Andrzej Szymon Kozielski Andrzej Szymon Kozielski
458
BLOG

Dochodzenia dyscyplinarne wobec funkcjonariuszy Policji Państwowej w Sarnach w l

Andrzej Szymon Kozielski Andrzej Szymon Kozielski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

 

Dochodzenia dyscyplinarne wobec funkcjonariuszy Policji Państwowej w Sarnach w 1938 r.

 

            Utworzenie własnych służb policyjnych było jedną z najpilniejszych potrzeb odrodzonego w 1918 r. państwa polskiego. W powojennych realiach bardzo zwiększyła się liczba przestępstw przeciwko życiu i mieniu obywateli, chaos powiększały wycofujące się ze wschodu oddziały pruskie, rekwirujące żywność oraz rabujące wyposażenie domów i fabryk[1].

            Policja w Polsce owego czasu powstała na bazie kilkunastu organizacji paramilitarnych  i porządkowych pochodzących z ruchu partyjnego i samorządowego. Do takich należała m. in. Milicja Ludowa Polskiej Partii Socjalistycznej (dalej ML), której Komendę Główną i Sztab Główny utworzono w Warszawie w połowie listopada 1918 r. Grupę kierowniczą ML PPS stanowili ludzie wywodzący się z Wydziału Pogotowia Bojowego i Polskiej Organizacji Wojskowej, szeregowymi milicjantami byli zaś przeważnie robotnicy, bezrolni chłopi często członkowie Polskiej Partii Socjalistycznej – Lewicy i Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy[2]. 9 stycznia 1919 r. Naczelnik Państwa podpisał dekret dotyczący zorganizowania Policji Komunalnej (dalej PK), która będąc organem samorządowym, miała zapewniać bezpieczeństwo publiczne i wykonywać polecenia władz państwowych i samorządowych[3].  17 czerwca 1919 r. rozwiązano Komendę Główną PK i ML rozpoczynając tworzenie struktur kolejnej formacji - Straży Bezpieczeństwa. Wreszcie 24 lipca 1919 r. uchwalono ustawę o Policji Państwowej (dalej P. P.). Rozporządzeniem Prezydenta RP z dnia 6 marca 1928 r. o Policji Państwowej[4] określono, że P. P. ma być zorganizowana na wzór wojskowy, a w czasie mobilizacji lub stanu wojny staje się częścią sił zbrojnych. Obszar Rzeczypospolitej Polskiej podzielony został na 16 okręgów policyjnych. Numer XIII posiadał okręg wołyński z siedzibą komendanta wojewódzkiego w Łucku.

            „W Policji Państwowej obowiązywały zasady karności, posłuszeństwa wobec przełożonych oraz energicznego i sprawnego wykonywania zadań służbowych. Wymagano nienagannego prowadzenia się zarówno podczas służby, jak i w życiu prywatnym. Nie tolerowano pijaństwa, hazardu, zaciągania długów, gorszącego trybu życia. Niezbędnym warunkiem wykonywania zadań było przestrzeganie tajemnicy państwowej i służbowej. Tak wysokie wymagania stawiane policjantom powodowały, że posiadali oni wysoki autorytet w społeczeństwie. Przystępując do służby w szeregach Policji Państwowej kandydat składał przysięgę, której rota brzmiała: Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu na powierzonym mi stanowisku pożytek Państwa Polskiego oraz dobro publiczne mieć zawsze przed oczyma, władzy zwierzchniej Państwa Polskiego wierności dochowywać, wszystkich obywateli kraju w równym mając zachowaniu, przepisów prawa strzec pilnie, obowiązki swoje spełniać gorliwie i sumiennie, rozkazy przełożonych wykonywać dokładnie, tajemnicy urzędowej dochować. Tak mi Panie Boże dopomóż!”[5]

            Jednocześnie, jak pisze Oleh Razyhrayev, „Nadużycia służbowe ze strony policji były codzienną praktyką. Oprócz pijaństwa, najbardziej charakterystycznego sposobu łamania dyscypliny przez policjantów pogranicznych, należy wymienić również łapownictwo oraz popieranie przemytu. W 1921 r., na polecenie okręgowego komendanta Policji Państwowej w Łucku, około 50 proc. składu osobowego przygranicznego korpusu policyjnego zwolniono i oddano do dyspozycji władz sądowych za różne nadużycia”[6].

            Poniżej przedstawiam dwa przypadki dochodzeń dyscyplinarnych właśnie z Wołynia, z okresu późniejszego, bezpośrednio przed wybuchem II wojny światowej. Zakończyły się one umorzeniami, sprawcy pozostali w zasadzie bezkarni. Jednak akta spraw dobrze – jak się wydaje – oddają coś z aury, jaka panowała w środowisku stróżów prawa na polskich Kresach Wschodnich w końcu lat 30 – tych XX w.   

***

            W końcu 1938 lub na początku 1939 r. podinspektor (dalej podisnp.) Karol Stadler, oficer inspekcyjny Komendy Głównej Policji Państwowej (dalej P. P.), odnosząc się do dochodzenia przeciwko nadkomisarzowi Felsenhardt – Skalskiemu[7] skierował do podinspektora Kazimierza Ziołowskiego, komendanta wojewódzkiego P. P. w Białymstoku[8] pismo z prośbą, aby ten przesłał Komendantowi Głównemu P. P., generalnemu inspektorowi Józefowi Kordian Zamorskiemu[9] szczegółowe uzasadnienia trzech umorzeń dochodzeń dyscyplinarnych, dotyczących policjantów posterunku w miasteczku Sarny nad rzeką Słucz[10]. Umorzeń tych dokonał podisnp. Ziołowski będąc komendantem P. P. w województwie wołyńskim. Pierwsze dochodzenie dotyczyło przodownika (dalej przod.) Piotra Krawczyka, który zagubił pistolet służbowy, a następnie mataczył podczas wyjaśniania sprawy, podając m. in. fałszywą datę rzeczywistego zagubienia pistoletu. Ponadto zgłosił utratę broni przełożonym dopiero po trzech dniach od zdarzenia. Na jego niekorzyść świadczyła awanturnicza przeszłość; nadużywał alkoholu, awanturował się, był czterokrotnie karany, w tym dwa razy za pijaństwo. Pech chciał, że zagubienie nastąpiło 14 października 1938 r., a czternaście dni wcześniej komendant wojewódzki wydał specjalny rozkaz dotyczący „gubienia broni służbowej”[11]. Oficer inspekcyjny stwierdził, że „taka łagodność wobec przodownika w 14 dni po wydanym rozkazie, zwłaszcza, gdy przodownik ten nie ma dobrej opinii [...] budzi poważne zastrzeżenia”[12].      

