Autor ( archiwum własne)
Autor ( archiwum własne)
LechGalicki LechGalicki
345
BLOG

Mobbing jak M, czyli Masakra

LechGalicki LechGalicki Praca Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

  Swego czasu napisałem artykuł M jak Mobbing. Zainteresował się nim  portal Solidarnościowy 10 Milionów. I jakżeby  inaczej. Kto jak nie wolne  związki zawodowe powinny solidarnie bronić pracowników, ludzi pracy, proletariuszy  przed przekleństwem mobbingu, draństwa i masakry, dodam, wiem jak się to je  bo widziałem, sprawdziłem, odczułem. Zauważę nieśmiało, że gdy jesteś mobbowany: nie znajdujesz przyjaciół, koleżanek, kolegów, sojuszników - nagle działa swoisty nowiczok i wszystkie, zwane wyższymi zachowania i inne empatie otoczenia wymierają, zostajesz tylko ty i twoi prześladowcy, czyli mobberzy, oraz ich narzędzia, patrz: twoi mobbowany człowieku - współpracownicy niemi naonczas i wyciszeni...Masakra. A jeszcze zorganizują, niby tak z troski o ciebie kurs: Mobbing w pracy, a ty obowiązkowo bierzesz w nim udział, a gdy podpisujesz listę udziału czujesz na sobie wbity w ciebie wzrok twojego oberprześladowcy. Ale jaja -  uśmiałaby się znana wszem i wobec była minister  od spraw związanych z pracą, teraz persona grata w Brukseli I jeszcze inne działania oraz zachowania z praktyki, z dotyku rzeczywistości można opisać, ale może szkoda słów i zamiast obligatoryjnie urządzać kursy o mobbingu - trzeba zacząć M jak Mobbingiem skutecznie walczyć, skutecznie - to znaczy, przestać teoretyzować i wziąć się za praktykę, bo mobbowani są tak zastraszonymi jednostkami osobowymi, że sami, opuszczeni przez, hasłowo napiszę: solidarność - niezależnie i samorządnie nie dadzą rady.

  Przypomnę: zgodnie z art. 94 kodeksu pracy, mobbing to „działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników”.

 I tak mobberami ( prześladowcami) mogą być twoi, proletariuszu wszystkich krajów,  przełożeni i współpracownicy, którym spodoba się z rozmaitych powodów  niszczyć ciebie poprzez czynienie następujących niegodziwości:  złośliwości i wyzwiska i obraźliwe gesty, grozby, izolowanie, lekceważenie, a także ignorowanie wobec innych, ośmieszanie i zlecanie bezsensownych czynności i inne. Przeżyj to raz. Ty taki mały, mały będziesz.  I Herkules dupa, kiedy mobberów ( chociaż jeden) lub wielka kupa etc.

           Zdarzyło się w zakładzie pracy, że jeden z efektywnie działających  roboli intelektualnych wpadł jak insekt w oko przełożonemu bardzo. Mobbowano go zatem i wymyślono, ponieważ miał spore osiągnięcia na swoim indywidualnym odcinku pracy, stworzenie dwóch równorzędnych stanowisk, które obsadzono osobami, mówiąc krótko: bardzo nieodpowiednimi na nieodpowiednich miejscach. Wprowadziło to ogromny zamęt kompetencyjno - organizacyjny, w pył poszły wszelkie wypracowane do tej pory dobrodziejstwa, zaś dwie nowe osoby stały się głównymi oskarżycielami mobbowanego o złą pracę, nie pojmując na czym ona polega, a nawet swego czasu kazano mu w ramach sanacyjnych, jemu entelygentowi, na oczach innych pracowników wykonywanie prac porządkowych, czyli samodzielne sprzątanie centralnego placu, bo przecież żadna praca nie hańbi. Ale...M jak Mobbing

Ciągle słyszę, że bezrobocie w Polsce spada. To znowu wzrasta. I ponownie spada. Jak jabłko od jabłoni - na przestrzeni wielu lat. Zwykle wiążą się te dane z socjotechnicznymi gierkami politycznymi (czyt. partyjnymi), bo przecież o Polsce mało kto, urzędnik państwowy, czy działacz partyjny, tak poważnie, z sercem, nie myśli. Kiedyś krzyczano(PRL): "Naród z partią, partia z narodem!" albo "Program partii programem narodu"! Tyle tylko, że partia nie miała programu, a naród nie znał programu partii, którego nie było. Na koniec trąbiono w mediach masowych i pisano na plakatach odkrywcze hasło - informację: "Polska jest jedna". Kto by pomyślał. Niewiarygodne.

