Co za tydzień dla Wrocławia...
Po pierwsze Śląsk Wrocław wygrał swój pierwszy mecz w pucharach od epoki fiata 125p.
Po wtóre otworzono kolejny kawałek obwodnicy, ten najważniejszy, między rodziną Kwadratów (wyjazd na Oborniki) a Leniuchów (wyjazd na Warszawę).
Po trzecie rozpoczęto nadawanie programów cyfrowych przez zwykłe anteny, czyli dvb-t i niebawem złomowiska wypełnią się antenami tv sat.
Ale dzisiaj o żadnym z powyższych, tylko krótki komentarz nt. absurdalnej burzy o tytuł .. jak to szło ? aha - Europejskiej Stolicy Kultury.
Dostał Wrocław, a chciały Katowice, względnie Lublin. Gniewni konkurenci zarzucili panu ministrowi kultury (z Wrocławia) faworyzowanie tegoż.
Jak było - nie mam pojęcia, jednak fakt, że chwilę po ogłoszeniu werdyktu minister Zdrojewski zleciał ze schodów własnego domu i boleśnie się połamał, wskazuje, że być może miał na sumieniu jakiś poważny grzech.
Nie tak jednak poważny jakim byłoby przyznanie tej Stolicy Kultury Katowicom lub - Panie, zmiłuj się -Lublinowi. No sorry mówiąc Wrocław, mówiąc kultura, kojarzy się Wratislavia Cantans, podczas gdy Katowice przywodzą na myśl co najwyżej Iron Maiden w Spodku.
Lublin kojarzy się z Majdankiem.
Sorry lads, nie róbmy jaj z kultury, popracujcie trochę na niwie i wtedy wróćcie po tytuł...
Za jakieś trzysta lat.
Lublinianom na otarcie pochwała kolejnego billbordu.

Wynika z niego, że lubelszczyzna to kraj szykownych kabrioletów i czadowych kaszkietów, w którym jeździ się lewą stroną i na skrót przez rzepak.
Przy naszej ulubionej sośnie,
Kędy igraliśmy przed rokiem,
Też ten koszmarny rzepak rośnie
I już mi on wychodzi bokiem.
Tata coś gada o Dreptaku,
Ze niby swaty, że wesele...
Dreptak ma osiem ha rzepaku,
Chyba się wezmę i zastrzelę...