            Kolejne dwa umorzone dochodzenia dyscyplinarne dotyczyły posterunkowego (dalej post.) Romana Brzozowskiego[13]. Pierwsza sprawa tyczyła się „słownego znieważenia starszego post. służby śledczej Czekaja. Słuszność umorzenia (jako przyczynę podano brak udowodnienia winy) została przez oficera kontrolnego podważona, gdyż „w świetle innych spraw, nawet przedawnionych, zdaje się, że post. Brzozowski kłamał, a st. post. Czekaj mówił prawdę. Zwłaszcza, że post. Brzozowski był tyle razy karany, natomiast st. post. Czekaj miał przeszłość nieposzlakowaną”[14]. Wniosek? „Stosunek komendanta wojewódzkiego do post. Brzozowskiego jest zanadto łagodny”[15].

            Druga sprawa post. Brzozowskiego toczyła się o nadużycie alkoholu w dniu 4 grudnia 1938 r. „Motywy umorzenia nie są przekonywujące, chociażby ze względu na to, że post. Brzozowski pił w niedzielę przed godz. 14.00, a więc w czasie, w którym obowiązuje zakaz sprzedawania, podawania i spożywania napojów alkoholowych o mocy ponad 4 %. Post. Brzozowski upił się w mundurze [...] a więc nie tylko przekroczył zakaz ale i skompromitował mundur”[16]. Wskazaną przez kontrolującego okolicznością obciążającą w tej sprawie było to, że posterunkowy był w przeszłości piętnastokrotnie karany, w tym za pijaństwo na służbie i poza służbą. Wniosek? „Taki policjant na szczególną pobłażliwość komendanta wojewódzkiego nie zasługuje”[17].

            W kwestii owych trzech przypadków wątpliwych umorzeń Komendant Główny P. P. oczekiwał wyjaśnień od wołyńskiego komendanta wojewódzkiego. Poniżej przedstawiono pokrótce sprawy przeciwko post. Brzozowskiemu o opilstwo i przeciwko przod. Krawczykowi o zagubienie broni służbowej.

  • „Dochodzenie dyscyplinarne przeciwko post. Brzozowskiemu Romanowi ze stanu Posterunku P. P. w Sarnach powiatu sarneńskiego obwinionemu o opilstwo poza służbą”[18].

            Czwartego grudnia 1938 r. komendant posterunku P. P. w Sarnach, przod. W. Kislinger, wezwał o godz. 8.00 do służby post. Romana Brzozowskiego, który stawił się dopiero o godz. 12.20 będąc „w stanie pijanym”. Poproszony o wyjaśnienia rzekł: „Przyznaję się, panie przodowniku, jestem pijany i do niczego niezdolny”. Wobec tego Brzozowski został odesłany do domu z poleceniem, aby na służbę zgłosił się 5 grudnia o godz. 00.00, co też uczynił. Tyle mówi o zajściu raport bezpośredniego przełożonego post. Brzozowskiego[19].

            Siódmego grudnia 1938 r. wydana została decyzja o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego w tej sprawie. Zainteresowany podpisał ją dopiero 21 lub 27 grudnia[20].  

            Siedemnastego grudnia 1938 r. o godz. 12.00 rozpoczęło się badanie pierwszego świadka w sprawie. Był nim przod. Walenty Kislinger, komendant posterunku w Sarnach, bezpośredni przełożony Brzozowskiego. Zeznał on, że w przeddzień zdarzenia, 3 grudnia, otrzymał informację z komendy powiatowej w Sarnach o ukaraniu post. Brzozowskiego 7 – dniowym aresztem i przywróceniu go do czynności służbowych. Polecił zatem wezwać go nazajutrz rano na posterunek i ogłosić mu decyzję o ukaraniu oraz skierować wraz z innym policjantem do służby patrolowej. Gdy w niedzielę 4 grudnia o 9.00 przybył na posterunek okazało się, że post. Brzozowskiego nie ma, a jego żona – do której wysłano policjanta - nie wie, gdzie jest.  Posterunkowy zameldował się o godz. 12.20 „w stanie pijanym”. Na pytanie przełożonego: „w jakim stanie pan się stawił?” padła odpowiedź: „przyznaję się panie komendancie, jestem pijany i do niczego niezdolny”. Wobec tego otrzymał polecenie stawienia się do służby o północy. Wiadomości o ukaraniu Brzozowskiemu nie przekazano „ze względu na jego stan opilstwa”. O godz. 00.00 dnia 5 grudnia post. Brzozowski zgłosił się do służby, którą pełnił zgodnie z wypisanym dla niego rozkazem służbowym[21].

            Kolejnym świadkiem był posterunkowy P. P. Stefan Bożek. Uściślił on, że gdy przybył na posterunek warneński 4 grudnia ok. godz. 13.00, zastał tam m. in. siedzącego za stołem post. Brzozowskiego, który czytał gazetę. Jak twierdzi świadek, „po przywitaniu się z nim [ Brzozowskim], usiadłem do drugiego stołu w tej samej ubikacji (sic!) i zająłem się pracą w kancelarii”[22]. Po przybyciu komendanta posterunku post. Brzozowski udał się z nim do gabinetu. Rozmowa policjantów trwała ok. 2 min., po czym Brzozowski opuścił i gabinet i lokal posterunku. Post. Bożek nie przyglądał mu się zbyt uważnie, jednak stwierdził do protokołu, że nie wie, czy był pijany. Wyglądał natomiast na niewyspanego lub zakatarzonego.  Było to widać „po jego oczach”[23].

            Następnym zeznającym był st. post. P. P. Romuald Karwat, który w feralnym dniu zlecił dyżurnemu posterunku wysłanie policjanta do domu post. Brzozowskiego z poleceniem stawienia się do służby na godz. 8.00. Brzozowskiego w domu nie zastano, a żona powiedziała wysłanemu policjantowi, że mąż wyszedł do miasta i jeśli wróci, stawi się na posterunek. Przybył ok. godz. 12.00. Karwat zeznał: „Post. Brzozowski w chwili przybycia do lokalu posterunku był zmieniony na twarzy, jakby niewyspany lub po przepiciu. Zapachu alkoholu od niego nie czułem [...]”[24].

            Posterunkowy P. P. Józef Mike pełnił 4 grudnia 1938 r. na sarneńskim posterunku służbę dyżurnego od godz. 8.00 do godz. 16.00. On to wysłał policjanta do post. Brzozowskiego nakazem stawienia się do służby. Teraz zdecydowanie zaznaczył, że Brzozowski zjawił się po południu na posterunku „w stanie podpitym”. Ponadto zeznał, że tenże przebywał w gabinecie przełożonego 15 minut, nie zaś dwie, jak powiedział prowadzącemu dochodzenie post. Bożek[25]

            Posterunkowy P. P. Jan Susło odwiedził w domu żonę post. Brzozowskiego i przekazał jej polecenie komendanta posterunku adresowane do jej męża. Kobieta poinformowała go, że Brzozowski udał się do kościoła (była to niedziela)[26]. Po powrocie na posterunek Susło udał się do innych czynności i dalsze tam wydarzenia nie były mu znane.

            Przyszła wreszcie kolej na wyjaśnienia samego obwinionego[27]. „W niedzielę dnia 4 grudnia 1938 r. w godzinach rannych około godziny 7-mej udałem się z mieszkania do kościoła. Na posterunek w tym dniu nie stawiłem się w godzinach rannych ze względu na to, że byłem zawieszony w czynnościach służbowych. Po nabożeństwie udałem się ze znajomymi do restauracji, gdzie spożyłem śniadanie, wypijając przy tym kilka kieliszków wódki. W trakcie spożywania śniadania zostałem powiadomiony przez żonę, że komendant posterunku wzywa mnie na posterunek celem objęcia służby. Była to godzina 12-ta. Po zawiadomieniu natychmiast bezpośrednio udałem się na posterunek, gdzie zostałem powiadomiony o odwieszeniu mnie w czynnościach służbowych, i że mam się udać do służby patrolowej natychmiast, ja jednak czując się podpitym, zameldowałem komendantowi posterunku, że służby w tym stanie jakim jestem objąć nie mogę. Wówczas kmdt poster. polecił mi, bym udał się do domu i stawił się do służby tegoż dnia przed godziną 24-tą, do którego to rozkazu się zastosowałem. Nadmieniam, że gdybym wiedział o tym, że zostałem przywrócony do czynności służbowych przed wyjściem z mieszkania w dniu 4 grudnia 1938 r., to przybyłbym na ranną zbiórkę w stanie trzeźwym. Ponadto zapodaję, że dopuściłem się do wypicia kilku kieliszków wódki w niedzielę dnia 4 grudnia 1938 r., gdyż będąc zawieszony w czynnościach służbowych wiedziałem, iż tego dnia nie ciążą na mnie żadne obowiązki służbowe, a mając towarzystwo pozwoliłem sobie na wypicie niewielkiej ilości alkoholu”[28].       

            Po zakończeniu przesłuchań świadków i po ustosunkowaniu się obwinionego do postawionych mu zarzutów prowadzący sprawę dyscyplinarną aspirant (dalej asp.) Zygmunt Malukiewicz, zastępca komendanta powiatowego P. P. w Sarnach, sporządził sprawozdanie, podsumowujące całe postępowanie[29]. Na początku dokumentu, po podaniu informacji personalnych znajduje się stwierdzenie: „Wina post. Brzozowskiemu Romanowi została udowodniona samo przyznaniem się oraz zeznaniami świadków”.

            Do dowodów winy zakwalifikowano: raport komendanta posterunku P. P. w Sarnach, z dnia 4 grudnia 1938 r., w sprawie wprowadzenia się w stan opilstwa post. Brzozowskiego Romana oraz przytoczone wyżej zeznania świadków – kolegów obwinionego. Po przedstawieniu obrony obwinionego (także przedstawionej wyżej), asp. Malukiewicz prezentuje swoją opinię na temat sprawy. Wskazuje zatem, że „post. Brzozowski Roman jest policjantem o wartości moralnej i fachowej niedostatecznej, notorycznie nadużywa alkoholu, jest przewrażliwiony na punkcie swoich zasług wojskowych i jest mniemania, że wszystkie jego wykroczenia pozostaną bezkarne. Wykroczeń tych dopuszcza się od 1928 r. i to przeważnie w związku z nadużyciem alkoholu. I w tym kierunku jest niepoprawnym”[30]’. Zgodnie z załączonym wykazem Brzozowski był w ciągu 10 lat karany dyscyplinarnie 15 razy (m. in. za niewykonanie rozkazu, pijaństwo, spóźnienie się do służby, nieprawne wydanie polecenia, „niesubordynacyjne zachowanie się wobec przełożonego”, samowolne zabranie korespondencji urzędowej z kancelarii posterunku P. P., „niestawienie się na ćwiczenie i danie kłamliwego usprawiedliwienia”, złośliwe uszkodzenie roweru koledze, przyjęcie prezentu, obelżywe wyrażanie się o swoim przełożonym, znieważenie komendanta powiatowego P. P. i kolegi ze służby śledczej oraz o groźbę karalną wobec tego ostatniego).

            Żadnych pochwał post. Brzozowski nigdy nie otrzymał. Posiadał natomiast Krzyż Walecznych, Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918-1921 i Medal Dziesięciolecia Odzyskania Niepodległości.   

            Na zakończenie prowadzący dochodzenie postawił wniosek o ukaranie post. Brzozowskiego „7-dniowym aresztem z zagrożeniem zwolnienia go z szeregów P. P.”[31]

            Jak wiemy, dochodzenie dyscyplinarne w tej sprawie przeciwko post. Brzozowskiemu zostało umorzone przez podisnp. Ziołowskiego będącego podówczas komendantem P. P. w województwie wołyńskim, co zostało zakwestionowane przez oficera inspekcyjnego KG P. P. Motywów działania podinsp. Ziołowskiego w tym przypadku nie znamy.  

  • „Dochodzenie dyscyplinarne przeciwko przod. Krawczykowi Piotrowi ze stanu Posterunku Policji Państwowej w Sarnach obwinionemu o zagubienie pistoletu służbowego systemu Ortgies”[32].

            Według pisemnego meldunku, który przod. Krawczyk złożył w dniu 18 października 1938 r. komendantowi posterunku P. P. w Sarnach, w dniu 14 października tegoż roku ok. godz. 15.30 jechał on na rowerze z domu na posterunek w celu objęcia służby. Skoro ta została odwołana, o godz. 17. 30 pojechał z powrotem do domu, jadąc ul. 11 Listopada, przez przejazd dąbrowicki i klesowski, dalej ulicami Piłsudskiego i 3 Maja. W czasie jazdy zagubił pistolet służbowy systemu Ortgies (nr 259302 kal. 7,65) wraz z kaburą i dwoma magazynkami pełnymi (14 sztuk nabojów), które miał na pasie. Podczas wyjazdu z posterunku pistolet był zamocowany do pasa, w domu, przy odpinaniu pasa przod. Krawczyk stwierdził, że broni nie ma. Zaraz potem przodownik powrócił na posterunek tą samą drogą, jednak mimo poszukiwań pistoletu nie odnalazł[33].     

            Odręczny meldunek dnia następnego, 19 października 1938 r., skierowany został do Komendy Powiatowej P. P. w Sarnach[34] i tego też dnia zostało wdrożone postępowanie dyscyplinarne w tej sprawie „na zasadzie § 43 rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 21 kwietnia 1938 r. o odpowiedzialności dyscyplinarnej i postępowaniu dyscyplinarnym w Policji Państwowej (Dz. U. R. P. nr 42 poz. 353). Przod. Krawczyk został formalnie obwiniony o „wykroczenie przeciwko treści okólnika Komendanta Wojewódzkiego w Łucku z dnia 1 października 1938 r. nr 3639, polegającego na niewłaściwym opiekowaniu się powierzoną bronią służbową i niedbalstwa, które spowodowało zagubienie tej broni”. Prowadzenie dochodzenia powierzono asp. Zygmuntowi Malukiewiczowi – temu samemu, który prowadził także postępowanie w sprawie opilstwa post. Brzozowskiego[35]. Treść decyzji została przedstawiona obwinionemu 31 października 1938 r.  

            Zeznając w dochodzeniu przod. Krawczyk potwierdził informacje zawarte w meldunku z 18 października 1938 r., tłumacząc dodatkowo, dlaczego utratę broni zgłosił dopiero po czterech dniach: „[...] przypuszczałem, że rewolwer odnajdzie się, a gdy już wyczerpałem wszystkie środki odnalezienia rewolweru, w dniu 18 października br. złożyłem komendantowi posterunku odnośny raport”[36].

            Podobnie jak w przypadku opilstwa post. Brzozowskiego, także i w sprawie przod. Krawczyka zeznania składali świadkowie – policjanci z posterunku w Sarnach. Dwudziestego czwartego października 1938 r. w kancelarii Komendy Powiatowej w Sarnach komendant powiatowy P. P. nadkomisarz Janusz Skalski „zbadał w sprawie zagubienia rewolweru” post. Jan Susło. Ten zeznał do protokołu m. in.: „W sobotę ubiegłego tygodnia [...] wstąpiłem o godz. 15.00 do restauracji w Sarnach, w której zastałem przy stoliku zastawionym m. in. pół butelką wódki przod. Krawczyka, post. Bożka. Przysiadłem się do nich, wypiłem 2 szklanki wody sodowej i wyszedłem. Pamiętam, że obok Krawczyka na sąsiednim krześle leżał futerał z rewolwerem kal. 7,65. Był to pistolet Ortgies przod. Krawczyka, gdyż Bożek siedział w płaszczu i miał rewolwer za pasem w futerale, Krawczyk zaś siedział bez rewolweru w płaszczu rozpiętym i pasie głównym spiętym na pierwszą dziurkę. [...] w mojej obecności obydwaj byli trzeźwi. [...] Dnia następnego opowiadał mi post. Bożek, iż przod. Krawczyk zgubił rewolwer. Tego samego dnia o godz. 19.00 widziałem przod. Krawczyka idącego ul. 3 Maja do swego domu. Czy miał wówczas rewolwer z powodu ciemności nie zauważyłem. Czy wówczas wracał z „Europy” również nie wiem...”[37].

            Szóstego grudnia 1938 r. zeznawał post. Bożek. Powiedział, że istotnie, tak jak wskazał post. Susło, 15 października 1938 r. był na obiedzie w restauracji „Europa” z przod. Krawczykiem, gdzie „spożyliśmy po jednym drugim daniu i wypiliśmy ¼ litra wódki mocy 45%”. W tym czasie przod. Krawczyk zdjął pas z bagnetem i pistoletem i położył go na krześle lub zawiesił na wieszaku (Bożek dokładnie nie pamiętał tych szczegółów). Po wyjściu z restauracji Krawczyk wsiadł na rower i ruszył ul. 11 Listopada w kierunku przejazdu dąbrowickiego. Dzień lub dwa później post. Bożek słyszał od przod. Krawczyka o zagubieniu przezeń broni służbowej[38].     

            Następnie zeznawał komendant posterunku w Sarnach, przod. Walenty Kislinger. Według niego w dniu 18 października przod. Krawczyk zameldował mu o utraceniu cztery dni wcześniej broni służbowej z dwoma magazynkami i 14 nabojami. Zapytany o okoliczności zagubienia pistoletu Krawczyk miał początkowo przedstawić trzy możliwe wersje:

  1. utrata podczas jazdy z posterunku do domu w dniu 14 października 1938 r.;
  2. kradzież z mieszkania przez otwarte okno (Krawczyk twierdził, że miał zwyczaj kłaść broń w pobliżu okna opodal swego łóżka, a za oknem przechodziło dużo ludzi do pobliskiego zakładu fotograficznego. Ktoś z nich mógł niepostrzeżenie zabrać broń;
  3. pistolet mógł ktoś zabrać z dyżurki na posterunku w dniu 14 października 1938 r.

            Na pytanie Kislingera dlaczego Krawczyk tak późno zgłasza utratę pistoletu tenże miał powiedzieć, że „początkowo myślał, iż pistolet schowała mu jego żona z którą chwilowo się gniewał, ponieważ takie wypadki zdarzały się już często, gdy żona zauważy, że pistolet nie jest na właściwym miejscu położony”. Po paru dniach przod. Krawczyk zapytał się żonę o losy broni, ta jednak rzekła, że „pistoletu nie chowała i w rękach nie miała”. Początkowo Krawczyk żonie nie wierzył, gdy jednak ona dalej odżegnywała się od schowania broni, „przekonał się, że pistolet właśnie zgubił”. Przod. Kislinger zeznał dalej: „Po wysłuchaniu przod. Krawczyka przyszedłem do przekonania, że tenże [...] nie może wiedzieć dokładnie, kiedy właściwie zgubił pistolet, ponieważ zaginięciu różne wyciągał koncepcje. Z uzyskanych poufnych informacji dowiedziałem się, że przod. Krawczyk często nadużywa alkoholu, a kiedy przychodzi do domu toczy awantury z żoną i bije dzieci. Być więc może, że przy takich zajściach żona jego pistolet chowa z obawy użycia go w czasie szału przez przod. Krawczyka”[39].      

              Sam przod. Krawczyk zeznając ponownie 31 października 1938 r. przedstawił nowe, możliwe według niego wersje wydarzeń. Stwierdził, że nie ma wcale pewności, czy jadąc na posterunek policji 14 października celem objęcia służby zabrał ze sobą z domu feralny pistolet Ortgies. Powróciwszy do domu zauważył brak broni. Poszukiwania w terenie nic nie dały. Zatem Krawczyk uważał, że broń zaginęła albo na posterunku, albo podczas jazdy rowerem do domu, albo została skradziona z mieszkania przez otwarte okno „albo też w inny sposób z niezamkniętego mieszkania w czasie nieobecności rodziny mej”. Możliwe było także, że pistolet złośliwie schowała żona, o czym było wspomniane już wyżej. Natomiast przod. Krawczyk twierdził, że pistolet służbowy nie został utracony podczas wizyty w restauracji „Europa” w dniu 15 października 1938 r., bowiem wtedy miał ze sobą swoją własną, prywatną broń, z którą był wówczas widziany[40].

            Po przeprowadzeniu dochodzenia nadkomisarz Janusz Skalski, komendant powiatowy P. P. w Sarnach sporządził obszerny raport dla komendanta wojewódzkiego w Łucku, w którym podsumował poczynione w sprawie ustalenia[41]. Wyjaśnienia przod. Krawczyka uznał za mało prawdopodobne w świetle zeznań świadków. Zwrócił uwagę, że post. Susło zeznał, iż 15 października 1938 r. około godz. 15.00 spotkał w restauracji „Europa” przod. Krawczyka w towarzystwie post. Bożka, przy czym skarbowy rewolwer Ortgies do tegoż należący leżał wówczas na sąsiednim krześle. Post. Bożek twierdził, że broń albo leżała na krześle, albo wisiała na wieszaku i był to rewolwer systemu Ortgies, nie zaś prywatna broń Krawczyka (marki Melior).  Z zestawienia tych zeznań wynika, że twierdzenie Krawczyka, jakoby utracił broń służbową dzień wcześniej jest „nieścisła”[42].

            Z wyjaśnień komendanta posterunku P. P. w Sarnach, przod. Walentego Kislingera wynikało, iż Krawczyk meldując mu zagubienie pistoletu wysunął trzy ewentualności: 1. zagubienie podczas jazdy rowerem do domu w dniu 14 października 1938 r., 2. kradzież z mieszkania przez otwarte okno, 3. zabranie broni przez niezidentyfikowaną osobę z kancelarii posterunku. Dodatkowo stwierdził, że pistolet mogła mu schować żona. I dopiero po wykluczeniu tej możliwości przod. Krawczyk złożył formalny meldunek o zdarzeniu[43].

            W ocenie komendanta powiatowego depozycje nr 1 i 3 należało uznać za nieprawdopodobne, gdyż wydawało się być ustalone, że przedmiotowy rewolwer Krawczyk miał przy sobie 15 października, a zatem nie mógł on być ani zgubiony, ani skradziony z posterunku dzień wcześniej. Kradzież z mieszkania przez otwarte okno  - prawdopodobna i możliwa, ale świadcząca „o wielce lekkomyślnym i niedbałym systemie przechowywania broni służbowej”. Tłumaczenie o utracie broni podczas jazdy rowerowej z posterunku do domu zostało zakwalifikowane jako podejrzane także i z tej przyczyny, że przod. Krawczyk w zeznaniu podał zupełnie nieprawdopodobną trasę takiego przejazdu. W stosunku do normalnej, codziennej marszruty w ten wyjątkowy dzień miałby nadłożyć ni stąd ni zowąd ok. 2 km drogi[44].  

            Prawdopodobne było raczej, że dnia 15 października 1938 r. przod. Krawczyk był w restauracji „Europa” o wiele dłużej, niż zeznał i wypił o wiele więcej wódki, niż zeznał. Rewolwer zostawił w restauracji, albo zgubił, wracając po pijanemu do domu. Wniosek przełożonego? „Przod. Krawczyk jest bezwartościowym policjantem, pijakiem i awanturnikiem. Skutkiem solidarności współkolegów wykroczenia jego, jak niniejsze, trudne są do udowodnienia. Ponieważ w fakcie zagubienia broni służbowej dopatrzyć się wypada przynajmniej lekkomyślności i niedbalstwa [...], stosownie do okólnika Komendy wojewódzkiej nr 3639 z dnia 1 października 1938 r. – uważałbym za wskazane ukaranie tego policjanta”[45].    

            Podobne wnioski z analizy zgromadzonego materiału dowodowego wyciągnął prowadzący bezpośrednio dochodzenie asp. Zygmunt Malukiewicz w obszernym raporcie podsumowującym śledztwo[46]. Kwalifikuje on przod. Krawczyka jako „policjanta o charakterze porywczym, łatwowiernego, o poczuciu honoru słabym, wykonawcę miernego, obowiązkowości miernej”. Ze względu na „pracę niepodległościową” w 1937 r.[47] otrzymał ocenę dostateczną, jednak w roku 1938 zasługiwał na ocenę niedostateczną. Winy swojej przod. Krawczyk nie uznał, nie przyznał się do zagubienia pistoletu, obstając przy swoich tłumaczeniach. Krawczyk był w swej policyjnej karierze czterokrotnie karany dyscyplinarnie (przejazd koleją bez biletu, niewłaściwe załatwianie sprawy urzędowej, pijaństwo i strzelanie z rewolweru, niedbalstwo służbowe i pijaństwo). Nagród żadnych nie posiadał. Wniosek? Należy ukarać trzydniowym aresztem dyscyplinarnym[48].         

             Na tym dochodzenie zamknięto, a akta sprawy przekazano do Komendy Wojewódzkiej P. P. w Łucku 14 listopada 1938 r.[49]

            Piątego stycznia 1939 r. podinsp. K. Ziołowski, komendant wojewódzki P. P. w Łucku umorzył postępowanie dyscyplinarne wobec przod. Piotra Krawczyka obwinionego „o niedbalstwo w opiekowaniu się krótką bronią palną, wskutek czego broń ta (pistolet służbowy nr 239302) zaginęła”. Decyzję uzasadniono następująco: „Pistolet zgubił rzekomo 14. X. 1938 r., a raport o tym złożył 18. X. 1938 r., jednak w jakich okolicznościach zagubił, czy został skradziony, dochodzenie nie wykazało. Ponieważ za pistolet ten przod. Krawczyk będzie musiał zapłacić, a tym samym poniesie karę materialną, poprzesta(ł)bym na tym, że zapłaci. Upominam przod. Krawczyka przed mogącymi wyniknąć w przyszłości skutkami z niedostatecznego opiekowania się rzeczami skarbowymi, a głównie bronią palną”[50]. Dokument przesłano do Komendy Powiatowej w Sarnach 16 stycznia 1939 r.[51]

                Do owego umorzenia – jak już wyżej wspomniano – negatywnie odniósł się oficer inspekcyjny Komendy głównej P. P. podinsp. K. Stadler, który w raporcie napisanym 13 lutego 1939 r. w Warszawie stwierdził: „[...] Umorzenie sprawy uważam za niewłaściwe, ponieważ miało tu miejsce raczej niedbalstwo, aniżeli przypadek. Przod. Krawczyk obowiązany był natychmiast zameldować o zagubieniu rewolweru, a nie po upływie 3 dni. [...] Umorzenie sprawy stoi w sprzeczności z zarządzeniem KW [Komendanta Wojewódzkiego – AS] nr 3639 z dnia 1. X. 1938 r. Odpowiedzialność materialna nie wyklucza odpowiedzialności dyscyplinarnej, a umorzenie sprawy o zagubienie rewolweru w takich okolicznościach w 3 miesiące po wydaniu zarządzenia osłabia powagę Komendanta Wojewódzkiego, a demoralizuje podkomendnych, którzy i tak z pewnością znają okoliczności, w jakich przod. Krawczyk broń zagubił”[52].     

***

            Zadać można sobie pytanie, czy badanie wewnętrznych dokumentów Policji Państwowej z okresu przed wybuchem II wojny światowej ma sens z punktu widzenia historyka prawa? Nie mam wątpliwości, że tak! Przecież prof. Bolesław Ulanowski, znany historyk prawa polskiego i kanonicznego, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego twierdził, że dziejów prawa nie należy badać tylko na podstawie tekstów normatywnych, lecz studiować trzeba pomniki praktyki, te bowiem stwarzają obraz funkcjonowania reguł prawa w życiu”[53].

            Zachowane w archiwach dokumenty dotyczące interesujących nas spraw dyscyplinarnych – te oczywiście, do których autorowi udało się dotrzeć – nie wyjaśniają, dlaczego postępowania, o których mowa wyżej, zostały umorzone. Nie to wydaje się także najistotniejsze. Nakreślony obraz pozwala pokusić się o kilka wniosków (czy raczej uwag) dotyczących kondycji Policji Państwowej na polskich Kresach w przededniu wybuchu II wojny światowej.

            Po pierwsze, zagubienia broni służbowej w XIII okręgu P. P. obejmującym województwo wołyńskie zdarzały się nagminnie. Komendant wojewódzki w Łucku w cytowanym wyżej zarządzeniu z dnia 1 października 1938 r. twierdzi, że w „ostatnich miesiącach” takich zdarzeń było co najmniej kilka. Może to świadczyć o upadku dyscypliny w policji w opisywanym czasie i miejscu. Znaczącym problemem był także alkoholizm, skoro policjanci w umundurowaniu i z bronią służbową nie uważali za zdrożność konsumowania znacznych ilości alkoholu w lokalach publicznych.

            Po drugie, kary dyscyplinarne, które im groziły, nie były zbyt dolegliwe. Wydaje się, że realnie najcięższą karą za opisane wyżej wykroczenia był kilkudniowy areszt. Co więcej, bohaterowie naszych postępowań mieli już na koncie wiele wykroczeń przeciwko dyscyplinie służbowej i wiele kar, z których najwyraźniej niewiele sobie robili. Zatem władze policyjne należałoby uznać za trwale niezdolne do zapewnienia należytego poziomu przestrzegania prawa przez swoich podwładnych, przynajmniej w przypadku niektórych wykroczeń.

            Po trzecie, w przypadku utraty broni służbowej przez przod. Krawczyka nikt z jego przełożonych nie zauważył, że przecież jej utrata zagraża w pierwszym rzędzie samym policjantom i społeczeństwu, gdyż bardzo było możliwe, że dostała się ona w ręce przedstawicieli świata przestępczego. Zagubienie pistoletu traktowane jest wyłącznie jako „utrata własności skarbowej”, czyli działanie na niekorzyść Skarbu Państwa. Być może wynikało to z tego, że na Kresach w rękach ludności pozostawało i tak bardzo wiele jednostek broni, zatem jedna sztuka więcej wielkiej różnicy i tak nie czyniła.

            Po czwarte, istniał dysonans pomiędzy pobłażliwym traktowaniem wykroczeń dyscyplinarnych policjantów przez ich bezpośrednich przełożonych do poziomu komendanta wojewódzkiego włącznie, a Komendą Główną P. P., która wydaje się o wiele bardziej pryncypialna w swoich poglądach na te sprawy.

            Poza wszystkim, z opisów spraw wyłania się obraz funkcjonowania policji w małym, powiatowym miasteczku na pograniczu Wołynia i Polesia[54]. Widzimy stróży prawa w realnym, codziennym działaniu. Zdawać sobie winniśmy także sprawę z tego, że niejeden z nich w opisywanym przez nas czasie miała przed sobą kilkanaście miesięcy życia.   

            Przod. Piotr Krawczyk znajduje się na liście policjantów zamordowanych w 1940 r. przez Sowietów w Twerze[55]. Jego grób znajduje się na Polskim Cmentarzu Wojennym w Miednoje. Z zachowanych zapisów wynika, że po omówionych wyżej wypadkach awansował na starszego przodownika P. P., a we wrześniu 1939 r. był komendantem powiatowym w Sarnach[56].

            Przod. Walenty Kislinger, znany nam jako komendant posterunku w Sarnach i przełożony obu bohaterów omówionych przez nas postępowań dyscyplinarnych także został zamordowany w Twerze i spoczywa na cmentarzu w Miednoje. Z zapisów wynika, że we wrześniu 1939 r. wchodził nadal w skład personelu posterunku P. P. w Sarnach[57].

            Oficer inspekcyjny Komendy Głównej P. P. podinsp. Karol Stadler, badający obie sprawy dyscyplinarne – zginął w Twerze, a pogrzebany został w Miednoje. We wrześniu 1939 r. był oficerem Wydziału IV Komendy Głównej P. P.[58]

            St. post. Romuald Karwat – zginął w Twerze, pochowany w Miednoje. Według Księgi Cmentarnej Polskiego Cmentarza Wojennego w Miednoje „od 31 X 1938 r. komendant posterunku w Sarnach i nadal tam we wrześniu 1939 r.[59]” Jednak jako komendant tej placówki w dokumentach policyjnych występuje przod. Walenty Kislinger.

            Post. Józef Mike przeżył wojnę i zmarł 5 lutego 1979 r. we Wrocławiu. Pogrzebany jest na Cmentarzu Grabiszyńskim[60].   

 

 

              

 

[1] Miednoje. Księga cmentarna polskiego cmentarza wojskowego, praca zbiorowa, Warszawa 2005, s. XI.

[2] A. Misiuk, Historia policji w Polsce od X wieku do współczesności, Warszawa 2008, s. 97.

[3] Tamże, s. 98.

[4] Dz. U. 1928 nr 28 poz. 257.

[5] Miednoje. Księga cmentarna polskiego cmentarza wojskowego,s. XX – XXI.

[6] O. Razyhrayev, Udział Policji Państwowej województwa wołyńskiego w ochronie granicy wschodniej w latach 1921 – 1924, file:///C:/Users/Andy/Downloads/PiS_15%20211-232%20Razyhrayew.pdf.

[7] Sprawa ta nie jest obecnie przedmiotem zainteresowania autora niniejszego tekstu.

[8] Zob. O. Razyhrayev, Referat Naczelnika Okręgowego Urzędu Policji Politycznej w Łucku nadkomisarza Kazimierza Ziołowskiego „Geneza i stan ruchu komunistycznego w Polsce w chwili obecnej i jego plany na najbliższą przyszłość oraz ruch komunistyczny na Wołyniu”, „Rocznik Lubelski” 38 (2012), s. 197-207, http://roczniklubelski.umcs.lublin.pl/wp-content/uploads/2013/09/rocznik38_2012.pdf, dostęp 21 marca 2015 r. „Podinspektor Kazimierz Prosper Ziołowski, urodzony 13 kwietnia 1895 r. W 1923 r. kierował referatem organizacyjno-personalnym Oddziału Informacyjnego Wydziału Bezpieczeństwa Publicznego Urzędu Wojewódzkiego w Łucku. 1 stycznia 1924 r. objął kierownictwo [...] policji politycznej. Od czerwca 1924 r. piastował stanowisko naczelnika Okręgowego Urzędu Policji Politycznej w Łucku. W 1925 r. został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. Po reorganizacji Policji Politycznej w końcu 1926 r. objął kierownictwo Urzędu Śledczego w Łucku. Na wyżej wspomnianym stanowisku przebywał do września 1927 r. W latach 1929–1933 był komendantem powiatowym PP w Kowlu. W czasie gdy kierował kowelską policją, w 1932 r., na północno-wschodnią część [...] powiatu rozciągnęło się najpoważniejsze w latach 1930 zbrojne wystąpienie ludności chłopskiej związane z ruchem komunistycznym, które obejmowało pogranicze województw wołyńskiego i poleskiego . K. Ziołowski był jednym z kierowników „akcji likwidacyjnej”. Nie patrząc na niepowodzenia policji w trakcie opanowania wyżej wymienionego wystąpienia pozostał na swoim stanowisku . 31 stycznia 1935 r. awansował na podinspektora. 13 lutego 1935 r. został mianowany Komendantem PP Okręgu XIII Wołyńskiego. Na początku 1939 r. przeniesiony został na stanowisko Komendanta PP Okręgu V Białostockiego, na którym pozostał do kampanii wrześniowej”. Tamże, s. 197-198. we wrześniu 1939 r. wraz z grupą ok. 2 tys. policjantów znalazł schronienie na Litwie bądź na Łotwie. Zob. A. Misiuk, dz. cyt., s. 152.     

[10] Pismo podisnp. K. Stadlera, oficera inspekcyjnego KG PP do podisnp. K. Ziołowskiego, komendanta P. P. w Białymstoku, bmdw, bez numeru, Archiwum Akt Nowych (AAN), Komenda Główna Policji Państwowej (KGPP), sygn. 1439/830, k. 1-2.  

[11] Tamże.

[12] Tamże.

[13] Pismo komendanta wojewódzkiego P. P. do komendanta powiatowego w Sarnach z 3 stycznia 1939 r. (Nr  4552/38), AAN, KGPP, sygn. 1439/830, k. 4.  

[14] Tamże, k. 1-2.    

[15] Sprawa ta nie jest obecnie przedmiotem zainteresowania autora niniejszego tekstu.

[16] Pismo komendanta wojewódzkiego P. P. do komendanta powiatowego w Sarnach z 3 stycznia 1939 r. (Nr.  4552/38), AAN, KGPP, sygn. 1439/830, k. 1-2.

[17] Tamże. Zob. pismo Komendy Wojewódzkiej Policji Państwowej w Łucku z 3 stycznia 1939 r. – orzeczenie o umorzeniu postępowania dyscyplinarnego w sprawie o nadużycie alkoholu poza służbą, bez numeru, tamże, k. 5.  

[18] Tamże, k. 6.

[19] Pismo przod. W. Kislingera, komendanta posterunku P. P. w Sarnach do komendanta powiatowego P. P. w Sarnach z 4 grudnia 1938 r. (Nr 508/39), tamże, k. 7.   

[20] Tamże. Odręczny wpis jest niewyraźny.

[21] Zeznania przod. Walentego Kislingera w sprawie post. Brzozowskiego z 17 grudnia 1938 r., bez numeru, tamże, k. 9.  

[22] Zeznania post. Stefana Bożka w sprawie post. Brzozowskiego z 17 grudnia 1938 r., bez numeru, tamże, k. 10.

[23] Tamże.

[24] Zeznania st. post. Romualda Karwata w sprawie post. Brzozowskiego z 17 grudnia 1938 r., bez numeru, tamże, k. 11-12. 

[25] Zeznania post. Józefa Mike w sprawie post. Brzozowskiego z 21 grudnia 1938 r., bez numeru, tamże, k. 13-14. 

[26] Zeznania post. Jana Susło w sprawie post. Brzozowskiego z 21 grudnia 1938 r., bez numeru, tamże, k. 15. 

[27] Protokuł przesłuchania obwinionego (zachowano oryginalną pisownię używaną w okresie międzywojennym) z 21 grudnia 1938 r., bez numeru, tamże, k. 12. Dane osobowe obwinionego: Roman Brzozowski, s. Juliana i Franciszki z d. Jeznach, ur. 25 sierpnia 1900 r. w Warszawie, żonaty, troje dzieci w wieku od 1 roku do 7 lat, zam. Sarny, ul. Kowalska 9, wykształcenie; 3 klasy szkoły powszechnej w Warszawie, wyznanie rzymsko – katolickie, przed przyjęciem do policji bez zawodu, wstąpił do policji 1 lipca 1923 r., stopień służbowy w wojsku – plutonowy.

