Archiwum interN.
Archiwum interN.
LechGalicki LechGalicki
295
BLOG

WIELKA WYPRAWA LODY ( Leokadii Podhoreckiej z domu Urbańskiej)

LechGalicki LechGalicki Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

   Ojciec Lody Urbańskiej był zawodowym wojskowym, w stopniu starszego ogniomistrza. Służył w 4. Kujawskim Pułku Artylerii Lekkiej w Inowrocławiu. We wrześniu 1939 roku, po bitwie w Puszczy Kampinoskiej, dostał się do niewoli. W domu zostali zrozpaczeni: żona, córka i syn.

   W pierwszych dniach września 1939 roku powstał stalag. I A przeznaczony dla jeńców polskich. Położenie: Stablack (Stabławki), powiat Pruska Iławka. Na przełomie września i pazdziernika na pustym polu zaczęto ustawiać pierwsze namioty wojskowe. Nie mogły one pomieścić wszystkich nadchodzących transportów. W tej sytuacji jeńców zaczęto wysyłać do prac polowych w majątkach.
   Kriegsgefangenpost. Oczekiwane z utęsknieniem przez najbliższych listy i kartki pisane przez jeńców wojennych. Stanisław Urbański pisał 15 pazdziernika 1940 roku: Dzięki łasce Boskiej jestem dotychczas zdrowy. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia i to po raz drugi spędzać je będziemy w smutku i łzach, tym smutniejsze, że zbliża się już prawie rok jak od Was nie mam żadnej wiadomości. Lecz serdeczne życzenia poprawy losu przesyłam dla całej swej ukochanej trójki. O Boże - jak ciężko! Wasz - Was kochający - ojciec i mąż. I jeszcze dopisany kopiowym ołówkiem numer jeńca wojennego: 36549 P oraz wydrukowany obozowy adres: Stalag I A. Deutschland.
   Tęskniący, kochający ojciec i mąż. Tęskniąca, zrozpaczona, kochająca rodzina. Rozdzielona i połączona jednocześnie niewidzialną nicią miłości.
   Lodzia dowiedziała się, że jej ojciec pracuje u gospodarza pod miejscowością w Heydekrug (Szyłokarczma). W jej marzeniach powstała myśl niezwykła: musi pojechać do taty, zobaczyć się z nim, znaleźć odpowiedź na wszystkie dręczące ją pytania. Łączyła ich niezwykła więź duchowa i emocjonalna. Stanisław był wspaniałym przyjacielem, kochał córkę ogromnie. Miłość ma moc nadzwyczajną. Sprawczą.
  Był lipiec 1942 roku. Nadszedł dzień zaplanowanego w wielkiej tajemnicy wyjazdu. Przyjaciółka załatwiła Lodzi zezwolenie na podróż, odpowiednie przepustki, kupiła kolejowy bilet. Na stole, w domu leżał krótki list do mamy, aby ta nie niepokoiła się, bo jej córka wyruszyła w podróż wielką i bardzo ważną. W poszukiwaniu ojca. I dodała jeszcze: wrócę zdrowa i szczęśliwa. Tak będzie!
Wagony były zatłoczone. Lodę szczęśliwie omijały kontrole żandarmerii i innych okupacyjnych formacji. W Toruniu przesiadła się na pociąg do Insterburga. Zawsze zdarzało się tak dziwnie i wręcz, na granicy z cudem, że w sytuacjach bardzo krytycznych pomagali jej obcy ludzie, których wygląd nie wskazywał na to, iż mają nadzwyczaj dobre serca. Przemycali pewnie swe współczucie i serdeczność dla zagubionej i zdeterminowanej jednocześnie dziewczyny w ukryciu pozornej obojętności. Okupacja, to czas szczególny. Kolejna przesiadka. Wysiadła w Heydekrug. Podmiejskim pociągiem dojechała do wioski, w której miał pracować jej ojciec. Spotkała tam jeńców belgijskich i dowiedziała się od nich, rzecz to niezwykła, że ich spotkała, a oni wiedzieli, iż Stanisława Urbańskiego zabrano do szpitala obozowego. Przygnębiła Lodzię ta wiadomość, ale umocniła ją jednocześnie w postanowieniu, że choćby miała jechać na koniec świata i tak do ojca dotrze.
  13 lipca wsiadła do pociągu jadącego do Stablack. Wszystko robiła w przeświadczeniu, przeczuciu wewnętrznym, że tak ma postępować. Tam mieścił się Stalag I A. Po bardzo wielu perypetiach, sytuacjach, które graniczyły w swym przesłaniu groznym z realną możliwością utraty przez Lodę życia, dotarła do obozu i spotkała się z ojcem. Stali ukryci za barakiem i milczeli, bo tak strasznie dużo chcieli powiedzieć, a brakowało im słów.
  Kriegsgefangenpost. List z 19 lipca 1942 roku: Moi Najdrożsi. List Wasz z dnia 28 lipca 1942 roku sprawił mi bardzo wielką radość. Jeszcze większą radość sprawił mi dzień 13 lipca. Niestety, szczęście trwało tak krótko. Radość umknęła jak błyskawica. Jeszcze dziś nie mogę zdać sobie sprawy, czy była to rzeczywistość, czy tylko sen(...). Córko ukochana. Lodziu wspaniała, wspaniała...(...). Stanisław Urbański. Gefangennennumer:36549.
  Loda Urbańska wróciła szczęśliwie do domu. Jej ojciec, Stanisław powrócił z niewoli po dwóch miesiącach wędrówki o głodzie i chłodzie w Wielki Piątek przed Wielkanocą 1945 r. Znowu byli razem. Wiedzieli, co to znaczy siła miłości. Szczególnie córka i ojciec.
  Opisane zdarzenia miały miejsce w rzeczywistości. Artykuł powstał w oparciu o zapiski z rozmów przeprowadzonych przez autora z bohaterką opowiadania "Wielka wyprawa Lody" Pani Leokadia Podhorecka z domu Urbańska odeszła z tego świata. Przez całe swoje życie przechowywała skrupulatnie 320 dokładnie ponumerowanych kartek i listów wysłanych przez ojca z obozu jenieckiego.

LECH GALICKI

 Leokadia Podhorecka(Loda), to słynna polska radiestetka. Twórca, wykładowca i konsultant cyklu spotkań " Od magii do psychotroniki", które odbywają się do dzisiaj w WDK"Zamek" w Szczecinie. Współpracowała ze słynnym astrologiem, Leszkiem Szumanem. W 1983 roku objęła funkcję prezesa Pomorskiego Towarzystwa Psychotronicznego. Prowadziła wykłady i konsultacje z zakresu radiestezji na Wydziale Architektury Politechniki Szczecińskiej, w Studium Podyplomowym Ekologii i Ochrony Środowiska przy Akademii Rolniczej w Szczecinie oraz w Wyższym Studium Psychotroniki W Łodzi. To tylko fragment Jej wybitnej, twórczej działalności łączącej psychotronikę z nauką instytucjonalną. Miałem zaszczyt znać Panią Leokadię. Łączyła nas szlachetna przyjazń. Współpraca w zarządzie PTP. Wiele wspomnień o Niej i pamiątek pozostało w moim zaułku najlepszej pamięci. Mówcie i piszcie o Niej wszyscy, którzy Ją znaliście. Wydała dwa tomiki poezji:"Wiersze ze Starej Szuflady". Wyd. Książnica Pomorska, Szczecin 1997 oraz "Przy Rodzinnym Stole". Wyd.Książnica Pomorska, Szczecin 2000.

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura