Na temat Nergala powiedziano już wszystko, a nawet trochę więcej. To niezłe osiągnięcie, zwłaszcza, że dyskutantom udało się starannie ominąć sedno zagadnienia. Szefowie telewizji u zarania konfliktu oświadczyli , a krytycy obecności satanisty w mediach milcząco się zgodzili, że Nergal ( w cywilu Czesław Ciaptak, czy tak jakoś) został jurorem popularnej audycji [1] z uwagi na swoje niepospolite umiejętności wokalne.
No cóż, od czasów pogodnej piosenki "Highway To Hell" jestem miłośnikiem oryginalnych
głosów inspirowanych tematyką satanistyczną, więc bez obaw sięgnąłem po płytę Nergala pt "Evangelion". Po przesłuchaniu pierwszych trzech utworów oświadczam co następuje: całkiem możliwe, że przedmiotowy Nergal jest niezłym wokalistą i fajnie byłoby usłyszeć go kiedyś śpiewającego. Coś. W wysłuchanych przeze mnie utworach Nergal śpiewać nie próbował, choć rzeczywiście wydał z siebie różne zdumiewające dźwięki.
Naprawdę, żeby odróżnić śpiew od nie-śpiewu wystarczy już drugi stopień muzykalności (pierwszym, jak wiadomo jest rozpoznanie stanów: grają/nie grają) i prezes tv mógł łatwo samodzielnie ocenić sztukę wokalną Nergala. Nieskoordynowane ryki tegoż na pewno się do niej nie zaliczają, ba sprawiają że można ciepło pomyśleć o np. Stachurskym czy Głusi Andrzejewicz. Heck, moja kosiarka do trawy, silnik poloneza sąsiada, wyrzynanie glazury brzmią lepiej od Nergala.
Mam dla niego wszelako jedną dobrą (?) wiadomość. Po płytę udałem się nie do sklepu, ale bezczelnie ściągnąłem z internetu, łamiąc tym samym siódme przykazanie.
Patron Nergala na pewno się ucieszył.
Inne tematy w dziale Kultura