Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1436
BLOG

Nie udało się wykończyć J.K., to zabrali się za Prezydenta

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

       Jarosława Kaczyńskiego próbowano od dawna zniszczyć wszelkimi sposobami – wszystko okazało się na nic. Najtragiczniejszym symbolem tych nieudanych prób pozostaje ciągle feralny lot do Smoleńska – Prezez PiS miał tam zginąć razem z innymi, jednak ku utrzymującej się do dziś rozpaczy co niektórych nie wsiadł do samolotu i nie zginął. Wszystko inne wobec tego draństwa blednie i oscyluje gdzieś między codziennym ujadaniem a większymi i mniejszymi intrygami i awanturami. Rozróby urządzane pod domem Prezesa PiS i obecny wrzask o jakieś bliżej nieokreślone „odsunięcie Kaczyńskiego” to wyłącznie efekt kompletnej frustracji. „Odsunąć Kaczyńskiego” od niczego nie mogą – po prostu nie ma go od czego odsunąć - no chyba, że awanturnicy gremialnie wstąpiliby do PiSu, co jest raczej nierealne. Wobec tych wszystkich faktów nic dziwnego, że obecna opozycja a dawna władza (podobno tak racjonalna i postępowa) już od dawna dopatruje się w Jarosławie Kaczyńskim wręcz cech i sił nadprzyrodzonych.

       Cóż więc robić, kiedy obecną władzę trzeba zniszczyć? Trzeba po prostu wypróbować innych możliwości. I to właśnie się dzieje. Ta inna możliwość to zaatakowanie Prezydenta Andrzeja Dudy a przy okazji dokonanie rozbicia w obozie obecnej władzy. Zaostrzenie awantury akurat teraz nie jest przypadkowe. Właśnie Polska zaczęła odnosić spore sukcesy. Wizyta Trumpa w Warszawie, wzmocnienie międzynarodowej pozycji Polski, dobre wskaźniki gospodarcze – to tylko niektóre z nich. O ile dobry rozwój gospodarki to przede wszystkim sukces rządu, to wzmocnienie Polski na arenie międzynarodowej w dużej mierze idzie na konto Prezydenta. Zresztą z gospodarką jak to z gospodarką – słupki i liczby są przejrzyste i żadni „demokraci” ani inni „zatroskani o prawa człowieka” nie są już w stanie ich tak powykręcać, żeby na koniec obywatel uwierzył, że otrzymując 500 zł na dziecko czy znajdując miejsce pracy nie za granicą a u siebie w gminie, uczestniczy w procesie niszczenia demokracji (choć próbowano nawet i tak). Dlatego też bezpośredni atak na rząd byłby w obecnej chwili posunięciem mało efektywnym. Mało tego, w ludziach raczej obudziłaby się czujność i obawy w rodzaju „chcą się dorwać, żeby znów kraść a nam zabrać te 500zł” albo „znów podpiszą coś, żeby nam tutaj nasłać migrantów i islamistów”.

       Co innego z sądami, o których każdy wie, że fatalnie funkcjonują ale tylko nieliczni rozumieją, o co naprawdę chodzi. I co innego z Prezydentem, którego rola jest zupełnie inna. Trzeba przyznać, że wymyślono to dość sprytnie, zresztą wiadomo, że w obalenie tego rządu zaangażowani są już od dłuższego czasu najprzedniejsi profesjonaliści od prania mózgów. Od dawna pojawiały się pogłoski o niesnaskach między Prezydentem/Rządem/Prezesem a z drugiej strony antypolska sitwa od dawna nie mogła przeboleć skuteczności PAD. Od dawna też każdy obserwator widzi, że PAD przyciąga do siebie nieco inny elektorat niż „twarde jądro PiS” – przy czym każdy też doskonale wie, że do wygrania kolejnych, jakichkolwiek wyborów i jeden i drugi elektorat jest niezbędny. Dla wszelkiego szataństwa – tym razem wcielonego w postać obrońców sądów – kęsek niezwykle łakomy a marzenie do tej pory ciągle niezrealizowane. Jak byłoby pięknie, gdyby w obozie władzy wybuchła awantura a elektorat podzielił się na „ja w takim razie nigdy nie zagłosuję na PAD” i na „a ja w takim razie nigdy nie zagłosuję już na PiS”. Prawie wyszło, gdy po poprawkach zgłoszonych przez PAD do procedowanej ustawy część jedynych słusznych patriotów okrzyknęła go zdrajcą. Gdy przeglądałam wpisy w sieci sprzed kilku dni, moją uwagę zwrócił jeden, powtarzający się natrętnie i systematycznie niczym ujadania tutejszych smoleńskich trolli i dający się sprowadzić do ordynarnego obrzydlistwa „właśnie z Dudy wyszedł Kornhauser i już nigdy na niego nie zagłosuję”. A więc to tak, wszystko jasne, dokładnie to samo ohydztwo (czyli granie na potencjalny antysemityzm konserwatywnych wyborców) uprawiały media zaprzyjaźnione z poprzednią ekipą w fazie kampanii prezydenckiej z nadzieją, że żydowskie korzenie przyszłej Pierwszej Damy odstraszą potencjalnych konserwatywnych wyborców. Tak się na szczęście nie stało (co dodaję z ogromną, osobistą satysfakcją). Kilka dni temu próbowano znów odwołać się do tego samego schematu, tym razem z drugiej strony (czyli jak nie wyszło z lewa, to załatwimy go z prawa). Teraz zaś „prawdziwi demokraci”, wspierani w tym działaniu przez „prawdziwych patriotów” próbują postawić Prezydenta RP pod ścianą dyktując mu, co ma zrobić. Wydaje się, że Prezydent przyjął strategię najlepszą z możliwych – wniesienie rzeczonych poprawek dało możliwość obrony przed wściekłymi atakami zza granicy (przed którymi nie powinniśmy się uginać ale których nie powinniśmy lekceważyć i robić co się da, aby je rozbrajać). Z drugiej strony jego urzędnicy powiedzieli jasno, że ustawy będą badane i weryfikowane od strony merytorycznej. I tyle. I miejmy nadzieję, że sprawa się uspokoi a upiorne protesty znów zaczną trafiać w próżnię.

       Tak czy tak - czy to próby wykończenia Jarosława Kaczyńskiego czy ataki na Prezydenta Dudę i próba wpędzenia go w problemy z własnym elektoratem - to odsłona tej samej walki o to, żeby było, jak było.

       A przy okazji – świetnym krokiem rozbrajającym te szatańskie intrygi i wytrącającym antypolskiej sitwie broń z ręki a jednocześnie bardzo uspokajającym elektorat i obywateli pragnących dalszych reform byłoby teraz zademonstrowanie jedności i dobrej współpracy pomiędzy różnymi ośrodkami władzy. Tak więc Panie i Panowie z partii, kancelarii, itp. – pomyślcie, jak i przy jakiej okazji to zrobić, bo ja chwilowo jestem zajęta czymś innym i na to nie mam zupełnie czasu.:)))))))))

       


Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka