Nazwanie kogoś Dodą internetu, czy jakiejkolwiek innej branży wcale nie jest tak obraźliwe, jak na pierwszy rzut oka wygląda. Pani Doda jest osobą urodziwą, dorodną i utalentowaną wokalnie. Istotą fenomenu Dody są jednak nie jej talenty tylko szalona popularność, o kilka rzędów wielkości je przerastająca. Podobnie sprawy - IMHO - mają się np. z Fejsbukiem, a w każdym razie tak mi się długo wydawało, póki nie przeczytałem o Instagramie.
Instagram to usługa, która pozwala dzielić się zdjęciami z komórki po przepuszczeniu ich przez upiększające filtry. Firma ma zatrudnienie na poziomie sklepiku osiedlowego, ale ileśtam milionów użytkowników i sprzedała się za okrągły miliard dolarów. Instagram nie jest jedyny, jest jeszcze niejaki Pinterest, który w pół roku nagrabił 20 milionów naiwnych zwabionych możliwością dzielenia się fotkami na elektronicznej imitacji ... tablicy korkowej.
Przypadek Pinteresta jest o tyle ciekawy, że przewalanie milionów fotek dziennie wymaga potężnych zasobów sprzętowo-sieciowych, więc taki eksplozywny rozwój sugerowałby szczególne uzdolnienia techniczne młodych przedsiębiorców. Błąd. Chłopaki wykupiły sobie wirtualną moc obliczeniową w chmurze i na dziś płacą... 52 dolary za godzinę. W godzinach szczytu.
Aplikacja Instagramu na mojej komórce czeka na skasowanie po intensywnej trzyminutowej zabawie. Pinteresta nawet nie ściągnąłem.
A przecież smartfon JEST genialnym urządzeniem w istotny sposób usprawniającym i zmieniającym moją codzienność. Skoro nie dodopodobne aplikacje, to kto go takm uczynił?
Ha, niemal anonimowi programiści i takież społeczności, które określam mianem "cichych bohaterów", a którzy staną się ociupinkę bardziej znani dzięki następnej notce.
Stay tuned.
http://www.theregister.co.uk/2012/04/30/inside_pinterest_virtual_data_center/
Inne tematy w dziale Technologie