Radosław Majewski, Maciej Mielcarz, Razak Traore, Dariusz Dudka- co ich łączy? Otóź wszyscy są obecnie kontuzjowani. Łączy ich jeszcze coś. A mianowicie to, że wszyscy nienajlepiej czują się w swoich klubach! Czy więc mamy nową tendencję, która głosi, że jak się nie narobię to przynajmniej zarobię lub też w przypadku Mielcarza, wobec którego Widzew ma ogromne długi- za darmo z łóżka nie wstaję?:-)
Zwraca uwagę też ciągłość zdarzeń prezentowanych w mediach. Jeżeli środki masowgo przekazu informują o kłopotach kadrowych danej drużyny przed meczem to pewne jest, że dany klub zawodów nie wygra!Czy polskie kluby nie mają rezerw czy też zwykle przygotowują odbiorcę(kibica) na rozczarowanie i szykują go do smutnych godzin po widowisku, na które czekał całe dnie?:-)
Wracając do Mielcarza, to dużo mówiło się o jego odejściu przed sezonem. Sprowadzono nawet reprezentanta Czarnogóry na jego miejsce. Dziwne, że klub oscylujący na granicy bankructwa trzyma dwóch solidnych golkiperów! No i proszę. Nagle dotychczasowy pierwszy bramkarz doznaje tak poważnej kontuzji, która eliminuje go na bardzo długo z bramki( taki casus Boruc-Frey w Fiorentinie):-) Poza tym zerwane wiązadła to kontuzja, która przytrafia się piłkarzom, którzy nóg nie oszczędzają, zwłaszcza w sytuacjach jeden na jeden, a Mielcarz nie dość, że golkiper to jeszcze nogi oszczędza jak może, bo to jego najsłabszy element w grze. Śmieszne to i straszne jednocześnie:-)
Dzisiaj już kibic nie nabiera się na błędy arbitrów i żenujący poziom ligowego sędziowania. Ba, skompromitowanych niegdyś gwizdaczy wysyła się na mecze o, że tak nazwę bardzo niskim poziomie klubowych animozji. Trzeba było wymyśleć coś innego, aby zaczarować i emocjonalnie rozjuszyć namiętnego sympatyka polskiej ligi. Czy tym innym są te dziwnie wyglądające sploty nieszczęsliwych wypadków? Jeżeli nie to tylko współczuć kontuzjowanym zawodnikom i życzyć im szybkiego powrotu do zdrowia.
