
Czemu GW karmi czytelników głupotami? Do niedawna wydawało mi się, że Gazecie się to opłaca. Teraz skłaniam się ku wyjaśnieniu, że sami dziennikarze są nie za bystrzy i dają sobie wcisnąć najbezczelniejszy w świecie kit.
"Płyty deluxe po 60 zł i wydane skromniej, za to dwa razy tańsze. [...] Obniżka ceny była możliwa dzięki niższym kosztom druku książeczek (tylko dwie kartki, nieco przypominające pirackie produkcje z bazarów) oraz renegocjacji tantiem z artystami i wydawcami."
Słucham? Tantiemy artysty to pojedyncze procenty ceny produktu. Procent dla wydawcy (w tym wypadku: Universalu) wydawca (Universal Poland) renegocjował sam ze sobą. Jedynym znaczącym 'obiektywnym' źródłem oszczędności pozostaje rezygnacja z książeczki, zawierającej zwykle parę kartek z informacją o wykonawcy i tekstami utworów. I ta książeczka miała kosztować paredziesiąt złotych?!
Naprawdę, takie osentacyjne kłamstwo wygląda gorzej nawet od niepięknej prawdy, że koncerny fonograficzne kształtują ceny wyłącznie wg swego widzimisie. I że utrzymując je przez paręnaście lat na absurdalnie wysokim poziomie walnie przyczyniły się do rozwoju piractwa, a także frustracji uczciwych nabywców
Inne tematy w dziale Polityka