Leonardo Leonardo
51
BLOG

NOTES PODRÓŻNY – BIAŁORUŚ (cz. 4)

Leonardo Leonardo Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Coraz węższa nitka asfaltu wiedzie nas na południe, wije się pośród rozległych pól. Na horyzoncie pojawia się las. Drewniane domki ukryte w kępach drzew przypominają coraz bardziej Czeremchę, Narewkę, Skupowo. Nie ma samochodów, nie ma ludzi, pojawia się ów nieuchwytny duch pogranicza, tyle że to jest zachodnia granica, za którą znajduje się Polska. Droga przeskakuje Narew – tutaj wąską rzeczkę rozwidloną na dwa nurty, a więc są i dwa mosty o krawężnikach pobielonych wapnem. Przy pierwszym, z krzaków wyłania się białoruski pogranicznik w zielonym mundurze polowym. Dalej nie lzja. Przedłużająca się dyskusja, że mamy przepustkę, sołdat czyta uważnie bumagę, wreszcie macha ręką i mówi, żeby jechać. Wolno przetaczamy się przez mosty-blizniaki. Za zakrętem leśna osada, tablica oznajmia: БРОЎСК.

Browsk. Siedziba przedwojennego nadleśnictwa, zarządzającego tym kawałkiem Puszczy Białowieskiej, która wówczas znajdowała się w samym centrum kraju. Nadleśnictwo pod taką nazwą nadal istnieje, obejmuje swoim zasięgiem północną część puszczy po polskiej stronie, tyle że gdy decyzją Stalina granica przecięła las szerokim na kilkadziesiąt metrów zaoranym pasem, ma dzisiaj siedzibę koło Narewki. Po tej stronie jest Лесохозяйство Броўск, wchodzące w skład parku narodowego, zarządzane przez młodą brunetkę o szerokim uśmiechu i radosnym usposobieniu. Rejestruję brak łukaszenkowskich betonowych płotów przy drodze, ale obawiam się, że to się wkrótce zmieni. Białorusini wymyślili sobie rocznicę sześćsetlecia ochrony Puszczy Białowieskiej, którą zamierzają propagandowo celebrować. Jako datę do upamiętnienia wybrali rok 1409, kiedy to Jagiełło zorganizował wielkie łowy dla zgromadzenia zapasów przed wojną z zakonem krzyżackim. Dość osobliwy to pomysł, by jako symbol ochrony traktować epizod rabunkowej, było nie było, eksploatacji. Tak czy inaczej, w puszczy i na jej obrzeżach po białoruskiej stronie trwa intensywna działalność budowlana. Remontowane są drogi, stawiane betonowe płoty, odnawiana infrastruktura turystyczna. W Kamieniukach, do których zmierzamy, buduje się nowe muzeum przyrodnicze na wzór białowieskiego i rozbudowywany jest kompleks hotelowy.

Samochody zatrzymują się przed bramą jak z ubogiej wersji Disneylandu. Za nami rozległe łąki doliny Narwi, rozświetlone przedpołudniowym mocnym słońcem, przed nami wznosi się mroczna, potężna ściana lasu. Białoruska część puszczy jest ogrodzona płotem, a to jeden ze strzeżonych wjazdów.

Przez las wiedzie prosta jak strzelił asfaltowa droga szerokości pojedynczego samochodu. Asfalt jest nowiutki, równy jak stół. Mijamy kilka małych leśnych osad i ukryte wśród drzew lądowisko helikopterów. Kilka kilometrów stąd, w Wiskulach, Łukaszenka ma swoją rezydencję – tę samą, w której podpisano protokół o rozwiązaniu Związku Radzieckiego.

Zatrzymujemy się na kilkanaście minut przy szczególnie okazałej grupie dębów – pomników przyrody. Jest okazja by przyjrzeć się jak wygląda tu las. Trzeba przyznać – krajobraz jest bardzo malowniczy, w romantycznym stylu: w gęstwinie leżą powalone przez czas i wichury olbrzymie pnie, obrosłe już mchem i próchniejące, dęby i lipy wznoszą się niczym kolumny gotyckiej świątyni, prące jak najwyżej w poszukiwaniu światła, zupełnie niepodobne do swoich przysadzistych i rozłożystych krewniaków z parków czy lasów miejskich. W tej części parku narodowego nie jest prowadzona żadna gospodarka, w imię wątpliwej koncepcji pozostawiania lasu naturalnego samemu sobie.

Piszę „wątpliwej”, bo niestety nie jest to las naturalny, takie coś już w Europie nie występuje. Mimo że jest to największy kompleks leśny na niżu europejskim, charakteryzujący się niespotykaną bioróżnorodnością, tutaj także ludzie przez wieki prowadzili mniej lub bardziej intensywną gospodarkę, a jego areał kurczył się nieustannie pod naciskiem rolnictwa. Wprawne oko dostrzega w drzewostanie przewagę starych klas wieku – to co dzisiaj jest pięknym starym lasem, za kilkadziesiąt lat, gdy większość tych olbrzymów zakończy żywot, zamieni się w mało atrakcyjną wizualnie drągowinę i chaszcze. Problemem jest także brak równowagi ekologicznej. Niewykonywanie zabiegów ochronnych po białoruskiej stronie spowodowało kilka lat temu potężną gradację kornika, która praktycznie wytrzebiła drzewostany świerkowe w pobliżu granicy. Dziś w tym miejscu rosną młode zagajniki, a po majestatycznej puszczy pozostało tylko wspomnienie. Nie niepokojony kornik przelatywał oczywiście przez granicę, po drugiej stronie w kilkusetmetrowym pasie polscy leśnicy stoczyli z nim ostrą walkę, która zapobiegła rozprzestrzenieniu się zniszczeń. Sam w ubiegłym roku widziałem taki zamierający świerkowy las w przygranicznym rezerwacie Wysokie Bagno koło Białowieży.

Jedziemy i jedziemy, drzewa przesuwają się za oknami. Rozmiar tego lasu robi wrażenie, jest potężny i majestatyczny. Myślę o prehistorycznych ludach, które pozostawiły tu swoje kurhany, o królach, którzy przybywali tu na polowania lub szukając ochrony przed zarazą, jak Jagiełło i Witold w 1421 r., o wolnych włościanach ze śródleśnych wiosek, budnikach sprowadzonych z Mazowsza do wyrobu potażu, strażnikach leśnych, którzy stali na straży tych dóbr królewskich. O armii Napoleona, ciągnącej tędy na Moskwę, hrabim Tyzenhauzie, który stworzył podwaliny ochrony tego lasu i jego bogactw, o rosyjskich carach, rozdających kawały puszczy swoim zausznikom, za których podzielono las na kwadratowe oddziały o boku jednej wiorsty, używane do dzisiaj, którzy rozkazali wybudować w Białowieży okazały zamek, dziś już nieistniejący, i linię kolejową do Białowieży (także już nieczynną) oraz umieszczali dwugłowe orły na mostkach wzdłuż puszczańskiego traktu. O polujących tu dostojnikach odrodzonej Rzeczpospolitej, koronowanych głowach, Göringu, Tito, Gierku i Jaroszewiczu. A także o wojskowych osadnikach i leśnikach, wywiezionych przez NKWD po 17 września 1939 r. Puszcza ma swoją bogatą historię, jej duch wznosi się nad tymi zielonymi połaciami, mimo że niemal wszystkie jej materialne znaki pochłonął wciąż odradzający się las.

Leonardo
O mnie Leonardo

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości