Celem prezesa Prawa i Sprawiedliwości staje się zamiana płotek na okonie a tych ostatnich na szczupaki, a to wszystko po zburzeniu zatęchłego stawu. Barwne określenie przybliżające nam zamiary politycznego lidera kierującego z ukrycia polską polityką. I szalenie rozbudzające sny wszystkich wędkarzy marzących o cudownym przemienieniu wędkarskiej drobnicy na tak cenione na szlacheckich dworach drapieżniki polskich wód. Co jednak zadziwia w podobnej metaforze to odniesienie jej do rządowych planów gospodarczych na najbliższe lata. Kto kogo ma tu zjadać właściwie nie wiadomo.
Wicepremier Morawiecki zaprezentował plan gospodarczy mający przyspieszyć polski wzrost ekonomiczny, ale szczupaków tam nie uświadczysz. Mówi się o tam o prawie PÓŁTORA BILIONIE złotych potrzebnych na przyspieszenie wzrostu PKB w następnych latach, lecz sposoby ich zebrania są na razie dość mgliste i nie bardzo oparte na konkretnych danych. Inną sprawą jest polepszenie wskaźników wzrostu, gdyż jak się okazuje polepszyły się one w IV kwartale ubiegłego roku z 3,5% osiągając 3,9%. Cyfra robiąca wrażenie, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w takiej na przykład Holandii wynosił on 1,9%.
Jarosław Kaczyński z gospodarką i prawami ekonomicznymi ma raczej niewiele wspólnego i zatrudnia do tego innych. Wzoruje się również na swoich idolach a takim jest węgierski premier Orban. Ostatnio dowiedzieliśmy się, niedługo po jego powrocie z Moskwy, że Węgrzy chętnie będą przelewać krew za polskich pobratymców a Polacy są gotowi oddać życie za Węgry. Być może podobne scenariusze wymiany wspólnie przelanej krwi były omawiane niedawno na spotkaniu w Nidzicy, lecz oddawanie życia za Orbana robiącego interesy z Putinem i optującego za NIEPRZEDŁUŻANIIEM sankcji przeciwko Rosji wydają się mało pociągające dla polskiego bratanka.
Prezes wypowiada się jednocześnie o fali krytyki spotykającej rząd PiSu i czuje się tym zaskoczony przyznając niejako pewien brak wyobraźni zaplanowanych działań w przejmowaniu WAADZY. Dostaje się również w zawoalowany sposób ministrowi Waszczykowskiemu, który pośpieszył się o kilka miesięcy z zaproszeniem Weneckiej Komisji a przecież Prezes oczekiwał, że można by było to zrobić, kiedy: „Pewne sprawy byłyby już wówczas w naszym kraju załatwione. A przyjazd teraz jeszcze bardziej spór nakręcił. Należało się lepiej do tej wizyty przygotować”.I już otwartym tekstem: „Nie ma co kryć, że pewne błędy zostały popełnione. Dotyczy to przede wszystkim przyjazdu Komisji Weneckiej” .Przyznanie się do błęduładnie świadczy o Prezesie, ale niestety nie wypowiada się o innych. A było i jest ich całkiem sporo.
Kaczyński o Lechu Wałęsie wypowiada się oszczędnie. Wiedział o „prawdziwej przeszłości” już dawno, ale niestety nie wdaje się w rozważania czy było to już w czasie, kiedy firmował i popierał działania byłego Prezydenta swoim, i swojego Brata udziałem w prezydenckiej Kancelarii. No i oczywiście to zupełny przypadek, kiedy sprawa Wałęsy powraca na ogólnokrajowe ramy po przejęciu rządów przez PiS. To przecież pani Kiszczakowa zupełnie nieświadomie próbuje uruchomić handel z państwową instytucją dokumentami będącymi „ubezpieczeniem” męża na polityczne zawirowania, w których jak do tej pory, nie pojawiają się żadne inne znaczące nazwiska z politycznych elit poza tym jednym. Jak widać Kiszczak uważał że Lech Wałęsa może mu zapewnić jakąś bezkarność. Szef bezpieki przechowujący dokumenty tylko na Wałęsę? Hmmmmm.
Z dystansu ale nie z boku.
Anonimowych blogowiczów "tykam". Pan/Pani są dla mnie osobami z nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka