Ludwiq Ludwiq
738
BLOG

Rozmowy na wzgórku

Ludwiq Ludwiq Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Jak wiemy pracownik Centrum Operacyjnego połączył się z Jerzym Bahrem o 9:07:53 CEST. Godzina podana przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie powinna budzić wątpliwości.

09:07:5309:10:35

Połączenie nawiązane przez Centrum Operacyjne

Ambasador Jerzy Bahr: Tak słucham

Pracownik CO: Dzień dobry Panie Ambasadorze, Centrum Operacyjne MSZ z tej strony

AJB: Tak

P.CO: Coś wiemy więcej w tej chwili?

AJB: No w tej chwili ja stoję, samolot jest całkowicie rozbity, stoimy w odległości 150 metrów, nie ma żadnego śladu życia, ugasili pożar, który był w przedniej części i to jest wszystko. Otoczone to jest już przez straż pożarną i..

P.CO: A czy to jest pewne, że to był ten samolot?

AJB: Proszę?

P.CO: Czy to jest pewne, że to był ten nasz samolot?

AJB: Nie no naturalnie, że to jest ten samolot.. (w tle P.CO: wiadomo) ..tak

P.CO: Panie Ambasadorze czy rozmawiał Pan z Ministrem?

AJB: Jeszcze nic nie rozmawiałem

P.CO: Dobrze. Proszę bardzo zaczekać moment przy telefonie, spróbuję przełączyć

próba przełączenia rozmowy do Ministra Radosława Sikorskiego

P.CO: Zajęty jest niestety telefon u Ministra

AJB: Tak

P.CO: Rozmawia najwyraźniej z kimś innym. Czyli tak. Panowie jesteście.. ja podsumuję Panowie jesteście 150 metrów od samolotu, pożar został ugaszony, nie widać śladów życia

AJB: Tak, samolot został całkowicie zniszczony

P.CO: Czy to wiadomo było.. czy widać było katastrofę?

AJB: Myśmy słyszeli tylko jak przelatywał nad lotniskiem nisko, potem wszystkie samochody zaczęły jechać w tamtym kierunku..

P.CO: Przepraszam Panie Ambasadorze, mam Ministra na linii

AJB: Dobrze

P.CO: (w tleprzez drugi telefon) Panie Ministrze, Mam Ambasadora, mogę przełączyć z drugiego telefonu? To już rozłączamy się i za chwilę dzwonię

łączenie rozmowy

Minister Radosław Sikorski: Halo

Pracownik CO: Już, już łączę z Ambasadorem

http://www.msz.gov.pl/resource/59113a1e-d3cd-4d2c-814e-d4cee9f3d1e6

Ambasador stał wtedy razem ze swoim kierowcą na lekkim wzniesieniu w niewielkiej odległości od prawego statecznika poziomego i obserwował miejsce katastrofy. Byli tam gdzie Wiśniewski zaczął kręcić swój film tyle tylko, że kilka - kilkanaście minut później.

Po 100, może 150 metrach zobaczyliśmy cztery sterty złomu. Parowały dymem. Dym unosił się nad polami i szedł w górę. Jak podczas zbierania ziemniaków. Na polu, jesienią.

...

Zameldowałem ministrowi, co widzę. Nie pamiętam, w jakich słowach. To była krótka rozmowa.

Za miejscem, gdzie staliśmy, był wzgóreczek, rodzaj nasypu. Nie widzieliśmy, co za nim.

http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127291,8941828,Startujemy.html

W powietrzu unosi się silny zapach paliwa. Idąc, widzimy dwa, trzy kawałki metalu.I nagle — ogon. Dwadzieścia metrów od nas. Jeszcze straż gasi ogień.

...

Staliśmy na lekkim wzniesieniu, więc widzieliśmy skalę katastrofy. Rosjanie z kolumny musieli usłyszeć wycie silników, kiedy pilot próbował poderwać maszynę. Ale widać, że lewym skrzydłem zaczął orać ziemię.Została świeżo wyrżnięta w ziemi bruzda.

http://polska.newsweek.pl/smolensk--nieznana-relacja-oficera-bor,68588,1,1.html

Jakiś czas wcześniej szefa polskiej ambasady w Moskwie idącego przez polankę w towarzystwie Kwaśniewskiego nagrał Władimir Safonienko, który właśnie w tym czasie kręcił filmiki w okolicy autokomisu.

Rozmowy na wzgórku

 

Ile mogło minąć minut od momentu nagrania powyższego kadru (filmiku) do połączenia telefonicznego pracownika Centrum Operacyjnego z Bahrem?

W tym czasie ambasador musiał dojść do wzniesienia, co zajęło mu powiedzmy minutę. Po dotarciu na wzgórek Bahr i jego kierowca musieli mieć też czas na obserwację miejsca katastrofy.

Kwaśniewski pierwszy sięgnął po komórkę i próbował dodzwonić się do kolegów z Biura Ochrony Rządu będących na cmentarzu w Katyniu. Jednak dwóch z nich nie odbierało telefonu. Zadzwonił zatem do żony, która była w samochodzie telewizji polskiej w Katyniu.

Zacząłem dzwonić do kolegów z BOR w Katyniu. Jeden nie odbiera, drugi nie odbiera. Dodzwoniłem się do mojej żony, która była w Katyniu i grzała się w samochodzie telewizji polskiej. "Nie daj po sobie poznać, spadła tutka, chyba nikt nie przeżył. Znajdź mi kogoś od nas, bo nie mogę się dodzwonić". Potem okazało się, żewszystkie nasze połączenia z tego czasu, z tego miejsca zniknęły z telefonów, zostały wymazane. Nie wiem dlaczego, ani przez kogo.

Mój kierowca zaczął kląć. Potwornie! Choć jest człowiekiem niezwykle opanowanym i zawsze niebywale przytomnym. Że to wszystko od początku nie miało sensu i tym musiało się skończyć.

...

Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Trzęsły się tak, że nie mogłem ustać. Starałem się nad nimi zapanować.

Mój kierowca dzwonił.

Kierowca ambasadora poprosił małżonkę o dyskrecję i żeby odszukała jakiegoś borowca. Zanim żona Kwaśniewskiego odnalazła pracownika BOR-u musiało też minąć trochę czasu. Co najmniej minutę.

Żona wyszła z samochodu, dziennikarze pytają: "Wylądowali już?". "Tak, chyba tak". Nie chciała nic mówić. Spotkała funkcjonariusza BOR, dała mu telefon. Mówię mu: "Słuchaj, spadła tutka". Stoimy przy niej, nie wygląda, żeby ktoś przeżył. Rosjanie twierdzą, że na pewno nie. Pakujcie się do samochodu i przyjeżdżajcie natychmiast na lotnisko.Tam jest broń naszych, ktoś musi od nas być, bo Rosjanie już ogradzają teren". "Ale tu mamy sprzęt, rzeczy..." - protestuje kolega. Mówię: "Zrozum. Tam do was już nikt nie przyjedzie".

Minister Sasin z borowcami wyjechał z Katynia około 9:10 wg jego relacji przed Zespołem Parlamentarnym.

No i w tym momencie ja już dostałem informację, żepodjeżdżają te samochody, podjeżdża samochód milicji rosyjskiej, podjeżdża samochód BOR-u, i ten mój samochód też już był gotowy, że mamy natychmiast jechać. Więc biegiem praktycznie, bo kolumna już ruszała, ja dobiegłem ..., i zaczęliśmy jechać.(strona 8)

Tak, tak, dokładnie, ponieważ katastrofa nastąpiła około, o godzinie jak wiemy 8.41. Ja spodziewam się, że na lotnisku w Smoleńsku mogłem być gdzieś godzinę po katastrofie czy mniej więcej tak, tak to oceniam. Bo jeszcze 5 po 9. byłem jeszcze na, na cmentarzu. Też może, ale to jest taka godzina, którą zapamiętałem, znaczy nie tyle ja zapamiętałem, co właśnie o tej godzinie, o 8.04 dzwoniłem do małżonki, o 9.04, a ona jakby miała czas w telefonie, więc sprawdziła później godzinę połączenia.Więc jeszcze, no to 10 po, mniej więcej wyjechałem, powiedzmy o wpół do byłem, o wpół do 10. byłem na lotnisku, bo tam spędziłem jednak myślę około, około godziny na miejscu katastrofy, więc to byłaby godzina wpół do 11., o 11. byłem z powrotem na, na cmentarzu. Więc myślę, że z ministrem Dudą, ja rozmawiałem z ministrem Dudą pewnie około godziny 12., a on relacjonował mi wydarzenia, które miały miejsce wcześniej. (strona 21)

http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101006/%24File/78_20101006.pdf

Bater o 9:13 na antenie Polsatu mówi:

- Dzień dobry, witam państwa.

- Powiedz czy wiadomo co się dzieje? Co się stało z prezydenckim samolotem?

- Potworne zamieszanie. Z nieoficjalnych, absolutnie nieoficjalnych informacji uzyskanych przeze mnie z grupy delegacji, która miała spotykać prezydenta Kaczyńskiego na lotnisku w Smoleńsku wynika, że samolot prezydenta rozbił się przy podchodzeniu do lądowania. Informacja najnowsza jest taka, cytuję swojego rozmówcę jak mówię anonimowego, że nie ma co zbierać. Nie wiadomo co będzie na cmentarzu w Katyniu. W tej chwili wszyscy chodzą zdezorientowani, nie ma żadnych informacji.Ja widziałem przed chwilą kolumnę ambasadzkich, dyplomatycznych samochodów i samochodów naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które przyjechały z Warszawy oraz Biura Ochrony Rządu. Pojechały, ruszyły na sygnale spod cmentarza w Katyniu w kierunku Smoleńska.My jedziemy tam teraz też uzyskać więcej informacji.Samolot jest rozbity. Nic więcej na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie przekazać. Całkowita blokada informacji.

(od 4:35 do 6:35)

https://www.youtube.com/watch?v=-qGhY_Az2io

Z relacji Bahra wynika, że na wzgórku początkowo wysłuchał on rozmów telefonicznych prowadzonych przez Kwaśniewskiego, a dopiero później zadzwonił do siostry i sekretarki.

Mój kierowca ściągał BOR-owców z cmentarza w Katyniu. Krzyczał do telefonu, żeby natychmiast przyjeżdżali, że są potrzebni. Nie tam jest wasze miejsce - wołał - tylko tutaj.


Uspokoiłem nogi.

Powinienem kogoś poinformować. Odruchowo zadzwoniłem do mojej rodziny. Odebrała siostra. Powiedziałem dwa zdania. Że wydarzyła się katastrofa i że to, co widzę, jest przerażające. Usłyszałem jej krzyk. Następny telefon wykonałem do pani Czartoryskiej, mojej sekretarki w ambasadzie.

Około dziewiątej pani Czartoryska zadzwoniła do wice-ambasadora, Piotra Marciniaka jadącego na lotnisko Wnukowo w Moskwie.

Sekretarka ambasadora zadzwoniła ze Smoleńska, że wydarzyła się katastrofa. Wróciłem, włączyłem polskie radio i czekałem na tego herkulesa, który nigdy nie doleciał.

http://www4.rp.pl/Plus-Minus/310099976-Rozmowa-Mazurka-Chaos-po-katastrofie-w-Smolensku.html

Będąc blisko lotniska Wnukowo sekretarka Ambasadora RP, J. Cz. poinformowała mnie telefonicznie, iż najprawdopodobniej doszło do katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Informację tą uzyskałem około godziny 11.00 czasu lokalnego. Natychmiast wróciłem do Ambasady.

http://solidarni2010.pl/514-sledztwo-blogerow-w-sprawie-katastrofy-smolenskiej-13.html

Po rozmowach z siostrą i sekretarką ambasador "po chwili" odebrał telefon z Centrum Operacyjnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

- Nie do ministra Sikorskiego?
- Nie miałem przy sobie jego bezpośredniego telefonu, wziąłem nie tę komórkę. Po chwili odezwało się Centrum Operacyjne Rządu i połączyło mnie z ministrem Sikorskim.

W wywiadzie dla RMF FM Jerzy Bahr twierdził, że w ciągu kilku minut od momentu dotarcia na wzniesienie był kontakt z CO i ministrem Sikorskim.

Konrad Piasecki: Panie ambasadorze, z kim pan się wtedy skontaktował, co pan powiedział?

Jerzy Bahr: Natychmiast, dosłownie kilka minut potem, kiedy stałem w tym miejscu, bo to jest przecież szok dla każdego, to był kontakt z Centrum Operacyjnym Rządu i natychmiast mnie połączono z panem ministrem Sikorskim, który zapewne też był - trudno mi jest powiedzieć - pierwszą czy też jedną z pierwszych osób w Polsce, które się o tym dowiedziały.

http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wywiady/kontrwywiad/news-jerzy-bahr-kiedy-dotarlismy-na-miejsce-szczatki-samolotu-jes,nId,272617

Wywiad w programie "Fakty po faktach" TVN24

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/byl-na-miejscu-tuz-po-katastrofie-dym-jak-z-ognisk,211752.html

Biorąc pod uwagę te wszystkie wydarzenia możemy stwierdzić, że od sfilmowania Bahra idącego przez polankę do jego połączenia z CO musiało minąć kilka, a może nawet kilkanaście minut. Minimum pięć. Moim zdaniem około dziesięciu. Zatem ambasador został nagrany przez Władimira Safonienkę między 8:54 a 9:03.

Wiśniewski musiał zacząć kręcić swój materiał co najmniej kilka minut wcześniej przed dotarciem Bahra w pobliże wzniesienia/statecznika. Podana przez montażystę godzina 8:49 jako początek kręcenia jego filmu jest jak najbardziej możliwa.

Czy Sławomir Wiśniewski mógł w ciągu niecałych ośmiu minut od upadku samolotu dotrzeć na miejsce katastrofy?

Zastanowienie się biec czy nie, sprawdzenie czy w plecaku jest kamera, taśmy, baterie, nałożenie butów i kurtki, zamknięcie okna i opuszczenie hotelu zajęło mu w sumie około trzech minut. Natomiast trasę 400 m pokonuje w ciągu 4 minut i 27 sekund biegnąc ze średnią prędkością 1,5 m/s. Razem daje to 7 minut i 27 sekund. A on po około 7 minutach i 51 sekundach od katastrofy zaczyna filmować. Wszystko gra.

W czasie upadku Tupolewa Wiśniewski sam był w pokoju ponieważ po zatrzymaniu nikt z ekipy nie wiedział gdzie on jest.

(od 18:48)

https://www.youtube.com/watch?v=V0r2CztEK20

Na filmie Wiśniewskiego od 1:55 do 3:00 słyszymy dźwięk wozu strażackiego. Jest to syrena samochodu pożarniczego Ural-43206, za którym jechała limuzyna Jerzego Bahra.

https://www.youtube.com/watch?v=iQ_5PrVDl9g

Samochód pożarniczy minął stację benzynową INPROKOM i skierował się na błotnistą drogę, którą dojechał do miejsca zdarzenia o 8:55 CEST wg raportu MAK.

10:55 - przybycie pierwszego zespołu strażackiego z PCz-3, podano dwa strumienie GPS-600 (pianowe) i 2 strumienie SWP

Rozmowy na wzgórkuWóz strażacki Ural-43206 stoi na końcu błotnistej drogi.

Samochód ambasadora zaś pojechał w kierunku autokomisu. Kwaśniewski minął komis, dojechał do miejsca nad którym jest prawidłowy tor lotu samolotów. Tam dowiedział się, że to nie tu i zawrócił znowu w kierunku autokomisu. Stanął w pobliżu ścinków drzew.

Zawracamy,wyjeżdżamy z lotniska na drogę. Tam widzimy jakbydywan ze ścinków drzewnych, mnóstwo kawałków drewna.Cała jezdnia nimi usłana. Widzimy stojących nieruchomo Rosjan. Stoją jak wryci i wpatrują się w niebo. Potem dowiedzieliśmy się, że chwilę wcześniej tuż nad ich głowami, nad jezdnią przeleciał samolot.

A my ciągle nie wiemy, co się stało. No dobrze — samolot przejechał pas. Więc na pewno upadł na brzuch, na pewno ktoś przeżył. Człowiek się spodziewał, że trzeba będzie pomagać. Tymczasem dokoła samochody pędzą każdy w inną stronę. Stanęliśmy na poboczu, tam, gdzie te ścinki drzew. Poszliśmy w jedną stronę. Nic. Jacyś ludzie mówią: nie, to tam. Jesteśmy zaskoczeni, bo miejsce, które pokazują, nie znajduje się na torze lotu.

Mniej więcej w tym samym czasie kiedy wóz strażacki pełniący dyżur na lotnisku dotarł na miejsce katastrofy Jerzy Bahr z kierowcą szli polanką w kierunku statecznika. Około dziesiątej pięćdziesiąt pięć czasu lokalnego albo niewiele później.

Ludwiq
O mnie Ludwiq

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka