Odwiedziłem niedawno oba końce autostrady A4 - koniec stary, wiodący do Niemiec i koniec nowy - chciałoby się napisać, że przy granicy Ukrainy, ale z Brzeska na Ukrainę jeszcze daleko.
Sosnowe lasy wokół Zgorzelca, łagodne wzgórza, budynki z pruskiego muru tworzą niemal baśniową scenerię wokół zachodniego biegu autostrady. Podejrzewam, że równie efektownie prezentuje się odcinek małopolski, ale tylko podejrzewam, bowiem nie za bardzo go widać. Ten nowszy fragment A4 biegnie bowiem w szczelnej otulinie szarego betonu. Cztero-, sześciometrowe "ekrany", czy po ludzku pisząc - betonowy mur, chroni pustkę małopolskich pól przed pojazdami i wzrokiem kierowców. Fenomen "ekranów" wzdłuż dróg przez pustkowie znam już z obwodnicy Wrocławia, ale tu, z wielkim natężeniem optymizmu, można wyobrazić sobie ludzkie osiedla - kiedyś, w 23 lub 24 stuleciu, kiedy odwrócimy trendy demograficzne lub - co bardziej prawdopodobne - okolicę zasiedlą przybysze znad Żółtej Rzeki.
Za podtarnowskim betonem trudno wyobrazić sobie w odległej nawet przyszłości coś innego niż rzepak .
Zgaduję, że wysiłek i koszta związane ze wzniesieniem wspomnianych konstrukcji mógł być porównywalny do kosztu samej drogi. Może, gdyby po lekkiej modyfikacji ustawić je wzdłuż rzek, uchroniłyby powodzian znad Nysy i Miedzianki?
Życie pełne jest pytań, na które odpowiedzi czekają w którymś z hipotetycznych światów równoległych, takim np., gdzie kolesie płacący za wylanie setek kilometrów betonu mają jeszcze pomysł, gdzie to zrobić.
Czyli nie w naszym.
Darz Bór.
Inne tematy w dziale Gospodarka