Opłakująca wdowa popadła w tarapaty finansowe i wyprzedaje schedę po swoim mężu. Ten zabezpieczył ją na starość i pozostawił „kwity” o dużej wartości ukryte w mieszkaniu pod siennikiem. Na czarną godzinę prawdopodobnie no bo z tymi pisowcami u władzy to i utraty SBeckiej emerytury można się spodziewać a ta jak wiadomo ledwo wystarcza na wodę z czarnym chlebem.
Czesław Kiszczak był nie w ciemię bity i potrafił dochrapać się funkcji szefa MSW i był również prezesem Rady Ministrów co tylko może świadczyć o dużym zasobie inteligencji, (raczej wątpliwe), dobrym rozeznaniu w politycznych układach (w zasadzie pewne), sprycie i cynizmie (oczywiste) i „nosie” do korzystanie z układów w służbach specjalnych ukrytych raczej przed okiem publicznej opinii. Organizator i nadzorca wprowadzenia stanu wojennego w Polsce umiał i potrafił przeprowadzić tę operację w sposób będący zaskoczeniem dla większości nie tyle społeczeństw, co raczej wywiadów wielu krajów europejskich. Czyli jakieś zasady konspiracji, tajemnicy, wyprowadzania w pole, ukrywania istotnych informacji tudzież kamuflażu nie były mu obce.
Jak się obecnie okazuje pan Kiszczak ukrywał „cenne” dokumenty w swoim domu pod poduszką J co wychodzi teraz na jaw po nalocie prokuratury na zacisze domowe i przejęciu „dokumentów” przez IPN. Wdowa próbowała zarobić parę groszy i nie miała pojęcia, że policja może dokonać rewizji. Co więcej nie potrafiła sobie wyobrazić, że nie jest to prywatne mienie i sprzedać je instytucji państwowej raczej się nie da. A do głowy już jej zupełnie nie przyszło, że można by tak przecież pierwszemu zainteresowanemu, którego cała sprawa dotyczy. Przecież wybulił by te kilka złociszy, aby ukryć swoje niecne sprawki i zamieść pod dywan. Wydaje się to dosyć logiczne, ale prawdopodobnie kierowała się PATRIOTYCZNYM pojęciem obowiązku i nawiązała kontakt z instytucją aby ta, po uwzględnieniu dopłaty do niskiej emerytury, zajęła się coraz bardziej odchodzącą w przeszłość sprawą TW Bolka.
Wdowa po szefie służb specjalnych próbująca zarobić na interesach z IPN? Nie orientująca się w istniejących układach? Niemająca doradców w pewnych kręgach związanych ze środowiskiem zmarłego męża? Przechowująca SBowskie dokumenty, lub ich podróbki w domowych pieleszach? Nie poinstruowana przez męża, czym to się może skończyć? A przecież sprawę zabójstwa dawnego, komunistycznego ministra Jaroszewicza powinna i ona i jej zmarły mąż doskonale pamiętać a to, że Kiszczak rozpuszczał plotki, że czymś tam dysponuje było przecież tajemnicą poliszynela.
Co pani Kiszczak jeszcze posiada, na kogo z prominentów szeroko rozumianej WAADZY posiada takie czy inne „dokumenty” można tylko spekulować. A co PRZY OKAZJI znajdzie się w skonfiskowanych paczkach z mieszkania Kiszczakówi co może się DAĆ SIĘ JESZCZE ODKRYĆ to też nie bardzo wiadomo. Tak samo jak nie wiadomo, jaka właściwie GRA jest prowadzona, kto pociąga za sznurki i kto STRACI a kto ZYSKA na rozpętanej aferze. Jedno tyko jest pewne: wdowi grosik nie zostanie zasilony. A po prawdzie nie wydaje się, aby było to prawdziwym celem przeprowadzanej operacji podobnej do wielu z annałów byłego szefa służb specjalnych. Pana Czesława Kiszczaka ze sporym kręgiem dawnych, wiernych współpracowników.
Z dystansu ale nie z boku.
Anonimowych blogowiczów "tykam". Pan/Pani są dla mnie osobami z nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka