Każde starcie z monopolistą kosztuje człowieka trochę zdrowia. To nieuniknione sytuacje, bo monopolisty z defnicji nie da się uniknąć. Trudno np. odebrać z DHL-u zawiadomienie z sądu zaawizowane przez Pocztę Polską, prawda?
Pozostaje tylko wziąć termos, koce, lekturę i drobne pieniądze. I skupić się na pozytywach, np. możliwości odnowienia znajomości z sąsiadami w wielogodzinnym ogonku, przeczytania Wojny i Pokoju, wytłumaczenia dziecku na przykładzie skąd się wzięło staropolskie pozdrowienie "precz z komuną", etc.
Kiedy dotrę do okienka jest mi zwykle wesołe wszystko jedno. I tym razem, gdy panienka wyraziła zdziwienie, że nie jestem zameldowany w miejscu przeznaczenia przesyłki wyjaśniłem pogodnie, że nie muszę.
- No tak, ale nie mogę panu wydać przesyłki dla Żony, bo formalnie nie mieszkacie razem
- Formalnie to nie powinienem dostać awiza, bo tego adresu w ogóle nie ma.
- Że słucham?
- To jest proszę panią dom w budowie, zupełnie nie na tej ulicy i nie pod tym numerem, ba, nawet nie w tej miejscowości z adresu.
- To niby gdzie?!
- On się znajduje na bagnach w szczerym polu, a bagna jak Pani wie, są płynne.
- To skąd się wziął adres?
- Cóż, wybrałem się na spacer do najbliższej wsi i popatrzyłem, która ulica wylotem celuje w okolice moich bagien. W geodezji sprawdziłem ilość działek budowlanych po drodze i znalezioną liczbę dodałem do ostatniego numeru, a otrzymaną sumę wraz z nazwą ulicy wydrukowałem sobie na kartce i umieściłem sobie w oknie garażu.
I się przyjęło.
- Pan trzyma i znika - poddało się dziewczę z westchnieniem, a ja udałem się do domu odprowadzony pomrukiem uznania kolejki.
W domu czekał na mnie monopolista biurkowych systemów operacyjnych, wmuszony mi przez Korporację. Tydzień wcześniej postawiłem sobie raczej mało ambitne zadanie zmontowania klipu z wakacji, takiego z napisem na początku i Voodoo Child w tle, bo, jak wiadomo z Voodoo Child w tle nawet moje wakacje wyglądają cool.
Niestety, szczytowe osiągnięcie technologii Microsoft, czyli Windows Movie Maker, zamiast posklejać klip do kupy rzucił mi w twarz parę intrygujących komunikatów jak "interfejs ma zbyt wiele metod aby wykonać żądaną akcję", a po żonglerce kodekami wideo - "nieokreślony błąd".
Kwerenda po 'bazie wiedzy' wzbogaciła mnie o wiedzę, że z moim filmem z wakacji (mpeg2) poradzi sobie dopiero Movie Maker 2.6, całkiem za darmochę, pod warunkiem, że zapłacę przy okazji za Windows Vista.
Dziękuję postoję. Nie muszę chyba dodawać, że sugerowane przez M$ alternatywa, tzn. użycie M$ Encodera, który po 320 godzinach przekoduje kwadrans filmu na jedynie słuszny, majkrozoftowy format, poskutkowała tylko dla dwóch pierwszych klatek, po których Encoder wypluł "nieznany błąd".
Znany, znany."Przesiadka Na Windę Z Linuksa" - tak brzmi pełny opis tego błędu.
Inne tematy w dziale Polityka