Promienie radarowe na stateczku , które kumulowały się chyba tutaj mnie nie osłabiły

więc dopłynąłem do portu we Fromborku tymże stateczkiem
Frombork , który wymaga komentarza Koteusza
1. Kościół Zielonoświątkowy (po lewej) mieści się tutaj od kilkunastu lat. Pastorem Zboru jest Wojciech Majewski, bardzo przyjemny człowiek, uczynny i chętny do współpracy np. z domem kultury. Zielonoświątkowcy dwa razy pomagali organizować i sfinansowali występy Tomasza Żółtko we Fromborku.
W przeszłości miały tutaj siedzibę m.in. sklep z zabawkami (w nim właśnie rodzice kupili mi gąsienicowy pojazd na baterie, taki z kabelkiem i kierownicą w „pilocie” na końcu tego kabelka, ale nie pamiętam czołg czy jakiś inny łunochod. Później był sklep żelazny, a jeszcze później Koło Gospodyń Wiejskich.
Po prawej od Kościoła Zielonoświątkowców mieszkania komunalne, ale nie wymagaj Lestacie, bym informował czytelników, kto te bambetle przez okno wystawił. Wiesz ochrona danych osobowych, ale poinformuję lokatorów, że ich pościel cały świat widział! :)
Po lewej, czego nie widać na zdjęciu, znajduje się kościół poewangelicki, obecnie pogrzebowy. Na kościele znajduję się czerwona lampa, sygnalizator, świecąca po zmierzchu, służąca, po skorelowaniu czerwoną latarnią stojącą na nabrzeżu portowym, do łatwego wpłynięcia do portu.


2.Kapliczka św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus znajdująca się tuż przy plebani (po lewej). Jak dobrze pamiętam z XIX wieku. Napisy na tablicy w języku niemieckim, gotykiem, a jakże. Za kapliczką widać ścianę dawnej wozowni, gdzie przed laty mieściła się salka katechetyczna, a nieco później (do 1981r.), gdy w parafii proboszczem i wikarym byli Salezjanie, stały stoły do bilardu, tenisa stołowego oraz inne gry. „czynne” było do późnego, a nawet bardzo późnego wieczora a gry zaprzestawaliśmy dopiero, gdy proboszcz obiecał nam, albo dał, jakieś słodycze. Rodzice też często zabierali swoje pociechy ok. 22.00, ale ważne jest to, wiedzieli dokładnie gdzie one się podziewają. Obecnie w wozowni jest Izba Dziedzictwa Kulturalnego.
Proszę jednak zwrócić uwagę na fakt, że Dzieciątko Jezus ma kolorową głowę, w przeciwieństwie do postaci, wykonanych z piaskowca. Głowę ktoś utrącił już po II wojnie światowej, nie pomnę w jakich okolicznościach. Teraz zastąpiona jest gipsową, jakiejś innej postaci. Chyba nawet na zdjęciu widać różnicę proporcji głowy i ciała.

3.O Boże nie wiem, co napisać? Ten słup elektryczny wygląda jak poniemiecki i chyba tak jest, bo na archiwalnych zdjęciach sprzed II wojny światowej, też tam stoi. Od kiedy pamiętam zawsze tam stał, a podstawę ma betonową.
W budynku przesłoniętym tym „masztem energetycznym” obecnie są mieszkania komunalne. Ale przed laty były tam … no co? No, sklepy oczywiście! :) Monopolowy i żelazny, a jakże. Do monopolowego to rybacy nie mieli jednak daleko – pół rzutu beretem, bo na lewo, czego nie widać port fromborski znajduje się właśnie. Przez tory kolejowe i już port jest.


4. Tu miałem zagwozdkę, bo tabliczkę niebieską na drzwiach przynajmniej co drugi dzień mijam, przechodząc po drugiej stronie ulicy. Że niebieska wiedziałem. Ale jakiej treści napis na niej jest? Bij zabij, wiedzieć nie wiedziałem. Dzięki Lestatowi dowiedziałem się jednak. Przechodząc dzisiaj sprawdziłem: to ta tabliczka. Przy ul. Katedralnej 3.


