Bo są o drugiej w nocy?
Bo nie mam kanalplusa?
Bo nie obejrzałem nominowanych filmów?
Yeah, to też.
Ale prawda, smutna prawda jest taka, że nie obejrzałem nominowanych filmów, bo ich nie ściągnąłem, a nie ściągnąłem bo mi się nie chciało. Pominąwszy te badziewne kategorie typu oskar za makijaż, montaż czy piosenkę zostaje pięć kawałków konkurujących o tytuł: "Najlepszy Film", i jeśli one mają być najlepsze, to czas przerobić kina na dojrzewalnie bananów.
"Frost/Nixon" - phlueez, chcielibyście obejrzeć fabularyzowany wywiad z politykiem - kłamcą? "Żakowski/Kwaśniewski" w reżyserii Żamojdy, anyone? No właśnie.
"Milk" - następny polityk, od początku wiemy, że na końcu go zastrzelą. Jest jeszcze film o miłości do esesmanki i o kolesiu, który urodził się osiemdziesięciolatkiem i młodnieje.
Nie, to wszystko mogą być całkeim fajne filmy, problem w tym, że nie chce mi się w nie nawet kliknąć, bo z daleka śmierdzą moczem i starymi ludźmi.
Zostaje "Slumdog Millionare". W syntetycznym skrócie to film o typku, który wiódł beztroskie życie na śmietniku w Bombaju, a potem się staczał i staczał, aż skończył na samym dnie, czyli w hinduskim call center.
I to właśnie mój faworyt. Prosta historia z solidną dawką przemocy i ścieżką dźwiękową, która rozwaliła mi subwoofer.
http://www.mininova.org/tor/2122177
BTW
Oprócz kanalplusa Oscary pokaże niemiecka ProSieben.
Inne tematy w dziale Kultura