Lchlip Lchlip
926
BLOG

Dzień świstaka, czyli zniknięty płaszcz i jego właściciel

Lchlip Lchlip Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 37

Świstak przybył na polskie ziemie z amerykańskiego Punxsutawney i z utęsknieniem czeka na zapowiadaną wiosnę. Sprawdza czy zimowe słońce pokazuje mu własny cień co zapowiada następnych 6 zimowych tygodni czy pochmurne niebo jest zwiastunem odwilży i zapowiada nadejście lepszych, wiosennych czasów. Jak się wydaje, przerażony dojmującym zimnem świstak, nie czekając ani chwili, wrócił do swojej kryjówki.

Amerykańska komedia „Dzień świstaka” (Groundhog day, 1993, IMDB – 8,0) traktuje o 24 godzinnej, czasowej pętli, w której zamknięty jest tytułowy bohater. Nie ma szans wydostania się z niej budząc się znowu i znowu w tej samej rzeczywistości, co wczoraj. Nie ma od niej ucieczki a absurdy i idiotyzmy z nią związane, mimo pomysłowości głównego bohatera decydującego się nawet na krok ostateczny, jakim jest samobójstwo, nie odnoszą żadnego skutku: budzi się nazajutrz w tym samym dniu, który przeżył 24 godziny temu.

Tytułowy bohater grany przez Billa Murray wydostaje się jednak z nieuchronnego zapętlenia czasoprzestrzeni i zgodnie z amerykańską tradycją happy endu wszystko kończy się szczęśliwie. Jest już jednak innym człowiekiem a filmowe przygody czegoś jednak go nauczyły. Stał się „lepszym”, bardziej odpowiedzialnym i empatycznym, z egoisty zmienił się w społecznika, zaczął dostrzegać innych obok siebie a swoje JA rozmienił na drobne i zaczął się posługiwać również, nieznanymi mu do tej pory pojęciami MY i ONI.

Cóż, amerykańskie bajki nie są dla nas Polaków, podobno romantyków , przeznaczone. My mamy swoje honorowe zasady, krzewimy swoje tradycje i inne nacje nie będą nam kitu wciskać, że wszystko się kiedyś dobrze skończy, że warto empatię wykazywać, aby ją nam okazywano, że warto rozmawiać, aby nas chciano rozumieć i że iść z kimś na udry więcej niszczy niż buduje. Nikt nam nie będzie wciskał kitu, że płaszcz miał swojego właściciela, jeżeli płaszcza już Po Prostu nie ma.

Zniknięte czy znikane reguły demokratyczne innych nacji są dla nas pojęciami z nieznanej czasoprzestrzeni, w której nigdy nie byliśmy obecni, gdyż nikt nas w niej nie zamknął i nie kazał w niej przebywać. Coś tam oczywiście obijało nam się o uszy, mówiono i tłumaczono, o co w tym wszystkim chodzi, ale obudzeni z długiego komunistyczno-robotniczo-chłopskiego snu nie bardzo kumaliśmy a przyjmować na wiarę też nie mieliśmy ochoty. Sprawdzamy na własnej skórze to, co już dawno odkryto, prowadzimy walki już odbyte i płacimy powtórnie cenę za prawdy już dawno objawione. Jak każde dziecko dochodzące metodą prób i błędów do dorosłości.

Jeszcze nie odkryliśmy, że za wszystkie błędy politycznych ignorantów i bezmyślnych decydentów konformistów płaci całe społeczeństwo, że złe, pośpiesznie napisane i cerowane poprawkami prawo będzie działało nie tylko na dzisiejsze, polityczne zamówienie, ale również za rok lub trzy lata. Nie wystarczyło nam komunistycznych doświadczeń o WAADZY sprzedającej propagandowe kłamstewka, półprawdy i przeinaczenia i obwiniającej tych INNYCH o działaniach na szkodę. A WAADZA kopiuje te zachowania pamiętane przez swoich starych działaczy nieuświadamiających sobie, że morda w kubeł a ręce przygotowane do oklasków to metoda sprawdzona bardziej na wschodzie niż zachodzie.

Nie wystarcza nam mądrości na pamiętanie o doświadczeniach wojennych XX wieku i jakie były powody ich wybuchów. Podzielona wtedy Europa na zwalczające się nacje i przekonanie, że każdy sobie rzepkę skrobie a nacjonalizm to najlepsza metoda na bycie „wielkim” i potężnym. Nie wyszło to nam na dobre, ale ci co pamiętali i doświadczyli już prawie wymarli a więc możemy znowu się uczyć od początku jak to w pojedynkę zdobywa się Europę i świat, a my przecież wiemy lepiej jak być powinno a nie ci wszyscy z pseudodemokratycznego, zgniłego zachodu.

My budujemy, rozwijamy i uczymy innych jak powinno się słuchać SUWERENA, co znaczą pojęcia NARÓD, SPOŁECZEŃSTWO OBYWATELSKIE i DEMOKRATYCZNE zasady współżycia w dzisiejszym świecie i nikt nam nie będzie happy endów o wyjściu z ZAPĘTLENIA sprzedawał.

U nas sadza się na ławie oskarżonych bijących i bitego.
A napis PZPR nabazgrany na partyjnej facjacie to oskarżenie o propagowanie totalitaryzmu ale sierp i młot na T-shirt młodego nacjonalisty to, zdaniem ministra, powód „totalnie od czapy” aby nie pozwolić demonstrować.


Lchlip
O mnie Lchlip

Z dystansu ale nie z boku. Anonimowych blogowiczów "tykam". Pan/Pani są dla mnie osobami z nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo