Ledwo Piskorski chlapnął coś co przylepiło się do miłościwie panującego Tuska a już chór salonowych szczekaczy (Salon24) i taki sam chór w innych mediach rozpoczął tradycyjną linię obrony. „A bo Kaczyński………( w miejsce wykropkowane można wstawić cokolwiek). Stąd i tytuł notki, bo tylko czekać gdy pojawią się pierwsze wrzutki, że Kaczyńskich finansował Izrael albo Czechy.
Czy finansowanie partii lub szukanie źródeł finansowania wśród przedsiębiorców, firm, sympatyków jest złe ? Oczywiście, że nie. Czy to się komuś podoba czy nie, jest to standardem w demokracjach o wiele starszych niż nasza. Przypomnijcie sobie kampanie wyborcze w USA. Jednym z głównych przekazów dnia są informacje ile dany sztab zebrał już pieniędzy. Za „bliskie” miejsca na wiecach wyborczych czy bardziej kameralne spotkania z kandydatem trzeba słono płacić. Czy „cegiełki” poparcia studentów i emerytów dla Palikota wywołały takie oburzenie ? Nie róbmy więc problemu z pozyskiwania funduszy przez partie. Że firmy lobbują później na swoją rzecz ? Jeśli ktoś zamyka oczy i udaje, że nie wie, że tak dzieje się od zawsze to jest naiwny. Świat tak jest urządzony niestety…
Ale, ale, czy zawsze jest to dopuszczalna norma ? Czy są jakieś granice, których przekroczenie nie jest już tylko „zwykłą demokracją” ale może być uznane za przestępstwo, szpiegostwo, zdradę ( niepotrzebne skreślić ) ? Skoro wywołałem już wcześniej USA to wyobraźmy sobie, że do opinii publicznej trafia informacja, że sztab Obamy został zasilony potężną kasą przez Komunistyczną Partię Chin. Dziwnym trafem, już w czasie kadencji Obamy USA luzują politykę celną z Chinami właśnie. Lub inaczej, wyobraźmy sobie, że w sąsiednich Niemczech jakiś „Spiegel” publikuje informację, że partia Merkel na „rozruch” dostała kasę z Londynu. I znów zupełnym trafem kilkanaście dużych zakładów przemysłowych Niemiec „pozyskało” nowych współwłaścicieli z GB. Za kadencji Merkel i jej partii oczywiście.
Nie ma problemu gdy partie, czy to na rozruch czy na kampanie, pozyskują finansowanie z krajowych źródeł. Jest problem i to duży, gdy partie otrzymują finansowe zasilanie z krajów, które robią z nami miliardowe interesy. I to te kraje są głównym beneficjentem tych interesów... Podejrzenie o nie przypadkowość takich działań nasuwa się sama. O „niemieckości” naszego Premiera mówi się od dawna. Zresztą on sam tego nawet nie ukrywa mówiąc, że kolędy u niego w domu śpiewa się również po niemiecku. Przypominam, że Piskorski mówi o początkach KLD a więc początkach dzikiej transformacji i prywatyzacji. Transformacji i prywatyzacji, w których KLD pod wodzą obecnego Premiera miało swój niebagatelny udział. O „unio-europejskości” i zacieśnianiu stosunków z Niemcami nie będę tu pisał bo to nie wymaga komentarza.
Dokładnie ta sama sytuacja dotyczy byłego Premiera Millera i moskiewskiej „pożyczki”, za którą m.in. sfinansowano SdRP i Trybunę. W tym przypadku nawet niespecjalnie ukrywano fakt, że pieniądze te pochodziły z zasobów KGB. Czy sprzyjanie polityce ościennego kraju ma swoją cenę ? Jak widać ma, nawet niedużą…
Analityczny Kłopot z życiem polega na tym, że nie ma okazji go przećwiczyć i od razu robi się to na poważnie (Pratchett). Jedynym dowodem na to, że istnieje jakaś pozaziemska inteligencja, jest to, że się z nami nie kontaktują (Einstein). https://twitter.com/SalonowyLudek
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka