Wszyscy ci, którzy smoleńską żałobę chcieli po roku definitywnie zakończyć, a wszystkie znicze bezpowrotnie wygasić, nie mają lekkiego życia. Macierewicz uparł się i drąży, a wraz z nim coraz więcej środowiska naukowego. Pokazywać nie wolno, ignorować bez końca nie można - zwłaszcza, że zapotrzebowanie społeczne sie pogłębia. Jednym słowem : ciężki żywot dziennikarstwa reżimowego.
W najbliższych dniach będzie jeszcze ciężej - do Polski po raz kolejny, z okazji konferencji smoleńskiej przyjechał prof Binieda - jeszcze kilka miesięcy temu "amerykański nieuk", dziś gość TVP w dobrym czasie antenowym. Musiał się bardzo profesor zdziwić, kiedy go red Czyż w programie "Minęła dwudziesta" próbował przekonać, że akademicka dyskusja do niczego nie prowadzi i może lepsza byłaby "intymna dyskusja naukowców". Musiał się i redaktor zdziwić, że Binieda - jako profesor, akademickiej dyskusji się nie obawia i w świetle kamer wszystkich do konfrontacji serdecznie zaprasza.
Co prawda, na redaktora Czyża żal było patrzeć - zdenerowowany jak nigdy i wszystko mu się trzęsło. Pytania tendencyjne, jakby mu kto przed programem w kopercie podsunął : a to o zbrodnię, a to o zamach, a to o unikaniu prokuratury, a na koniec, żeby miło program zakończyć, "z liścia" dreamlinerem profesor dostał.
Jak mówi Binienda, jego jedynym celem jest, aby Polska skorzystała z jego pracy. Ciekawe, jaki cel ma red Czyż? Czy w ogóle jakiś ma?
Na wszelki wypadek, zaraz po Biniendzie widz dostał MAKowsko-millerowskim betonem po głowie, żeby mu się arcyboleśnie prosto to, co trzeba utrwaliło.
http://wpolityce.pl/wydarzenia/46316-prof-binienda-w-tvp-info-oferowalismy-spotkanie-z-prokuratura-ekspertami-komisji-millera-co-wiecej-mozemy-zrobic
Inne tematy w dziale Polityka