Wirtualna ustawa kompetencyjna, która nigdy nie będzie uchwalona. A szkoda, bo konstytucja'97, z której najszerzej znana jest bełkotliwa preambuła (autorstwa kumpla szefa największej gazety) jest w istocie "dziwactwem". Nie trzeba o to pytać konstytucjonalistów, którzy żyją z handlu interpretacjami, wystarczy zrobić to, co każdy normalny (a więc nie polityk) człowiek robi, gdy nie rozumie tekstu - spytać się tego tekstu autora.
"Byłem członkiem komisji konstytucyjnej [...] Ponieważ wtedy była groźba, że Wałęsa zostanie wybrany na drugą kadencję, to w komisji była skłonność do ograniczania prerogatyw władzy prezydenckiej. Powstało więc pewne dziwactwo konstytucyjne. Z jednej strony wybieramy głowę państwa w wyborach powszechnych - podkreślam to, bo to daje bardzo silny mandat władzy. Prezydent jest wybrany przez naród. [...] nie można mówić, że on ma mniejszy mandat do rządzenia i przesądzania polskich spraw w porównaniu z premierem. "
[1]
wyznał słynny ze szczerości J. Oleksy
Czemu w takim razie NIE powstanie przecinająca wątpliwości ustawa kompetencyjna? Z tych samych powodów, dla których nie powstała klarowna konstytucja. Niemożności polityków wzniesienia się ponad bieżączkę, na poziom interesu państwa. Nie chodzi tu nawet o konflikt PiS - PO. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet gdyby o ustawie mógł decydować osobiście premier Tusk, to po tygodniu nad kartką papieru odwieziono by go do psychiatryka. Przerosłaby go sytuacja w której miałby ograniczyć prerogatywy Lecha Kaczyńskiego ale i ująć ich sobie, jako najbardziej prawdopodobnemu przyszłemu prezydentowi.
Polski polityk ad 2008 dobrze się czuje tylko, gdy obunóż zaprze się ciągnąc zaciśniętymi zębami sukno Rzplitej. Pomysł, by skroić z niego gustowny i wygodny garnitur dla siebie i następców jeszcze go przerasta.
--------------
[1]
http://www.dziennik.pl/opinie/article251428/Oleksy_Rany_boskie_czego_ja_doczekalem_.html
Inne tematy w dziale Polityka
