Dzisiejszy artykuł „Gazety” był politycznym hitem i chyba walentynkowym prezentem dla Platformy od swojego dziennika. Zwolennicy opozycji i koalicji zajęli swoje miejsca w szyku bitewnym, media oczywiście wietrząc dobry temat nakręcały sprawę. Postarajmy się na chwilę spojrzeć na sprawę z dystansu, odrzucając proste partyjne podziały i zastanowić, co naprawdę za temat przekazała dzisiaj „Gazeta” i czy rzeczywiście PiS zachował się jak SLD.
PO: ciąg dalszy strategii anty- PiS
Sprawa ma przynajmniej jeden dobry aspekt, kilka procent Polaków pozna wreszcie nazwisko ministra skarbu, którym jest pan Aleksander Grad. Niespecjalnie wiadomo nad czym pracuje w ministerstwie, ale przynajmniej wiadomo, że przez następne parę dni w ogóle będzie się czymś zajmował. Grad oznajmił już, że rozpoczął kontrolę, której wyniki mamy poznać już jutro. Już dzisiaj natomiast wydaje się być przekonany, że bez wniosku do prokuratury się nie obejdzie. Oczywiście dodawać nie muszę, że politycy PO są oburzeni i „zdruzgotani” rewelacjami prasowymi. Osobiście najbardziej mnie rozbawiła interpretacja skądinąd szlachetnego posła PO Antoniego Mężydłę, który doszedł do wniosku, że dług powinni spłacić… członkowie PC. To tak jakby na dług firmy, w której byli zatrudnieni mieli się zrzucać jej byli pracownicy.
PiS: obrona przez atak, albo ucieczka
Politycy PiS i sympatycy tej partii podzielili się na dwie grupy. Ta sympatyków( co zaobserwowałem głównie wśród blogowiczów salonu24) od razu przechodzi do ataku nie wnikając w jakiekolwiek szczegóły. Większość po prostu ich nie zna, a zasugerowanie, że część posłów PO jest krezusami wydaje się być tylko pozornie wygodną ucieczką do przodu. W rzeczywistości przecież wyborcy PiS oczekują wyższych standardów od polityków tej partii, więc takie tłumaczenie niewiele im pomoże. Z kolei politycy PiS zdają się sprawę bagatelizować, czym często wystawiają się na dość prosty atak( tak jak ten pana Jana Osieckiego). Mnie się natomiast wydaje, że sprawy nie warto bagatelizować, tylko trzeba po prostu rzeczowo wyjaśnić tak jak to zrobił przed piątą na konferencji prasowej sam Jarosław Kaczyński.
fakty w sprawie
Zanim przejdziemy dalej podsumujmy, co wiemy o sprawie. Po pierwsze, trzeba jasno to powiedzieć działanie ministra Jasińskiego było zgodne z prawem. Przynajmniej to wiemy z artykułu „Gazety”, chyba, że są inne fakty, których nie znamy. Wynika to z dość prostej analizy. PiS nie jest spadkobiercą prawnym PC. PC nie miała żadnego majątku w chwili rozwiązania. Dług był nieściągalny. Minister ma prawo umorzyć dług, który podmiot ma względem skarbu państwa. Po drugie, co wynika z przedstawionych faktów, rozmawiać można jedynie o tym, czy działanie ministra Jasińskiego było niezgodne z etycznymi zasadami. Po trzecie, Jasiński akurat nie był członkiem PC, ani nie był wówczas związany z tym środowiskiem. Po czwarte, Kaczyński nie był prezesem PC od 1999 roku. Po piąte, trzeba wyjaśnić, czy termin decyzji był przypadkowy. Po szóste, należy pamiętać, że do roku 2002 partie nie otrzymywały finansowania z budżetu państwa, co powodowało, że środki na działanie mogły pochodzić jedynie ze składek( jak było w przypadkach PC, ZChN, KPN), lub też od rodzącego się biznesu( KL-D, UD). Co zrozumiałe te pierwsze miały ogromne problemy finansowe. Wreszcie po siódme, o czym przypomniał na dzisiejszej konferencji prasowej Jarosław Kaczyński idiotyczna ustawa o partiach politycznych, która wówczas funkcjonowała, pozwalała strukturom lokalnym na zaciąganie długów bez wiedzy centrali, skąd pochodzi lwia część długu.
TVN z misją
Bodaj najbardziej sprawą przejęło się TVN, które tropiło aferę od rana. Największym ignorantem jawi się w tej sytuacji reporter „Faktów” Grzegorz Kajdanowicz, który już rano mówił o bulwersującej sprawie i rozmyślał dlaczego PiS nie mogło spłacić długu, co powtórzył w głównym wydaniu. Otóż nie mogło, co wynika z tego, że nie jest spadkobiercą prawnym. Inaczej moglibyśmy mieć do czynienia z takimi sytuacjami, że partie pokrywałyby np. prywatne zobowiązania swoich liderów. Mnie bardziej jednak oburza, co innego. Do rangi superskandalu i narażenia budżetu państwa na „wielkie straty” urasta sprawa umorzenia 700 tysięcy. Tymczasem cicho i bez emocji TVN mówi o sprawie bardzo tajemniczego umorzenia kary spółce J&S przez Waldemara Pawlaka ponad 700- krotnie większej(!), sięgającej bagatela pół miliarda złotych.
wnioski
Na pewno ustawa o partiach politycznych z tamtego okresu była fatalna. Z tego co wiemy, nie wydaje się, żebyśmy mieli do czynienia ze sprawą o charakterze karnym. Jasiński zachował się racjonalnie, ale ja osobiście na jego miejscu nie podjąłbym takiej decyzji, zostawiając ją sądowi i następnemu ministrowi. Reasumując, korupcji nie ma, skandalu nie ma, jest kilka pytań, na które warto abyśmy poznali odpowiedź. Aż tyle, albo tylko tyle.
PS Ciągle trwa finałowy III etap konkursu na blog roku. Jeżeli ktoś jeszcze byłby gotów mnie wesprzeć i stać go na wysłanie sms- a za 1,22 zł to informację znajdzie u góry strony. Za wszystkie dotychczasowej głosy serdecznie Państwu dziękuję!
Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka