Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki
238
BLOG

Zapiski więzienne Jana Gazurka z 1941 r.

Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

24/12 [1941]Wigilia (...) Kolacja wśród wrzasku i krzyku. Po szybkim spożyciu nieobieranych ziemniaków idziemy do sypialni. Tu przemawiają różni - każdy z nas duchem jest wśród swoich. Ojciec, rodzina. Ciotka Anna, Marcia, stryj Paw., Maryśka, Józek - żywo stoi przed oczami. Ach, przed rokiem... A dzisiaj z temi myślami zasypiam.

Tak opisywał Wigilię Bożego Narodzenia spędzoną w niemieckim więzieniu w Ćwikowie (Zwickau) nauczyciel z Istebnej, Jan Gazurek. Został on aresztowano w marcu 1941, po wsypie jednej z organizacji podziemnych na Śląsku Cieszyńskim. Początkowo osadzono w cieszyńskim więzieniu, skąd wraz z grupą więźniów został przetransportowany do Ćwikowa, a następnie do Raciborza, gdzie wyrokiem sądu został skazany na dwanaście lat więzienia. Tam też zmarł w 1942 r. w wieku 31 lat.

Przez cały okres pobytu w więzieniach starał się sporządzać na bieżąco notatki. Pisane ołówkiem i ołówkiem kopiowym, w pośpiechu, niekiedy bardzo niewyraźnie są unikalnym świadectwem epoki, zapisem więziennej egzystencji, bez przesadnej egzaltacji i - co jest niestety spotykane we wspomnieniach z tego okresu - mniej lub bardziej zamierzonej konfabulacji. Ten niewielki notesik znajduje się obecnie w zbiorach Książnicy Cieszyńskiej w Cieszynie i jak dotychczas nie został rzetelnie opracowany przez historyków; nie był też dotąd nigdzie publikowany.

16.12.1941 - Dzisiaj 9 miesięcy pobytu w cieszyńskim więzieniu. Długi okres a tak szybko minął. Co będzie dalej, czy też tu utrzymamy się - wciąż chodzą pogłoski o wywiezieniu (…).
18.12. - Tak mi dziwnie tęskno. Robota koszyków wcale mnie nie cieszy, współwięźniowie krytykują mnie za niedbałe wykonanie - nie mogę lepiej zrobić. Jest 4 godzina, już przyszła gazeta, wrócił Leoś Henryk (fryzjer), potem zgrzyt klucza, wchodzi Pieczka
[strażnik - przyp. jot]
- Gaz.[urek] alles zusammen packen.
Jestem spokojny - żegnam kolegów i idę do Hausvatra po swoje rzeczy - tu spotykam p. Pszczółkę, który mnie informuje o wywózce do Zwickau. Proszę go o zawiadomienie moich bliskich - myślami żegnam się z domownikami.
Coraz więcej kolegów się gromadzi, Jano Mach też wyjeżdża. Formalności zakończone - godzina 9 wieczorem gromadzimy się na dolnym korytarzu. Jestem skuty z Janem Machem, on smutny przygnębiony. Ja dziwnie spokojny.
Autem doręczono nas na dworzec wsiadamy do pociągu pod nadzorem Lelka i Mendrocha. Odjazd kierunek Bogumin. Jano smutny. W domu (…) kładą się spokojnie spać. Ja żegnam się z nimi, rozmyślam o tej chwili, gdy się dowiedzą o moim wyjeździe. Kto też ojca zawiadomi? Widzę ciotkę Annę - ona znów płacze - tylko nie płacz Maryśko, żegnam Cię. O wszystkich po kolei rozmyślam i tak na tym rozmyślaniu minęła pierwsza noc podróży.

_____
Linki:
Książnica Cieszyńska




 

Wtrynia swe trzy grosze od 26 maja 2009 r. "Hospicjum Zaolzie" - rzecz o umieraniu polskości na zachodnim brzegu Olzy Wydawnictwo Beskidy, Wędrynia 2014 Teksty rozproszone (w sieci) Kogo mierzi Księstwo Cieszyńskie. W poszukiwaniu istoty bycia "stela" (Dziennik Zachodni) Mocne uderzenie (obrazki z Wileńszczyzny) (zw.lt) Wraca sprawa Zaolzia (Rzeczpospolita) Cień Czarnej Julki (gazetacodzienna.pl)   Lubczasopismo   Sympatie

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura