laenia laenia
3918
BLOG

Limeryki o Yeti

laenia laenia Rozmaitości Obserwuj notkę 248
 
Za oknem wprawdzie wiosennie, ale jednak zima, więc korzystając z okazji, chciałam przybliżyć Państwu postać Yeti, wokół której przez lata narosło wiele ponurych i niejednokrotnie krzywdzących legend.
 
 
 
Tam gdzie wznosi się szczyt Kanczendzonga,
mały Yeti chciał zagrać w madżonga.
Lecz turystów pot zraszał,
gdy do gry ich zapraszał,
no i każdy się raczej ociągał :(
 
 
Na turystów raz pod Everestem
wypadł Yeti: A kuku, tu jestem!
A nieczułe te chamy
na to: Aaa! Spierdalamy!
I znów pustka, spleen, śniegi bezkresne :(
 
 
Mieszkał Yeti u stóp Karakorum,
co okrutny był tylko z pozoru.
Lubił straszyć wspinaczy,
lecz był potem w rozpaczy,
gdy ich w dole zbierano do worów.
 
 
Siedział Yeti raz na Gaszerbrumie,
pogrążony w głębokiej zadumie.
Nawet nie zauważył,
że wystraszył tragarzy
i że w dole szloch, łzy, kilka trumien.
 
 
Pewien Yeti, co żył na Noszaku,
niespodzianie zakochał się w jaku.
Lecz mu przeszło, bo krowa
nie umiała gotować,
jeszcze w zupie kłak pływał na kłaku.
 
 
Pewien Yeti u stóp Annapurny
zawsze wesół był oraz czupurny.
Lecz raz spotkał na szlaku
napalonych Ślązaków...
odtąd chodzi przeważnie pochmurny.
 
 
Zmierzał Yeti raz drogą do Lhasy,
pogryzając se pętko kiełbasy.
Aż tu nagle wypada
dwóch turystów na quadach,
no i go przejechały kutasy.
 
 
Inny Yeti przy drodze do Lhasy
łapał ludzi i robił zapasy.
Potem zaś ich rozmrażał
i zazwyczaj podsmażał,
korzystając z przepisów Okrasy.
 
 
Na przełęczy pod Nanga Parbatem
napadł Yeti raz szpetną Renatę.
Lecz na widok jej japy
się ugięły mu łapy,
po czym zwrócił dwóch Szerpów i latte.
 
 
Raz sprytnego wspinacza z Przegorzał
straszny Yeti o mało nie pożarł.
W porę otwarł on "czystą":  
Łykniesz z himalaistą?
I wypili, i Yeti zachorzał.
 
 
Alpinistki raz jednej z Niechorza
straszny Yeti o mało nie pożarł.
W sumie lepiej by było,
bo zleciała na ryło
i trza było ją skrobać z podłoża.
 
 
Pewien Yeti, mieszkaniec Czo Oju,
słuchał głośno wciąż różnych przebojów.
Raz podkręcił Gershwina
tak, że zeszła lawina...
Niech nam Yeti spoczywa w pokoju.
 
 
A na koniec jeszcze coś z tatrzańskich klimatów:
 
Pewien Yeti na zboczu Gerlacha
lubił słuchać Schuberta i Bacha.
Był też zeń humanista -
gdy zlatywał turysta,
to mu zawsze chusteczką pomachał.
 
 
Tam gdzie kręty jest szlak na Łomnicę,
mieszkał Yeti, co piękne miał lice.
By juhasi na hali
go nie napastowali,
to zakładał na głowę donicę.
 
 
Dziękuję za uwagę :)   
laenia
O mnie laenia

Armaty ukryte w krzakach, czyli blog limerykowy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości