(Nie poprawiać. Wszystkie błędy w tym memie popełniono celowo)
To bezsporny fakt, ale zastanówmy się jak to wygląda "od podszewki". Na boisko wybiegło 28 zawodników - wszyscy zagrali na piątkę, a i tak na końcu, jak zwykle, wygrali Niemcy. Konkretnie to niemiecka Kanclerz, bo same Niemcy to raczej zgrzytają zębami. Pani Merkel wystawiła miejscowego "faworyta" na odstrzał, bo prawdziwym "szpicenkandydatem" była jej kumpela, która pewnie chce się schronić w UE przed odpowiedzialnością za resort - szczególnie za zdemobilizowanie niemieckiej armii. Natomiast Franca z Beneluxu potraktowała jako podpuchę dla maluczkich. Teraz Kanclerina spokojnie może odejść ... na fuchę w UE? Czyż nie dla takiego finału były te ruchy? Ciekawie się zapowiada.
A gdzie ten polski sukces - ktoś zapyta?
Nie od dziś wiadomo w kręgach niemieckiej opozycji, że Pani Merkel to "polski koń trojański". Od lat jest "zadaniowana" przez polskie "spec służby" - z celem głównym: zniszczyć potęgę Niemiec.
I kto w rzeczywistości rozdaje karty i fuchy w UE?
Komentarze