Maksymilian Jastrzębiec Maksymilian Jastrzębiec
230
BLOG

O wczorajszym wystąpieniu prezydenta Dudy. Ku refleksji

Maksymilian Jastrzębiec Maksymilian Jastrzębiec Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 5


Dla mnie Polakiem jest ten, kto ma Polskę w sercu – to jest dla mnie najważniejsze kryterium – mówił prezydent RP Andrzej Duda w trakcie zaprzysiężenia nowego składu Sejmu. Ciekaw jestem co prezydent miał na myśli wypowiadając wczoraj te i inne słowa. 


Ale, proszę Państwa, mamy również wiele różnych wyznań w Polsce. Są ludzie, którzy deklarują się jako katolicy, jako wyznawcy prawosławia, protestanci, ewangelicy, są bardzo różne religie dzisiaj. Wróciła także do Polski religia mojżeszowa. Co jest jednak ważne? Otóż chcę Państwu przypomnieć czasy, kiedy ta wielość religijna w Polsce była jeszcze silniejsza niż dzisiaj, kiedy mówiło się, że Polska jest w ogóle państwem wielonarodowym. Ja na kwestię narodowości patrzę w sposób specyficzny. Dla mnie Polakiem jest ten, kto ma Polskę w sercu – to jest dla mnie najważniejsze kryterium – mówił Duda. 


Rzeczywiście postrzeganie prezydenta jest specyficzne. Czasy Rzeczypospolitej należą do historii, a ta nie była dla nas łaskawa. Jedną z głównych przyczyn naszych tragedii narodowych jest owa wychwalana wielość religijna. Otóż wyznawcy prawosławia skłaniali się ku Moskalom, protestanci ku Sasom. Czy Żydzi byli bierni? Panie prezydencie!? W specyficznym rozumowaniu pana Dudy zapewne tak. Być może w jego mniemaniu stali się ofiarą na polskiej ziemi, skoro religia mojżeszowa „wyparowała”, aby powrócić w dogodnym czasie. Najważniejsze, że aby być Polakiem, należy mieć Polskę w sercu. Tylko czym jest Polska? Jak postrzega ją Polak, jak Niemiec, Rosjanin, Ukrainiec, żyd, Ormianin, Mongoł/Tatar? Jak kształtuje swoje serce każdy z nich?

  

Jeżeli ktoś mnie pyta o kwestię narodowości, jeżeli ktoś ma co do tego wątpliwości, zawsze mówię: idź na cmentarz. Idź na cmentarz żołnierzy poległych w 1920 roku w obronie Rzeczypospolitej przed bolszewicką nawałą, idź na cmentarz żołnierzy poległych w 1939 roku, na cmentarz poległych w Powstaniu Warszawskim, na każdy inny cmentarz tych, którzy stawali w obronie ojczyzny, tamtej II Rzeczypospolitej przede wszystkim. Zobaczysz na tych grobach najprzeróżniejsze znaki: polskich żydów, polskich katolików, polskich tatarów, wyznawców religii muzułmańskiej – wszyscy oni walczyli za Polskę, bardzo często na ochotnika, bo ją mieli w sercu, byli Polakami, chociaż mieli różne pochodzenie – kontynuował prezydent.


A więc już wiem! Udając się na cmentarz znajdę odpowiedź na postawione pytanie. Przede wszystkim znajdę macewy walecznych polskich żydów, których było, jest i będzie najwięcej w Polsce. Po nich zapewne odnajdę gdzieniegdzie mogiły polskich katolików, zaś tuż obok pochowanych wyznawców proroka. Oczywiście wszyscy mieli w sercu Polskę. Żydzi walczyli za katolików i muzułmanów. Z kolei muzułmanie przelewali krew za żydów i katolików...


