadzie wahań postanowiły dokonać zdecydowanych porządków w transporcie miejskim – chcą, by busy zatrzymywały się na rogatkach miasta. Obecnie mikrobusy kończą trasy na dzikich dworcach w ścisłym centrum. „Dworce” na niezabudowanych działkach nie są w pełni legalne, nie są dworcami i nie mają nawet ławki, na której pasażerowie mogliby przysiąść, czekając na swojego busa. Nie mają wiat. Nie mają niczego. Znajdują się za to w ścisłym centrum, nieopodal Dworca Głównego (kolejowego) i Małopolskiego Dworca Autobusowego.

Dzikie dworce mają za to dobrą lokalizację: ścisłe centrum, na którego obszarze wysiada większość pasażerów po drodze do przystanku końcowego. To ważna i cenna lokalizacja – dlatego za korzystanie z Małopolskiego Dworca Autobusowego trzeba płacić. Busiarze nie chcą płacić, więc wybierają tanie klepiska – dla ich pasażerów każda złotówka ma znaczenie.

Jednocześnie busy w drodze do ścisłego centrum zapychają wyznaczone na ulicach Krakowa buspasy, tworzą zatory na przystankach, opóźniając przejazd komunikacji miejskiej – dzieje się tak, bo choć mikrobusy mają swoje rozkłady jazdy, są one daleko mniej precyzyjne od tych, zgodnie z którymi poruszają się autobusy krakowskiej sieci. Choćby ze względu na długość trasy i liczbę przeszkód drogowych do pokonania.

Sytuacja Krakowa to sytuacja niemal każdego większego polskiego miasta. Na domiar złego mikrobusy to często zdezelowane pojazdy, chałupniczo przystosowane do przewozu pasażerów, z kopcącymi silnikami – co w polskich miastach ma niebagatelne znaczenie.

Przewoźnicy unikają jakiejkolwiek współpracy z władzami miast – znów weźmy przykład Krakowa: od ponad dekady nie udaje się nakłonić busiarzy do włączenia się w miejski system biletów. Dlaczego? Można się jedynie domyślać, że przewoźnicy nie chcą dzielić się pieniędzmi z miastem, liczy się dla nich zysk tu i teraz, a nie plany roczne i wieloletnie plany rozwoju. Być może też nie zawsze pobrane od pasażerów pieniądze są nabijane na kasę fiskalną. W miejskim systemie tak się nie da.

Co gorsza, busiarze poruszają się na liniach przedmieścia–miasto, wieś/miasteczko–wielkie miasto w glorii bohaterów. Jeżdżą tanio (bo też tanim poruszają się sprzętem), szybko (jeśli kończy się to wypadkiem, to niemal zawsze tragicznym) i – co najważniejsze – jeżdżą tam, gdzie nie jeździ nikt inny. W efekcie zapewniają tanie połączenia z miastami dla tych, których nie stać na własne auto albo codzienne dojeżdżanie nim do miasta.

Cały tekst TUTAJ

Bartosz Piłat

dziennikarz, publicysta, freelancer. Zajmuje się problematyką zarządzania miastami, w tym efektywnością sieci transportowych i urbanistyką, oraz ochroną środowiska na styku z gospodarką, m.in. jakością powietrza, gospodarką odpadami i odnawialnymi źródłami energii. Przez wiele lat związany z „Gazetą Wyborczą”.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka