Nawet w takim pierdzidołku jak Wrocław czasem się zakotłuje. Kilka lat wstecz para licealistów zamiast zająć się sobą, wysmażyła petycję o usunięcie krzyży z klas. Pewien starszy profesor, w porywach minister edukacji, wyraził się wtedy o nich per "rozwydrzeni gówniarze". "Rozwydrzeni gówniarze" stanęli na wysokości zadania i podali profesora do sądu. Sądy, jakie
są, mniej więcej wiadomo i zasądziły "rozwydrzonym" przeprosiny i całkiem konkretne - jak na sytuację - pieniądze.
Jako republikanin [1] powinienem pogrzmieć nad upadkiem obyczajów, ale tym razem przyznam rację "rozwydrzonym". Otóż w czternastym liceum ogólnokształcącym krzyże nie mają prawa wisieć na ścianach, ani nigdzie. Czternaste liceum ogołnokształcące znane jest bowiem z tego, że oprocz niezłych wyników miało też dyrektora o dumnym imieniu Aleksander, który przez lata uprawiał tam miłość grecką wraz z basenowym, woźnym oraz bodajże palaczem.
Daltego jestem jak najbardziej za tym, żeby z tego miejsca usunąć krzyże. Obiekt przewietrzyć i zdezynfekować. Pomalować, poświęcić i dopiero wtedy ponownie krzyże wieszać. Dziwię się profesorowi Legutce, że nie zauważył takiej konieczności.
_______________________
[1] nie za bardzo wiem co to, ale brzmi nieźle
Inne tematy w dziale Kultura