Szanowni Państwo, mówiłem już te słowa, ale powtórzę je jeszcze raz: Pan Prezydent Lech Kaczyński – mój Prezydent, u którego byłem kiedyś ministrem, co uważam za wielki zaszczyt w swoim życiu – powiedział, że podstawą patriotyzmu w odróżnieniu od nacjonalizmu i innych postaw jest miłość, miłość do Ojczyzny, ale także do drugiego człowieka, do współobywatela. Niech ona Proszę Państwa będzie tym elementem podstawowym przed wszystkim, przed wszystkim także co się dzieje i o czym się mówi w tej Izbie – wychwalał Duda. 


Prezydent prezydenta zaszczepił w nim postawę miłości. Skutecznie. Przede wszystkim do walki z antysemityzmem i nacjonalizmem polskim, a przede wszystkim wiernopoddańczą miłość wobec „wybranych”. Skutecznie kontynuuje on hucpę w gmachu izby niższej paląc świece chanukowe i pozwalając na sprawowanie innych magicznych, bezbożnych rytuałów godzących w pierwsze przykazanie Dekalogu. O ile Lech bezprawnie reaktywował lożę masońską B'Nai'Brith, o tyle Andrzej stoi na straży, aby wolnomularstwo mogło sprawnie burzyć porządek naszego Narodu. Polskiego. Katolickiego. Przepraszam! Już sprostuję – to znaczy, aby mogło z powodzeniem krzewić miłość, miłość do Ojczyzny, ale także do drugiego człowieka, do współobywatela. Tak! Niechaj to będzie naszą społeczną, obywatelską POdstawą! Nie Kościół Apostolski i, nie daj Boże, Jezus Chrystus i Ewangelia... Czyż nie będzie łatwiej wprowadzić Deklarację praw człowieka i obywatela?


I może warto właśnie dzisiaj przypomnieć słowa sprzed dwudziestu lat, które zostały wypowiedziane przez człowieka absolutnie nietuzinkowego, jak wielu mówi – a ja jestem przekonany – największego Polaka w dziejach, przez Ojca Świętego Jana Pawła II tu właśnie, w tej izbie, w obecności także i senatorów, a więc wszystkich ówczesnych polskich parlamentarzystów 11 czerwca 1999 roku. Patrzył wtedy na nas w dziesięć lat po tym, kiedy były pierwsze półwolne jeszcze wybory do Sejmu, ale które głosami naszych rodaków wyprowadziły nas z poprzedniego ustroju i wprowadziły nas do rzeczywiście wolnej, suwerennej, niepodległej Polski. A powiedział wtedy już po dziesięciu latach, mając pewność, że ten parlament, do którego mówi, jest parlamentem wybieranym w wolnych, rzeczywiście suwerennych, sprawiedliwych i uczciwych wyborach i że to jest reprezentacja polskiego narodu. Powiedział tak: „Miejsce, w którym się znajdujemy, skłania do głębokiej refleksji nad odpowiedzialnym korzystaniem z daru z odzyskanej wolności oraz nad potrzebą współpracy na rzecz dobra wspólnego – bełkotał prezydent wszystkich Polaków. 


Może warto puknąć się w głowę, panie prezydencie? Chociaż to nie przyczyni się do opamiętania. Na pewno ogarnia mnie wstręt do pana osoby, potęguje się we mnie nienawiść do pańskiego faryzeizmu. Brzydzę się słowami, w których przywołuje pan Osobę świętego Jana Pawła II. Z iście diabelską perwersją wyciąga pan przed publiką słowa Papieża skrzętnie wplatając je w swoją masońską retorykę. Musi pan wiedzieć, że nie każdy Polak ma zaciemniony umysł i brudne serce przez grzech bałwochwalstwa! 


Zwróćcie Państwo uwagę, do czego się odwoływał (Mazowiecki): „Miejmy ufność w duchowe i materialne siły narodu”. Szanowni Państwo, miejmy ufność, cały czas, w duchowe i materialne siły narodu i szanujmy je, także i te duchowe, bo są one w sercach bardzo wielu Polaków, są one dla nich ważne. I kiedy one są podważane, deptane, poniewierane, bardzo wielu ludzi – także i tych niewierzących, ale właśnie ufających w te duchowe siły – bardzo to boli i budzi zgorszenie – rozwlekał swój bełkot.


Tak się składa, że siłą, mocą i potęgą narodu jest Trójjedyny Bóg, a nie ludzkie „duchowe i materialne siły”! Wiedzę o tym czerpiemy z objawienia Bożego. Wiedzą to Polacy, wiedzą to i żydzi, przynajmniej niektórzy. Gdyby pan Mazowiecki, a za nim i Duda czytali Słowo Boże, w tym Stary Testament, nie udawaliby mądrych. Wszak mądrość jest dana z góry, jest darem nadprzyrodzonym, domeną świątobliwych, opatrznościowych mężów bożych, którzy nie tyle czytają Słowo Boże, ile nim żyją, zachowując i rozważając w sercu. W taki sposób nie doszłoby do zamordowania Jezusa Chrystusa, zniszczenia Izraela i Jerozolimy, a także do tragedii Narodu polskiego!


O to Państwa bardzo proszę, żeby zachowania, które mają miejsce w Sejmie były zachowaniami o charakterze twórczym, a nie zachowaniami o charakterze destrukcyjnym, żeby zachowania także nie gorszyły. Ludzie bardzo tego oczekują. Możecie być Państwo tego pewni. Ja naprawdę wiele rozmawiam z naszymi rodakami, bardzo często się z nimi spotykam. Uważam, że jest to bardzo ważny element służby publicznej, także tej prezydenckiej. Nie muszę Państwu o tym mówić. Ludzie o tym mówią i doskonale Państwo to wiecie. Oczekują merytorycznej debaty, oczekują poważnego mówienia o ważnych dla nich sprawach. Nie oczekują tego, aby czyjekolwiek poglądy były przez innych deptane, to budzi zgorszenie. Proszę, żeby tego tutaj, w tej Izbie nie było – udawał Duda.


Dowodem na to, że prezydent nie domaga duchowo jest jego końcowy zwrot. To apel, nie wiem do kogo skierowany, o „twórcze” zachowania. Destrukcyjne nie są wskazane. Aby nie gorszyły, gdyż ludzie bardzo tego oczekują. (…) oczekują poważnego mówienia o ważnych dla nich sprawach. Nie oczekują tego, aby czyjekolwiek poglądy były przez innych deptane, to budzi zgorszenie. Proszę, żeby tego tutaj, w tej Izbie nie było. 


Zatem proszę w imię Boga, w imię Polaków oraz swoje własne, o przestrzeganie prawa. Prawa danego nam przez Stwórcę i Zbawiciela, a także prawa stanowionego przez ludzi: o przestrzeganie 38 zapisu Konstytucji RP mówiącego o tym, że – Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia; jak również o przestrzeganie 3 Art. Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, czyli że Każdy człowiek ma prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa swej osoby oraz 2 Art. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – Prawo każdego człowieka do życia jest chronione przez ustawę. Nikt nie może być umyślnie pozbawiony życia, wyjąwszy przypadki wykonania wyroku sądowego skazującego za przestępstwo, za które ustawa przewiduje taką karę. 


Aby uwiarygodnić swoje czyste intencje należy także przestrzegać dekretu prezydenta Ignacego Mościckiego z dnia 22 listopada 1938 roku, w którym zdelegalizował lożę B'Nai'Brith, uznając ją za niebezpieczną dla Polski odpowiednio penalizując łamanie prawa w tej materii. 


Póki co, panie Duda, ma pan ręce splamione krwią zamordowanych, nienarodzonych dzieci. Podobnie jak część posłów, do których pan przemawiał. Tacy z was Polacy, tacy z Was katolicy...




Źródło:https://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta-rp/wystapienia/art,874,wystapienie-pierwsze-posiedzenie-sejm-ix-kadencja.html



Po pierwsze - BÓG. Po drugie - Ojczyzna.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka