Zadziwiające jak ludzie głupieją, kiedy dyktafon podsuwa im zagraniczny dziennikarz. Może wcześniej przebiegli żurnaliści maczają obudowę w eterycznych psychotropach? Nie potrafię inaczej wyjaśnić, czemu skądinąd czarująca i niegłupia Kazimiera Szczuka skarżyła się New York Timesowi, że nienawidzą jej, bo jest Żydówką. No, ale Kazimiera dostaje fazy już u Wojewódzkiego, naśladując głosy ludzi i aniołów, może ten typ tak po prostu ma.
Casus Tadeusza Mazowieckiego ma inny kaliber. Burze hormonów premier ma już za sobą, tysięczne doświadczenia również, wydawać by się mogło, że nabrał dystansu do politycznej bieżączki. Pozory.
Fraza "naród polski nie umie przebaczać i nie zna litości" użyta przez niego w wywiadzie dla włoskiego dziennika w odniesieniu do lustracji Kościoła okazała się drugim po "grubej kresce" hitem medialnym premiera.
A przecież premier Mazowiecki na własnej skórze mógł się przekonać, że naród polski wybacza łatwo i szybko puszcza w niepamięć. W wyborach prezydenckich ad 1995 premier dostał mniej głosów niż 5 lat później zdeklarowany agent Olechowski, którego współpraca z MSW nie stanowiła dla ponad 3 milionów wyborców żadnego problemu. Ba, partia założona przez agenta (PO) do dziś radzi sobie o niebo lepiej niż partia filaru opozycji. Jaka partia? Przypomnę, bo trzeba: http://demokraci.pl
Inne tematy w dziale Polityka