5.Kamień, pokaźnych rozmiarów jak widać, ustawiony jest przy restauracji Don Roberto (kolega). Jednak kogo on przestawia i co symbolizuje, nie wiem. Ale zapytam. Restauracja dwa lata temu otwarta mieści się w przebudowanym poniemieckim domu, zakupionym właśnie w tym celu by restaurację z niego zrobić, bo tuż za nią jest Hotelik (oddany do użytku razem z restauracją) oraz Dom Familijny Rheticus (też hotelik) funkcjonujący już ponad 10 lat. Wysoki standard wyposażenia i ceny niewygórowane, dlatego polecam. Przed uruchomieniem restauracji były kłopoty dla gości, bo oferowane posiłki ograniczały do śniadań i kolacji, które można było przyrządzić w kuchniach znajdujących się w apartamentach Rheticusa. Teraz jakość usług znacznie się poprawiła. Po prostu full serwis! Przedsięwzięcie rodzinne, a rodzina ta płaci chyba najwięcej podatków lokalnych do kasy samorządu. Przez władze nielubiani są. Dlaczego? Nie wiem, może za dużo płacą? :)

6.Bocianie gniazdo chyba na szpitalu św. Ducha, po sąsiedzku z Don Roberto, przy ul. Starej. Za dużo tych bocianich gniazd jest we Fromborku, żebym lokalizację każdego pamiętał, ale szpital św. Ducha warto odwiedzić.

7.Kościół św. Michała i drewniana dzwonnica. Zarówno w kościele lub raczej w jego ruinach (same mury bez dachu) w czasach dzieciństwa i wczesnej młodości bywało się, a jakże. W dzwonnicy także. To były zabawy! Karabiny i takie tam inne, dziewczyny nie zrozumieją.
Później kościół odrestaurowano i przez szereg lat mieściła się w nim… kotłownia miejska. Na węgiel, bo jakże inaczej. Obecnie mamy kotłownię ekologiczną, na słomę. Już gdzie indziej, na skraju miasta, a nie w centrum. Na dzwonnice nie radzę zachodzić, bo już w czasach mego dzieciństwa ubytki w schodach i spróchniałe stopnie były. Dorośli wówczas niby nam mówili, ze niebezpiecznie, ale kto tam by dorosłym wierzył!? :) kościół obecnie niezagospodarowany, choć plany jakoweś ambitne są. Ale tylko plany, nawet i ambitne.

8.Kino Fregata. Mimo nazwy kina tam nie ma już od lat. Budynek prywatny, który ktoś kupił gdy państwowe kina rozprzedawali. Frekwencja niska, to i się nie opłacało. Ale kiedyś, to ja tam na poranki (2 zł kosztowało), co niedziela chodziłem. I gdybyś Lestacie ciut w lewo obiektyw przesunął, to wszyscy by dojrzeli przyległy budynek, taki ze schodkami, gdzie swe dzieciństwo i wczesną młodość przeżyłem. Do kina miałem więc po sąsiedzku, dosłownie. Budynek Budynek d. kina przy Rynku się znajduje, a rynek, teraz kostką brukową i płytami betonowymi wyłożony, pamiętam jeszcze wyłożony tzw. kocimi łbami. Przystanek PKS był tutaj ( Jelcze niebieskie „ogórki” się zatrzymywały i Sany) a pompa tam stojąca (na środku Rynku, za Lestatem pstrykającym zdjęcie) teraz ozdobna tylko, kiedyś za źródło wody do picia i mycia służyła mieszkańcom (mnie też). Po prawej od kina poczta, a tuż koło poczty, zajmująca część ulicy, scena była ustawiona, na której toczyły się główne wydarzenia niedawno minionych (7-9 sierpnia) Dni Fromborka.

Ten obelisk nie wymaga komentarza

W związku z końcem postkomunistów,a poszerzeniem pojęcia lewica oraz uznaniem Gierka za patriotę - odkurzam znaczek sprzed 35 lat "Za nic bym nie chciał , aby uważano mnie za człowieka poważnego , bo w obecności tzw. poważnych ludzi dzieci bawia się bez wigoru i radości , kobiety przestają być zalotne , wojskowi nie chcą opowiadac pieprznych anegdot , maski zdejmuja lub nadziewają w ich obecności tylko ludzie smutni. A na dodatek - durnie są zawsze poważni.
Jeden z tych poważnych wygłosił najgłupsze zdanie w salonie na mój temat "dyskomfort części dyskutantów wynikający z tej wprost niemożliwej już do banalizowania, relatywizowania czy tym bardziej ignorowania kompromitacji PO, wzrósł niepomiernie i manifestuje się w sposób różnoraki. Jedni fundują nam różnego rodzaju divertissement w postaci zagadek...."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości