Mówię po angielsku gorzej od Obamy nie tylko dla tego, że jestem bardziej od niego leniwy, a pewno i mniej inteligentny. Poza tym wszystkim późno, bo na studiach nabyta angielszczyzna rezyduje w zupełnie innym regionie mózgu niż mój język ojczysty - polski, nabyty w dziecięctwie.
Nie stwierdzono nigdy naukowo, by wartości ulegały temu samemu mechanizmowi, że np. mniej wierzymy w poglądy do których przekonaliśmy się później. Jakoś jednak intuicyjnie zgodziłbym się z tezą, że dziecko dorastające w cieniu meczetów i uczące się w szkole islamu może słabiej przyswoić sobie wartości cywilizacji Zachodu, jeśli zapozna się z nimi w późniejszym okresie życia.
Nie mam absolutnie nic przeciwko pobożnym muzułmanom, w tym Indonezyjczykom, wśród których spędził dzieciństwo Obama. Dużo chętniej widziałbym na odpowiedzialnym stanowisku człowieka szczerze wierzącego, niż cynika-ateistę. Rodzaj wyznania jest dla mnie sprawą drugorzędną. Pogląd ten podziela również wielu Amerykanów. Nie przeszkadza im, że pobożny żyd, senator Liebermann uważa świnie za zwierzę "nieczyste" - ważne, że przestrzega przykazań, a co za tym idzie nie bierze łapówek i stara się mówić prawdę.
W przypadku islamu istnieją aspekty dużo trudniejsze do przełknięcia niż niechęć do wieprzowiny. Jest nią np., tradycyjne lekceważenie, a nawet wrogość wobec wyemancypowanych kobiet. Fakt, że Hillary Clinton, której wyborcy udzielili potężnego poparcia Obamie nie została przez niego wybrana na wiceprezydenta, może wynikać ze strategii kampanii, ale może też być dalekim echem islamskiego wychowania, jakie B. Hussein Obama odebrał [1] w Dżakarcie.
Również ostatni uwaga Obamy "świnia pomalowana szminką pozostaje świnią" [2] może być tylko wątpliwym bonmotem. Kontekst tej wypowiedzi wskazuje jednak, że być może Obama wytrącony z równowagi ogromnym sukcesem senator Palin pokazuje swoją prawdziwą twarz. Walcząc z Hilary Clinton musiał powstrzymywać się przez wzgląd na jedność partii, wobec Palin nie ma takich zahamowań. I niewykluczone, że porównując ją do uszminkowanej świni wyładował swoją frustrację faktem, że przegrywa z kobietą. Która zamiast według wskazań proroka siedzieć w kuchni owinięta czarczafem zachowuje się jak - obrzydliwa dla muzułmanina - świnia. W szmince.
Hasłem kampanii Obamy jest "zmiana". Lejtmotivem kampanii McCaina jest pytanie, czy Obama jest gotów by być prezydentem. Jest gotów. Czy Ameryka jest w stanie zaakceptować zmianę, jaką niewątpliwie ze sobą niesie Obama? Nie przypuszczam.
_________________
[1] "Confirmed: Barack Obama Practiced Islam" http://www.danielpipes.org/article/5354
[2] http://fakty.interia.pl/swiat/news/kampania-pod-znakiem-uszminkowanej-swini,1176353,5033
Inne tematy w dziale Polityka