Z prawdziwym niesmakiem obejrzałem relacje z dzisiejszej wizyty Tuska na Pomorzu, gdzie ma zostać zainstalowana wyrzutnia antyrakiet. Żaden, literalnie żaden z mieszkańców Redzikowa czy Słupska, któremu udało się zaistnieć z tej okazji w telewizorze nie zachował się - przepraszam za banalne określenie - godnie. Pal licho stetryczałych dziadków mamroczących coś o wyłączeniach wody i prądu, które mają być konsekwencją obecności rakiet. Wypowiadali się przecież także ludzie dość młodzi, mieszkający na osiedlu podobno "wojskowym" więc wprost lub rodzinnie związanym z polskimi siłami zbrojnymi i etosem obrony ojczyzny.
Jedyne, co mieli do powiedzenia rodakom, to litania mniej lub bardziej absurdalnych roszczeń, jak strefa ekonomiczna, droga ekspresowa, lotnisko czy, Boże, zlituj się, akwapark. Wiara w świętego Mikołaja jest ludzka, tak samo jak strach przed nieznanym, a także prosta głupota. Ale liczyłem na choćby jednego emerytowanego wojaka, żołnierza służby zawodowej, czy jego dziecko, które powie: "Nie ma o czym mówić, nasz region jest dumny, że może bronić Amerykę, a pośrednio - Polskę".
Nie znalazł się nikt taki więc i ja nie mogę napisać, że jestem dumny z Słupczan.
Inne tematy w dziale Polityka