Poniewaz ilekroc wchodze na salon i czytam Obywatela robie sie lewicowcem. Niby zawsze mialem lewicowe ciagotki - i czulem sympatie do znanych z historii starozytnego Rzymu braci Grakchow, i co wiecej jeszcze wieksza odczuwalem do rewolucji francuskiej i scinania monarchistow. I jakos nigdy nie mialem w sobie bogojczyznianego zaciecia. Zreszta nawet w doktrynie klasycznych liberalow pojawialy sie lewicowe watki (o koniecznosci pomocy tym ktorzy sobie sami poradzic nie sa w stanie). Ale musze przyznac jedno - nikt bardziej nie wzbudza mojej sympatii do prawdziwie lewicowych idealow jak ow "Obywatel". Az chcialoby sie napisac "towarzyszu - badz czerwony" :). Niekomfortowo sie z tym czuje...:). W zwiazku z tym jak w tytule.. :)
"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville
.
Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka