Wpadł mi wczoraj w ręce biuletyn wydawany w Niemczech w 1950 r. (pięć lat po formalnym zakończeniu wojny) przez byłych niemieckich mieszkańców zaolziańskiej części Śląska Cieszyńskiego – „Ostrau-Karwiner Heimatpost”. W każdym numerze publikowano listę Niemców, pochodzących z tamtego terenu, którzy zostali w 1945 r. „rozstrzelani, zagłodzeni, pobici na śmierć” w obozach i więzieniach na terenie Polski i Czechosłowacji. Za każdym razem pod nazwiskami widniało rozpaczliwe wołanie: „Nur weil die Deutschen waren!” (Bo byli Niemcami!).
Bo byli Niemcami, więc wypędzono ich ze stron ojczystych – taki wypływa wniosek z odezwy CDU i CSU. Szatański to iście pomysł wypędzania z ojczyzny, z domu, a najgorsze że tli się w ludzkich głowach od tysięcy lat! Już Pismo wspomina o niewoli egipskiej i babilońskiej. Ale ta sytuacja zdaje się niemal bajkowa, bo jak to możliwe by deportować cały naród? Jeżeli ktoś zadawał był sobie takie pytanie w sierpniu 1939 roku to już niebawem mógł się przekonać, że jest to jak najbardziej realne: wcale liczni mieszkańcy Pomorza, Wielkopolski, Śląska, północnego Mazowsza czy miasta Łodzi „nur weil die Polen waren” opuszczali swe rodzinne domy przy melodyjnych komendach feldfeblów i żartobliwych kuksańcach żołnierzy.
To tak w skrócie. Skutek i przyczyna. Może niemieccy chadecy przepojeni są wizją chrześcijańskiego miłosierdzia, jednak niekiedy, czasami, ot tak sporadycznie stosowany bywał (i jest) jeszcze Kodeks Hammurabiego. Nie mnie oceniać, które podejście do świata jest lepsze w naszej rzeczywistości multikulti.
Inne tematy w dziale Polityka