[28] Tamże.

[29] Sprawozdanie prowadzącego dochodzenie asp. Malukiewicza Zygmunta, z-cy komendanta powiatowego w Sarnach przeciwko post. Brzozowskiemu Romanowi o opilstwo poza służbą z 23 grudnia 1938 r. (Nr sprawy 4525/38), tamże, k. 17-19. 

[30] Tamże, k. 18.

[31] Tamże, k. 19.

[32] Tamże, k. 22. Dochodzenie rozpoczęto 18 października 1938 r.  

[33] Raport przod. Romana Krawczyka w sprawie zagubienia pistoletu skierowany do komendanta posterunku P. P. w Sarnach z 18 października 1938 r. bez numeru, tamże, k. 23.

[34] Pismo przewodnie nr 4430/38 z 19 października 1938 r., tamże. 

[35] Decyzja komendanta powiatowego P. P. w Sarnach o wdrożeniu postępowania dyscyplinarnego z 19 października 1938 r., bez numeru, tamże, k. 24. 

[36] Protokół dochodzenia w sprawie zagubienia broni służbowej przez przod. Piotra Krawczyka z 20 października 1938 r., bez numeru, tamże, k. 25.  

[37] Protokół z przesłuchania post. Jana Susło z 25 października 1938 r., bez numeru, tamże, k. 26.  

[38] Protokół z przesłuchania post. Stefana Bożka z 6 grudnia 1938 r., bez numeru, tamże, k. 28 - 29. 

[39] Protokół z przesłuchania przod. Walentego Kislingera z grudnia 1938 r., brak daty dziennej, numeru pisma i numeru karty, tamże.   

[40] Protokół z przesłuchania przod. Piotra Krawczyka z 31 października 1938 r., brak daty dziennej, numeru pisma i numeru karty, tamże.  Krawczyk posiadał własny rewolwer Melior, także kal. 7,65.   

[41] Pismo nadkom. Janusza Skalskiego, komendanta powiatowego P. P. do komendanta wojewódzkiego P. P. w Łucku w sprawie zagubienia broni przez przod. Piotra Krawczyka, bez numeru i daty wydania, bez numeru karty, tamże. 

[42] Tamże.

[43] Tamże.

[44] Tamże.

[45] Tamże. Treść zarządzenia Komendanta Wojewódzkiego P. P. w Łucku (Nr 3639) z 1 października 1938 r.: „Komenda Wojewódzka Policji Państwowej w Łucku nr 3639. Broń krótka skarbowa – zagubienie. Łuck, dnia 1 października 1938 r. Panowie Komendanci Powiatowi i Pan Naczelnik Urzędu Śledczego [...].

                W ostatnich miesiącach zaszło kilka wypadków zagubienia przez policjantów skarbowej broni palnej przy czym, jak stwierdziłem na podstawie przedkładanych mi dochodzeń, zagubienie to nastąpiło nie tylko wskutek niewłaściwego opiekowania się powierzoną policjantom bronią ale w niektórych wypadkach nawet przez zwykłe z ich strony niedbalstwo. W związku z powyższym polecam, by w przyszłości w razie zagubienia skarbowej broni powierzonej szeregowym do użytku służbowego, pp Kmdci osobiście przeprowadzali szczegółowe w tym kierunku dochodzenia i przedkładali mi je z odpowiednim wnioskiem. W razie stwierdzonej dochodzeniem winy szeregowego, winny zagubienia broni niezależnie od przewidzianej odpowiedzialności [...] materialnej poniesie konsekwencje dyscyplinarne. [...] W szczególności zwracam uwagę na konieczność niezwłocznego meldowania mi o każdym wypadku zagubienia broni, z dołączeniem do meldunku wypełnionej i podpisanej przez p. Kmdta przewidzianej [...] karty dla Centrali Służby Śledczej. Szczegółowe dochodzenie wraz z wnioskiem ma być przedłożone Kmdzie woj. w terminie nieprzekraczalnym do dni siedmiu. Komendant Wojewódzki P. P. K. Ziołowski, podinspektor [...]”.       

[46] Sprawozdanie prowadzącego dochodzenie przeciwko przod. Krawczykowi Piotrowi, bez numeru i daty wydania, tamże, k. 31-32.

[47] Może chodzić o tłumienie strajku chłopskiego, kierowanego przez Stanisława Mikołajczyka.

[48] Sprawozdanie prowadzącego dochodzenie przeciwko przod. Krawczykowi Piotrowi, bez numeru i daty wydania, tamże, k. 32.

[49] Pismo do kierownika Referatu Administracyjnego Komendy Wojewódzkiej P. P. w Łucku z 14 listopada 1938 r. (nr 4437), tamże, k. 33.

[50] Decyzja komendanta wojewódzkiego P. P. w Łucku w sprawie umorzenia postępowania dyscyplinarnego wobec przod. P. Krawczyka z Sarn z 5 stycznia 1939 r., bez numeru, tamże, k. 21.  

[51] Pismo Komendy Wojewódzkiej P. P. w Łucku do Komendy Powiatowej P. P. w Sarnach z 16 stycznia 1939 r. (Nr 4471/38), tamże, k. 20.

[52] Opinia podinsp. K. Stadlera w sprawie przod. P. Krawczyka z 13 lutego 1939 r., bez numeru, tamże, k. 19. Odręczny dopisek na dokumencie z 19 lutego 1939 r.: „[...] Taka łagodność wobec przodownika (podkreślenie w oryginale) w 14 dni po wydanym rozkazie, zwłaszcza gdy przodownik nie ma dobrej opinii, budzi zastrzeżenia”. 

[53] S. Estreicher, Wykłady z historii ustroju państwa i prawa na zachodzie Europy, Kraków 2000, s. 15.

[59] Miednoje. Księga cmentarna polskiego cmentarza wojskowego, praca zbiorowa, Warszawa 2005, s. 345, http://www.radaopwim.gov.pl/media/pliki/Ksiega_Cmentarna_Miednoje_Tom1.pdf, dostęp 22 marca 2015 r. zob. także http://nekropole.info/pl/Romuald-Karwat, dostęp 22 marca 2015 r.

[60] http://nekropole.info/pl/Jozef-Mike, dostęp 22 marca 2015 r. 

Zwykły człek. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura