Miodowe miesiące nowego rządu powoli się kończą. Sejm pracuje pełną parą dostarczając ministrom coraz to nowe ustawy, które wprowadzane są od zaraz, pan Prezydent wszystko podpisuje od ręki bo przecież od tego jest. Jego własne propozycje czyli ustawa emerytalna i ta dla frankowiczów znikają jednak w szufladach na Wiejskiej bo niewiadomo właściwie kto i jak ma za nie płacić. W 2016 obniżenie wieku emerytalnego jest nierealne a czy będzie i kiedy to jeszcze długo nie będziemy wiedzieć. Budżet jest oparty na zarobkach z poprzedniej kadencji, ustawa 500+ będzie kosztowała ponad 17 miliardów czyli idą na nią jednorazowe zarobki z banku PKO BP i ze sprzedaży częstotliwości LTE, a w przyszłym roku?
Minister finansów ma problem i zaczyna już teraz nieśmiało przebąkiwać o ostrożności ze zmniejszeniem wieku emerytalnego jak sobie tego życzy pan Prezydent i jak brzmiały obietnice wyborcze. Już w tej chwili powiększenie deficytu budżetowego do około 55 miliardów przyprawia go o ból głowy, gdyż 3% dopuszczalna, europejska granica jest już prawie osiągnięta a spłacanie długu będzie kosztować tylko więcej a nie mniej. Wicepremier Morawiecki uważa, że udział inwestycji w dochodzie narodowym trzeba zwiększyć z 19% na 25% ale jak to osiągnąć? W wyborczej kampanii jakoś mało kto o tym myślał a w tej chwili są przecież ważniejsze sprawy jak chociażby media, sprawiedliwość, dotacje dla Rydzyka czy Trybunał Konstytucyjny.
Sejm tnie wydatki na wszelkiego typu instytucje związane w ten czy inny sposób z obywatelskimi lub kontrolnymi organami państwa a ich liczbę można by tylko mnożyć. RPO, GIODO, IPN, TK, NIK, KBW…. Szuka gorączkowo po kilkaset tysięcy oszczędności lecz butelka wina wypita w Toruniu z prezesem PiSu powoduje przyznanie 20 milionów prywatnej uczelni, gdzie za naukę płaci się i po 4.000,- zł rocznie. Oczywiście należy się, gdyż można wymyślić dziesiątki powodów aby to uzasadnić ale można też powiedzieć, że długi trzeba spłacać albo zapracowywać na przychylność decydentów tak jak to robią bracia Karnowscy i oczywiście zaraz po nich pan Sakiewicz. System działa można powiedzieć a natura ludzka pomimo różnicy politycznych poglądów jest taka sama. COŚ ZA COŚ.
W pracach rządowych mało jest działań związanych z intensyfikacją gospodarki, zwiększeniem innowacyjności, zmniejszeniem biurokracji dla przedsiębiorców, ułatwieniem robienia biznesu, rozszerzenia programu Mieszkania Dla Młodych, stymulowania kredytów dla małego biznesu itp. Partia rządowa reorganizuje, zmienia, zawłaszcza, mianuje swoich, zwiększa kontrolę i realizuje ideowy program. Nie ma w nim w tej chwili miejsca na zastanawianie się, że przecież potrzeba więcej środków finansowych aby żyło nam się lepiej. Europa jest w kryzysie, również finansowym, polska giełda pikuje od miesięcy w dół, zagranica coraz bardziej patrzy nam na ręce niezależnie od tego czy się nam to podoba czy nie, „polska marka” traci na zachodzie coraz bardziej a to zwiększa tylko nieufność i niestety również ochotę inwestorów na pakowanie się ze swoimi kapitałami w niepewny interes.
Prezes Kaczyński na gospodarce się nie zna i mało go ona interesuje, pani premier Szydło stara się jak umie ale jeszcze nie pokazała, że kampania wyborcza się już skończyło a zaczęło nie tyle rozdawanie co zarabianie na następne reformy socjalne. Nie mówiąc oczywiście o szczytnych założeniach wzrostu PKB ponad 4% rocznie aby pokazać, że jednak lepiej potrafi niż Tusk i Kopacz. Minister Finansów i Minister Rozwoju temperują nastroje, gdyż to oni będą odpowiadać za zrealizowanie obietnic a nie Sejm, pan Prezydent czy poseł Kaczyński.
Nastroje ekonomiczne i polityczne na świecie a szczególnie w Europie nie tylko się nie polepszają ale wyraźnie zaczynają pokazywać czerwone światło. Czy Polska gospodarka, finanse i społeczeństwo są na to przygotowane? Czy zdajemy sobie sprawę, że żyjemy na kredyt a nasze narodowe oszczędności są niezwykle „płytkie”? Czy zaabsorbowani polityczną walką i uchwalaniem coraz to nowych ustaw, uchwał i rozporządzeń konsolidujących przejęcie WAADZY nie zapominamy o najważniejszym? O stworzeniu warunków na to abyśmy mieli jako państwo CO WYDAWAĆ a nie tylko otrzymywać z państwowej kasy zasiłki, zapomogi i dodatki za posiadanie dzieci.
Z dystansu ale nie z boku.
Anonimowych blogowiczów "tykam". Pan/Pani są dla mnie osobami z nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka