Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber
74
BLOG

w co gra Marcinkiewicz?

Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber Polityka Obserwuj notkę 31

Kilka dni temu były premier znów wywołał zamieszanie, ogłaszając, że zamierza zakładać partię. Dwie godziny później się z tego wycofywał. To było we wtorek rano w RMF. Kilkanaście godzin wcześniej w premierowym wydaniu programu Tomasza Lisa w telewizji publicznej( kto by pomyślał jeszcze kilka tygodni temu…) z zaciętą miną oznajmił Polakom, że nie chce, aby Jarosław Kaczński wrócił na fotel premiera, już nigdy. Te dwa wydarzenia składają się w sumie w jedno, używając metody kija mówi prezesowi PiS, żeby mu pomógł zachować stanowisko w EBOiR, bo inaczej popamięta. A więc wojna?  

Kaczyński upokorzył Marcinkiewicza?  

Wyraźnie takie są odczucia samego Marcinkiewicza. Inaczej ciężko byłoby wytłumaczyć jego zachowanie w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Ale wróćmy do samego początku, bo przecież takie spory mają zawsze gdzieś swoją genezę. Marcinkiewicz dostał tekę premiera przecież nie przez przypadek. Na pewno z powodu tego, że napisał całkiem sporą część programu PiS. Ale także dlatego, że wcześniej był jednym z tych polityków Przymierza Prawicy, którzy dążyli do jak najszybszej asymilacji z PiS. Udało mu się do tego doprowadzić. Czy to rozwiązanie było najlepszym pomysłem? Ciężko powiedzieć, nie wiemy jak wyglądałby PiS, gdyby Przymierze pozostawało jakby skrzydłem w partii. Na pewno jednak wówczas Marcinkiewicz nie zostałby premierem. W końcu najważniejszymi politykami Przymierza byli Marek Jurek i Kazimierz Michał Ujazdowski( to w końcu oni, a nie były premier zajmowali funkcje wiceprezesów partii). Więc Marcinkiewicz pomógł Kaczyńskiemu w realizacji jego planu, a ten właśnie jemu niejako w nagrodę dał stanowisko premiera, aby mógł pomóc Lechowi w walce o prezydenturę. Czego się spodziewał Marcinkiewicz? Że już na zawsze zostanie premierem? Bez armii w postaci zaplecza? Jego celem powinno być raczej skorzystanie z okazji, ale w ten sposób, aby wywalczyć sobie u Kaczyńskiego możliwość stworzenia skrzydła w partii z tym zastrzeżeniem, że tym razem on byłby jego liderem. Wtedy można by powiedzieć, że zrobił rewelacyjny manewr, wychodząc z drugiego szeregu stałby się osobą numer dwa w PiS. Marcinkiewicz wolał jednak rozpocząć grę o wszystko, poddając bez walki struktury partyjne, a rozumując, że poparcie społeczeństwa zapewni mu sukces. To obliczenie było fatalne, bo jak się okazało Kaczyński mimo sporej popularności Marcinkiewicza zdjął go z urzędu, a ten faktycznie został upokorzony na Komitecie Politycznym, kiedy zaatakował go nawet Marian Piłka w imieniu Marka Jurka. Ale do kogo może mieć pretensje Marcinkiewicz? Czy winnym tego upokorzenia nie jest on sam? Zauważmy, że najpierw sam się odciął od zaplecza, aby zyskać wsparcie najważniejsze osoby w partii, ale potem zamiast konsekwentnie być lojalnym i czerpać profity z nowej pozycji wolał rozpocząć licytację z Kaczyńskim, nie mając w ręku nawet dwóch par.

 

 politycy bez przesłania 

Pisałem już to w tekście „dlaczego nie powstanie nowa siła na prawicy”, więc nie będę się powtarzał. Powiem tylko, że moim zdaniem to największy problem Marcinkiewicza. Nie ma niczego czym mógłby porwać Polaków. Nie ma tego przesłania, a takie bajeczki na około wiele nie pomogą. Osobiście uważam, że Marcinkiewicz był dobrym premierem. Czy jeżeli dodatkowo w parze z tym szło owo „zacięcie medialne” jak to scharakteryzował Jarosław Kaczyński to źle? Absolutnie nie! Tylko, że nie zawsze można postawić znak równości pomiędzy dobrym premierem i dobrym szefem partii. Jeżeli Marcinkiewicz miałby stanąć na czele formacji to moim zdaniem jedynie w sposób naturalnej ewolucji, czyli wymiany na stanowisku prezesa, a nie poprzez budowę nowego stronnictwa. Być może się mylę i Marcinkiewicz właśnie w gigantycznym tempie odrabia lekcję, żeby nas zaskoczyć. Być może właśnie okaże się wybitnym szefem partii? Byłbym bardziej skłonny w to uwierzyć, gdyby nie fakt, że wciąż popełnia tak dużą ilość błędów.   

złudne sondaże 

Mam takie przykre wrażenie, że Kazimierz Marcinkiewicz wbrew temu, co mówi nie bardzo jest skory do nauki na własnych błędach. Dostał przecież już dwie bardzo brutalne lekcje, że sondaże w polityce to nie wszystko, że dzięki nim nie da się zachować najważniejszych stanowisk w państwie i rozdawać kart. Pod sondaże może grać Tusk, ale ten ma armię w postaci największego klubu w Parlamencie. Marcinkiewicz ciągle nic nie ma. I powtarza ten sam błąd. Jego sytuacja jest już gorsza niż w momencie odchodzenia z funkcji premiera i oczywiście nieporównanie mniej ciekawa gdy stawał na czele rządu. Po odejściu z rządu wybrał walkę o Warszawę, źle jednak oceniając sytuację. Przegrał, znów kierując się tylko sondażami. Nie potrafił ostro zawalczyć z Gronkiewicz- Waltz nie chcąc jej zrazić(?), nie chcąc stracić sympatii Polaków(?), a może wierzyć w magię swojej popularności. Tak, czy inaczej przegrał. Jeżeli chciał pozostać w polityce powinien przyjąć od Kaczyńskiego tekę wicepremiera i ministra gospodarki, przecież to nie byłoby żadne upokorzenie. Zamiast tego dał się wciągnąć w kuriozalne gierki. Na pewno część polityków PiS nie zachowywała się wówczas przyjemnie z niezrozumiałych dla mnie powodów kpiąc z byłego premiera. To musiało wywoływać frustracje. Mógł jednak wybrać Londyn i pozwolić o sobie zapomnieć. Zamiast tego wolał zrazić do siebie pozostałych członków PiS, wspierając PO w kampanii, aby co, uzyskać dla Derdziuka tekę ministra? Koszty przerastają zyski i to kilkukrotnie. Marcinkiewicz jednak miał swój udział w porażce PiS. Więc jeżeli nie ma żadnych planów politycznych można go zrozumieć, po prostu się odegrał. Ale jeżeli je ma( a tak się wydaje) to popełnił fatalny błąd.

Marcinkiewicz romantyk  

Kazimierz Marcinkiewicz postępują w polityce romantycznie. Rzuca się w wir walki, porywa na rzeczy, które są nie do osiągnięcia, wciąż przegrywa. To osoba wywołująca emocje( raczej pozytywne) jakie lubią scenarzyści filmowi, ale niespecjalnie ich lubi polityka. Zauważmy, że drogi do członków PiS już nie ma. Dlatego absurdalnie brzmią pogróżki, że stworzy partię i będzie zabierał głosy PiS. Marcinkiewicz nie rozumie, że dzisiaj może już tylko zabrać głosy Platformie? Przecież deklaracja o nowej partii jest jak najbardziej na rękę dla PiS! Zwłaszcza, że mimo wszystko gdyby mu się udało to Kaczyński łatwiej się z nim dogada niż z Tuskiem. Mimo wszystko… Czy więc Marcinkiewicz coś osiągnął straszeniem prezesa PiS? Owszem, udało mu się zdenerwować PO. Najlepszym na to dowodem może być ironiczny, ale jednak dosyć nerwowy komentarz Chlebowskiego, że „Kaziu co jakiś czas sobie pogada i potem jest spokój”. Może zaczął się wycofywać nie dlatego, że jest niepoważnym politykiem( chociaż na pewno nie jest wybitnym strategiem), ale dlatego, że zrozumiał, iż zaczyna odcinać sobie ostatnią drogę?      

Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Polityka