Jeżeli przyjrzymy się polskiemu teatrowi politycznemu, to zauważymy, że wiele się nie zmieniło w umiłowaniu własnych partii (kiedyś jednej) i w przyjęciu ich absolutnej nadrzędności, wyższości i dobra nad państwowym, narodowym interesem. Oj, zapędziłem się. Miało być o niewolnictwie. Wracam do tematu. Chociaż wiąże się on zarówno z bezrobociem, jak i gierkami partyjnymi. Zastanawia mnie dlaczego w naszym ukochanym kraju (wyznaję zasadę, że o Polsce nie można źle mówić, tylko o ludziach, którzy szarogęszą się, topią Ojczyznę w prywacie)...

Zastanawia mnie dlaczego prawie wcale nie mówi się o mobbingu, czyli nękaniu pracowników w ściśle określonym celu... Mój znajomy dostał umowę o pracę na trzy miesiące, ale nie otrzymał zakresu obowiązków. Wykorzystywano go więc w sposób wyrafinowany, despotyczny i bezwzględny. Upokarzany był niemiłosiernie wobec całej kadry. Przemyślnie i z "fantazją". Jego poczucie własnej wartości spadło do zera. Z czasem osiągnęło poziom mniejszy od zera. Skończyło się to głęboką depresją.

Inny/a (celowo piszę ukrywając nazwy firm i nazwiska mobbingowych drani i ich ofiar) także nie otrzymał/a zakresu obowiązków, a do klitki, którą owej mobbingowanej osobie przydzielono, cichcem i w sposób tajny wniesiono sterty śmieci, stare krzesła, cuchnące ubrania robocze ze starymi butami na szczycie góry odpadów. Dlaczego to zrobiono? Dlaczego ten człowiek głodny pracy musiał robić swoje w takim otoczeniu i smrodzie nikt nie odpowiedział. Na pytania nie dawano odpowiedzi. No, powinien odejść, bo potraktowano go jak śmiecia! Powinien! Musiał jednak pracować, bo trzeba żyć i zerowe miał ów człowiek szanse na znalezienie zatrudnienia w innym miejscu. Topienie Ojczyzny w prywacie. Znam takich przypadków, rozmaitych w mechanizmie mobbingowania - wiele. A notuję sobie. Gdy słyszę opowieści mobbingowanych wierzyć mi się nie chce, że człowiek (grupa osób) może zgotować drugiemu człowiekowi - żądnemu tylko - aż - pracy takie piekło na ziemi.

W mobbingu jest: upadlanie, poniżanie, kopanie leżącego, kopanie pod nim wilczych dołów, wykorzystywanie seksualne (dziewczęta i panie), szantaż słowny, sadyzm... i wielka cisza wykorzystywanych z rozmaitych powodów ludzi chcących być klasą robotniczą... I prędzej odbiorą sobie życie niż odejdą mimo prześladowań. To co słyszałem od bardzo wielu osób, to wykorzystywanie i szmacenie człowieka, którego nie znajdziemy w krajach obleśnego, prawdziwego kapitalizmu i ociekającej zgnilizną burżuazji. Incydenty - tak. Jednak związki zawodowe i system prawny wyeliminowały w sposób skuteczny, odstraszyły na wiele lat antypracodawców (mobberów) od praktyki mobbingowania.

Mobbingowani: proletariuszki i proletariusze polscy łączcie się. Powstań ludu wyklęty... W Szczebrzeszynie i w Szczecinie. W Warszawie i w Mławie... We Wrocławiu, Inowrocławiu... Związki zawodowe powstańcie ze stanu uśpienia, bo mam wrażenie, że was nie ma. Nie ma tarczy człowieka pracy. Nie ma solidarności. Tak po prostu nie może być. Jeżeli "Człowiek, to brzmi dumnie" to naród ma być "programem" wszystkich partii, a nie partie napuszone i agresywne - "programem" narodu. Wiem, wy mówicie, że nikt nie uwierzy, iż takie rzeczy dzieją się w Polsce. Tuż obok nas... I mimo, że jak odkryto w peerelowskiej propagandzie: "Polska jest jedna", dla wszystkich - niewolnictwo (jest także) w niej.

Wiem, że w tym tekście czasami przenikają się pozornie odległe sprawy. Ale tylko pozornie. To niestety polski real. Nie mylić z rajem.

Zobacz galerię zdjęć:

Autor ( archiwum własne)
Autor ( archiwum własne)
LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo